Przyjdź na koncert, żeby przywrócić uśmiech Alinie

– Siostra zawsze się uśmiechała, praktycznie nigdy nie było na jej twarzy smutku. Aż nadszedł czas, kiedy straciła uśmiech, bo mocno się pochorowała. Dziś wspólnie chcemy jej go przywrócić – mówi Magdalena Bielińska, siostra bytomianki, która choruje na raka żołądka. Dla niej w najbliższą niedzielę odbędzie się koncert charytatywny zorganizowany przez damską „załogę od zadymy”

Dla Aliny Tęczy-Turowskiej sierpień 2016 roku był czasem niezwykle ważnym. Szykowała się do ślubu, co dla kobiety zawsze jest czymś niezwykle stresującym. – Alina w tym czasie bardzo źle się czuła. Myśleliśmy, że to pod wpływem stresu. Strasznie wymiotowała, ale uważaliśmy, że przed ślubem to dzieje się po prostu na tle nerwowym. Ona jest dziewczyną wrażliwą, uczuciową, wszystko mocno przeżywa, więc te objawy aż tak nas mocno nie niepokoiły – cofa się wstecz do wakacji 2016 roku jej siostra Magdalena Bielińska.

Świeżo upieczona panna młoda ze swoim mężem nie pojechali na miesiąc miodowy, ale wrócili do Anglii, gdzie mieszkają i pracują. Wtedy też udała się do tamtejszych lekarzy, bo objawy z czasu przed ślubem tylko się pogłębiały. – Pojechała zrobić badania myśląc, że coś się dzieje z żołądkiem. Po serii badań okazało się, że schorzenie faktycznie dotyczy żołądka, ale jest dużo poważniejsze. Diagnozą, jaką postawiono, był rak – mówi z trudem M. Bielińska.

„Załoga od zadymy”

Dla jej siostry czas tuż po ślubie, który w teorii powinien być usłany różami, stał się koszmarem. Trzeba było podjąć walkę o powrót do zdrowia. Ruszyło leczenie chemioterapią w tabletkach, które jednak nie przynosiło oczekiwanej poprawy. Okazało się, że guz początkowo się zmniejszył, ale doszło do przerzutów na jelito grube. Do tego wyszły problemy z nerką, która powoli przestawała pracować. Sygnały płynące do rodziny z Anglii były coraz bardziej niepokojące.

– W pewnym momencie Alina powiedziała do nas, że nie chce być ciężarem dla nikogo, także dla dzieci. Mikołaj, jej starszy syn, się nią zajmował i nie chciała być balastem, bo zamiast pójść do kolegów, zajmuje się chorą mamą. To jej ciążyło, a do nas zaczęło docierać, że jest bardzo źle – opowiada M. Bielińska, do której pod koniec sierpnia ubiegłego roku zadzwoniła najstarsza siostra, także mieszkająca w Wielkiej Brytanii. – Chciała się ze mną zobaczyć, nalegała na spotkanie, zaproponowała przylot. Wiedziałam, że to dotyczy Aliny. Okazało się, że lekarze w zasadzie postawili na Alinie kreskę. Stwierdziłyśmy, że trzeba podjąć jakieś działanie. Trzeba zebrać pieniądze, które pozwolą siostrę leczyć – opowiada M. Bielińska.

Jedna zbiórka internetowa ruszyła w Anglii, kolejna, w ramach Zrzutki.pl, w Polsce. Okazało się, że razem można więcej i że ludzi dobrej woli nie brakuje.
Obie były ukierunkowane na leczenie metodą Nanoknife (nowoczesna, małoinwazyjna metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu – dop. red). – W niej upatrujemy szansę na to, że Alina wreszcie wyzdrowieje. Siostra zawsze się uśmiechała, praktycznie nigdy nie było na jej twarzy smutku. Aż nadszedł czas, kiedy straciła uśmiech, bo mocno się pochorowała. Dziś wspólnie chcemy jej go przywrócić – mówi M. Bielińska.

Pod takim hasłem przewodnim w niedzielę w Bytomiu Odrzańskim odbędzie się koncert, który ma pomóc w zbiórce na leczenie.

Pomysł na to wydarzenie zrodził się między kuzynostwem i najbliższymi koleżankami. – Mam taką „załogę od zadymy”, która wpadła na pomysł, żeby zrobić koncert charytatywny – mówi z uśmiechem M. Bielińska.

W tej grupie jest kuzynka Monika Koślińska. – Znam się z Aliną od pieluchy. Jak usłyszałam o jej chorobie, bardzo mnie to ruszyło Usiadłyśmy któregoś razu z Magdą zastanawiając się, ile Alina może jeszcze pożyć, skoro lekarze nie dają jej wielkich szans? Rok, półtora, a może miesiąc? To zaczęło nas przerażać, ale jednocześnie stało się bodźcem do działania – mówi M. Koślińska.
W „załodze od koncertowej zadymy” jest także Barbara Miller:

– Każda z nas ma koleżanki, te koleżanki mają swoje koleżanki i tamte mają następne I tak wiadomość o wydarzeniu się rozniosła, że paczki z przedmiotami na licytację przychodzą z różnych stron Polski. Mało tego, nie wiemy do końca od kogo, bo nie znamy tych osób, ale one znają nasze adresy i oferują pomoc – uśmiecha się B. Miller.

Telefony organizatorek dzwonią bez przerwy. – Każdego dnia odbieram telefony od ludzi, których na dobrą sprawę nie znam. Mówią, że mają fanty, że chcą podrzucić. Pomoc naprawdę czuć z każdej strony – wzrusza się M. Bielińska.

„Mam dwóch synków, dla których pragnę żyć”

Osobą, która bardzo zaangażowała się w pomoc, jest także bytomianin Łukasz Gała. – To chłopak, który też jest chory, chodzi o kulach od małego. W całą organizację zaangażował się niesamowicie, pisze wszędzie, gdzie się tylko da i pozyskuje fanty na licytację. Jego pomoc jest nieoceniona – przyznają organizatorki niedzielnego koncertu, na którym wystpią m.in. zespół New Message oraz teatr tańca z Zielonej Góry. Występy artystów będą przeplatane licznymi licytacjami, które poprowadzi Grzegorz Zwarycz.

Nowością, jeśli chodzi o bytomskie koncerty, będzie punkt animacyjny dla dzieci. – Kiedyś znajoma mi powiedziała, że na koncercie dla Darka Sobonia (bytomianin, dla którego także zorganizowano koncert charytatywny – dop. red.) chętnie by przyszła, ale nie miała z kim dzieci zostawić. Wyszłyśmy temu naprzeciw. Góra domu kultury zostanie zaadaptowana na taki kącik dla dzieci, w którym animatorki zajmą się najmłodszymi, żeby rodzice mogli licytowac – mówi M. Koślińska.

Niedzielny koncert jest biletowany. Wejściówka kosztuje 20 zł, ale nie trzeba kupować biletu, żeby dorzucić się do wielkiej pomocowej puchy. – Jeżeli ktoś nie jest zainteresowany koncertem, może wejść na salę, kupić ciasto, nabyć coś z rękodzieła, dziecko zaprowadzić na malowanie twarzy i tym samym wesprzeć zbiórkę niekoniecznie wchodząc na sam koncert – mówi Katarzyna Miller-Kałczuga, kolejna członkini „załogi od zadymy”.

M. Bielińska: – Na leczenie wspomnianą metodą w przeliczeniu na polskie pieniądze potrzeba 70 tys. zł. 55 już zebraliśmy. Jest realnym, że ten koncert byłby kropką nad „i”.

„Potrzebuję Państwa pomocy. Proszę Was z całego serca o wsparcie, mam dwóch synków, dla których pragnę żyć” – tymi sowami na niedzielny koncert zaprasza A. Tęcza-Turowska.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content