Po okolicy niesie się muzyka i śpiew

Cała wieś przyszła na festyn, który stał się już tradycją miejscowości. – Dla nas najważniejsze, ze ludzi nie trzeba namawiać. Bardzo chętnie angażują się w życie miejscowości – chwali radna Kiełcza

W piątkowe popołudnie Kiełcz zaczął tętnić życiem bardziej niż kiedykolwiek. Na boisku rozpoczął się ruch przy rozstawianiu dmuchanego zamku, parkietu do tańca, stoiska z zabawkami, grilla, samochodu z lodami, goframi i prażoną kukurydzą. To był znak, że zaczyna się coroczny festyn rodzinny. Schodzili się pierwsi goście, a każdy z dziećmi.

– Z dumą możemy pokazywać nasz Kiełcz. Miejscowość bardzo nam się zmieniła. Kto był na ubiegłorocznym festynie i zawitał dzisiaj, na pewno jest zaskoczony, bo jest pięknie – mówi Danuta Bratkowska, które razem z Marią Nieczygłębską postanowiły zabrać dzieci i spędzić z nimi czas na zabawie. Specjalnie z Nowej Soli na festyn przyjechała Grażyna Błach. – Przeczytałam zapowiedź w „TK” i jesteśmy. Czytając o podobnych festynach w gminie wiejskiej, zostaliśmy zachęceni do przyjazdu. Rzeczywiście jest naprawdę przemiło – zauważa pani Grażyna.

Dla radnej Kiełcza Joanny Kieliszczyk-Greli to wielka satysfakcja, gdy widzi na festynie całe rodziny. – Nie trzeba nikogo specjalnie zachęcać, ludzie z przyjemnością uczestniczą we wszelkich akcjach. Niektórzy tak planują sobie urlop, żeby tutaj z nami dzisiaj być. Zdarzają się też osoby, które przyjeżdżają do rodziny z zagranicy specjalnie w czasie festynu – opowiada pani

Joanna. Dodaje, że stara się zachęcać do wspólnej zabawy z dziećmi. – Kiedy mali i duzi wspólnie przeciągają linę, jest naprawdę wesoło – zauważa J. Kieliszczyk-Grela. Zwraca uwagę, że to był bardzo dobry rok dla Kiełcza. Inwestycje drogowe bardzo zmieniły miejscowość.

– Dziękuję wszystkim, którzy zaangażowali się w nasadzenia. Dzięki środkom z funduszu sołeckiego i przy wsparciu gminy udało się kupić wiele nowych roślin, które są ozdobą Kiełcza – stwierdza radna.

Z córkami i wnukami na festynie bawiła się Leokadia Białobrzeska. – Przyglądam się, jak się maluchy bawią i nic więcej do szczęścia nie potrzebuję – mówi z uśmiechem pani Lodzia.

Monika Długozima zapowiada, że zamierza z rodziną bawić się do wieczora. Podobnie jak Agnieszka Lekka, która razem z córką brała udział w wielu zabawach organizowanych przez Bajkoparty.

– Widząc tylu zadowolonych ludzi człowiekowi od razu robi się lepiej. Nawet to zmęczenie i stres towarzyszący przygotowaniu festynu mija bezpowrotnie. Bardzo się cieszę, że kiełczanie tak chętnie przychodzą się bawić – mówi Alfreda Stroka, sołtys Kiełcza. Dodaje, że prawdziwe tłumy są wieczorem. Wtedy też zaczynają się tańce, a po całej okolicy niesie się muzyka i śmiech.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content