Zaczęło się od morsowania dla dziewczynki z kucykami

Od ponad roku działa grupa sławskich morsów, która obecnie liczy około 30 osób. – Za co kochamy zimną wodę? Głównie za ,,igiełki” kąsające przyjemnie skórę, wbrew pozorom po chwili robi się ciepło, organizm inteligentnie zaopatruje nas w energię pobierając jej zasoby oraz ciepło powstałe przy rozgrzewce – mówi w rocznicę zawiązania grupy jej szefowa Lidia Szumska
Mija rok ich działalności, a więc warto podsumować aktywność tych, którzy zimna i lodowatej wody się nie boją. Wróćmy do stycznia 2016 roku, kiedy to odbyło się I Sławskie Morsowanie. Do wody weszło ponad 60 osób! Wszyscy zebrali się, żeby pomóc Wiktorii Woźniak i dołożyć swoją cegiełkę do zakupu dla niej nowych protez. – Ta śliczna, skromna dziewczynka z kucykami nie ma możliwości wejścia do zimnej wody. Nigdy też nie widziała kąpiących się zimą ludzi, dlatego postaram się jej to zapewnić. Wiktoria jest niezwykle wrażliwa, jej postępująca niepełnosprawność nie pozwala doświadczać wielu radości świata dziecięcego, a radość to nie nowy Xbox czy wczasy w San Carlo – zapraszała wtedy na sławską kąpiel Lidia Szumska.

Od obserwatora do prawdziwego morsa
Dla dziewczynki z kucykami udało się zebrać ok. 2 tys. zł. Jednocześnie tamta impreza stała się początkiem czegoś, czego w Sławie nie było. – Faktycznie to był początek. Wcześniej obserwowałam prężną i rozwijającą się formację biegaczy ,,Strzegomska Dwunastka”, która wielokrotnie dokonywała regeneracji w przeręblach – podkreśla L. Szumska, której pierwszą pasją było bieganie. – Jako ta, która źle znosi upały i okłada golenie mrożonkami po biegach, zapragnęłam poznać to uczucie, co koledzy i koleżanki ze Strzegomia. Dużo biegam i potrzeba schładzania jest konieczna. Oprócz lektury kondycjonowania ciała natknęłam się na Facebokku na post zapowiadający zlot morsów w Nowej Soli. Zaczęło się dojrzewanie. Na pierwszy zjazd z obawy przed porażką nie pojechałam, ale tydzień później weszłam z Grzegorzem Cegiełką do zimnej wody. Efektem tego było zorganizowanie w bardzo krótkim czasie I Zlotu Morsów w styczniu 2016 w Sławie. Impreza, jakiej jeszcze tam nie było, zainspirowała wielu do inicjacji. Weszło ze mną bardzo dużo odważnych znajomych, z którymi tworzymy do dzisiaj zgrany team – mówi o genezie powstania sławskich morsów L. Szumska. Dziś, po  roku istnienia, grupa liczy ok. 30 osób. W tej grupie jest m.in. Danuta Walachowska, która na pierwszym sławskim zlocie była obserwatorem. Finalnie do morsowania namówił ją mąż Jacek. – Stałam na pomoście i dziwiłam się, jak ci ludzie mają odwagę wejść do tak lodowatej wody. I w dodatku z uśmiechem na twarzy. Dziwiłam się, ale też troszkę zazdrościłam. Zapytałam sama siebie: skoro mój mąż wszedł, to dlaczego ja nie mogę?  I tak się zaczęło – mówi D. Walachowska, która sama o sobie mówi, że z natury jest zmarzluchem. – Nie lubię zimna, ale w każdą sobotę spotykam się z grupą wspaniałych ludzi i nie robię tego z przymusu. Od kiedy morsuję, jeszcze nie zachorowałam, co też jest sprawą ważną – dodaje sławianka.
Marzena Sulejewska, podobnie jak L. Szumska, jest zapaloną biegaczkę, do morsowania zachęciło ją dobre towarzystwo. – Większość to biegacze, których wiecznie próbuje dogonić – uśmiecha się rozbiegany mors. – Lidka organizowała I Sławską Kąpiel Morsów pod hasłem morsowanie dla dziewczynki z kucykami. Bardzo chciałam wziąć w tym udział  i od tego dnia ja, zawsze ciepłolubna, stałam się morsem. To był też dla mnie mały sukcesik – opowiada M. Sulejewska. Podkreśla, że dla biegacza lodowate kąpiele to świetna regeneracja i darmowa krioterapia. – Jeżeli jeszcze ktoś się zastanawia, to spójrzcie na nasze zdjęcia, na których widać szczęśliwe twarze. Pamiętaj, możesz być jednym z nas. Z grupą Star Mors Sława w żadnej przerębli woda nie jest zbyt zimna – zachęca do spróbowania zimnych kąpieli sławianka.

„Ekipa rośnie w siłę”
– Za co sławskie morsy kochają zimną wodę? – pytam Lidię Szumską.
– Głównie za ,,igiełki” kąsające przyjemnie skórę, wbrew pozorom po chwili robi się ciepło, organizm inteligentnie zaopatruje nas w energię pobierając jej zasoby oraz ciepło powstałe przy rozgrzewce – odpowiada założycielka grupy Star Mors Sława, która całej zjawisko morsowania tłumaczy trochę filozoficznie. – Generalnie morsy traktowane były jeszcze niedawno jako jacyś wynaturzeńcy i dewianci sportowi, a dzisiaj stanowią społeczność niebanalną, pełną optymizmu i godną podziwu. Dlaczego tak się dzieje?
– Ludzie często szukają nowych wyzwań w życiu, przekraczają granice lęku i wytrzymałości po to, by zasmakować tego dotąd nieosiągalnego osobistego sukcesu. Obserwując innych dojrzewamy i godzimy się z myślą osiągnięcia celu, a w myśl prawa serii – sukces poprzednika może stać się też moim – podsumowuje L. Szumska. Przyłączając się do jej słów zachęcamy kolejnych sławian, żeby zasmakowali zimnych kąpiel.
– Ekipa rośnie w siłę. Jesteśmy dowodem na to, że można uśmiechać się dwubiegunowo: na wakacjach latem i zimą w przerębli. Taka kąpiel to zastrzyk energii, endorfin I gwarancja odporności na cały sezon. Nie zasilamy budżetu aptek, nie ubieramy się za ciepło, nie doprowadzamy w gospodarstwach domowych do temperatury .pokojowej 25 stopni, za to cały tydzień wyczekujemy soboty – uśmiecha się szefowa sławskich morsów.
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content