Gole dla Przemka, który gra o swoje zdrowie

Trudno sobie wyobrazić, jak trudną ma codzienność. Na szczęście ma kochającą rodzinę, a ostatnio przekonał się, że kibicuje mu także kilkudziesięciu starszych kolegów. To piłkarze, którzy zagrali o Puchar Sołtysa. Pieniądze zebrane podczas zmagań trafiły na rehabilitację 8-latka. – Jak dostajesz taką pomoc, to człowiekowi lżej, że nie jesteś sam, że ktoś o nas myśli – nie kryje wzruszenia Żaneta Zawisłowska, mama chłopca

W środę przed południem wspólnie z Pawłem Piątą, jednym z organizatorów zmagań o Puchar Sołtysa, zapukaliśmy do drzwi mieszkania, w którym z całą rodziną mieszka Przemek.
Paweł miał białą kopertę, w której było 1500 zł. To kwota, którą udało się zebrać podczas kolejnej edycji Pucharu Sołtysa. Impreza odbyła się na boisku w Borowie. Przemek mieszka kilkadziesiąt metrów od boiska.

– W imieniu wszystkich uczestników turnieju, ale także kibiców przekazujemy te pieniądze na rehabilitację Przemka. Niech będą mu pomocne w grze o zdrowie – powiedział P. Pięta przekazując pieniądze.

To nie jest pierwsza pomoc finansowa ze strony uczestników piłkarskiego Pucharu Sołtysa w Borowie Wielkim. Rok temu uzbierano 1200 zł.

– Bardzo dziękujemy. Każda złotówka będzie wydana na rehabilitację. Niedługo zaczniemy z powrotem jeździć do Głogowa, bo w lipcu mieliśmy miesiąc przerwy, ale za chwilę wracamy do rehabilitacji – powiedziała, nie kryjąc wzruszenia, Żaneta Zawisłowska, mama 8-latka.

– Jak dostajesz taką pomoc, to człowiekowi lżej, że nie jesteś sam, że ktoś o nas myśli. To budujące… – dodała lekko drżącym głosem.

Po przekazaniu białej koperty usiedliśmy do rozmowy, która w jakimś zarysie odsłoniła to, z jak trudną codziennością mierzy się młody mieszkaniec Borowa Wielkiego.

Czy dziecko musi tak cierpieć?

Przemek ma 8 lat. Urodził się z silną tachykardią serduszka, która była spowodowana wirusem grypy.

– Kiedy byłam w ciąży, grypa zaatakowała mnie, a później jego poprzez łożysko. Nie wzięłam antybiotyku, bo to odradzali mi lekarze. Tak naprawdę do końca życia będę żałować jednego – że wtedy ich posłuchałam. Później, także będąc w ciąży z młodszym synem, Mikołajkiem, aż cztery razy brałam antybiotyk i dziecko jest zdrowe. Z córką wzięłam trzy antybiotyki antygrypowe i naprawdę tak było z każdym dzieckiem, bo w ciąży za każdym razem byłam mocno osłabiona i przyplątywały się silne wirusy grypy. Tylko z Przemusiem nie wzięłam antybiotyku. Ja sobie tego nie wybaczę, bo miałabym zdrowe dziecko… – mówi Ż. Zawisłowska. – Teraz by biegał, może by szybę komuś w oknie wybił, ale mniej bym się tym martwiła, niż dziś martwię się jego zdrowiem – wspomina mama chłopca, która podczas rozmowy często z synem robiła przytulasy albo „milaczki”.

Przemek przyszedł na świat w 30. tygodniu ciąży w szpitalu w Zielonej Górze. Na skutek działania wspomnianego wirusa grypy urodził się z silną tachykardią serca.

– Było ciężko, w drugiej dobie życia był reanimowany. Cudem przeżył. Niestety, osłabiono mu żyłki, nastąpił wylew krwi do mózgu i dostał wodogłowia pokrwotocznego – opowiada mama 8-latka. Przyznaje, że na samym początku było trudno zaakceptować to, co przyniósł los.

– Były dni, w których człowiek płakał i nie wiedział, co ma robić. To choroba zniszczyła mu głowę, mózg; gdyby nie to, byłby inny. W swoim młodym życiu aż siedem razy miał wymienianą zastawkę w główce. Niech pan mi powie, czy dziecko musi tak cierpieć? – pyta Ż. Zawisłowska.

Ale od początku wspólnie z mężem podjęli walkę o jak największą sprawność Przemka.

Rehabilitacja przynosi efekty

Od samego początku najważniejsza była rehabilitacja. – Od malutkiego, jak zaczęliśmy jeździć na ćwiczenia w wodzie i rehabilitację do pani Uli Bączykowskiej z Nowej Soli, zaczął robić postępy. A w wodzie radził sobie świetnie. Na marginesie powiem, że pani Ula miała na niego wspaniały wpływ, ogromną energię dla niego. Może wkrótce do niej wrócimy? – zastanawia się mama 8-latka, który w ubiegłym roku poszedł do pierwszej klasy.

Pani Żaneta dowozi go do szkoły do Głogowa, gdzie syn ma specjalistyczną opiekę. Tam też jest rehabilitowany. Chętnie korzysta z kąpieli na basenie na obiekcie Chrobrego Głogów.
Przemek w lutym tego roku miał operację nogi. Musiała być wykonana za prywatne pieniądze, bo Narodowy Fundusz Zdrowia pomógłby dopiero za dwa-trzy lata. A to za późno. Operacja kosztowała 5 tys. zł, doszło do niej dzięki dobroczyńcom, którzy wsparli leczenie chłopca.

– Dzisiaj Przemuś trzymając się wózeczka pokonuje bardzo duże odległości, ale żeby efekt operacji był zachowany, musi być cały czas rehabilitowany. Koszty tej rehabilitacji wahają się między 60 a 90 zł za godzinę. Niestety, NFZ nie zapewnia refundowania takich rehabilitacji – opowiada mama chłopca, która nie może nacieszyć się tym, że syn zaczyna chodzić.
– Któregoś dnia karmiłam najmłodszego synka, byłam u mamy. Przemek stał od jej łóżka jakieś dwa metry i nagle poszedł. Mnie zatkało, sam szedł, bez oparcia, bez podtrzymywania. Wierzymy, że będzie chodził. Nie poddajemy się chorobie, walczymy! – mówi z bojowym nastawieniem Ż. Zawisłowska.

Na koniec słowo do organizatorów, piłkarzy i uczestników Pucharu Sołtysa, czyli piłkarzy MKS II Borów Wielki, Cuprum Czciradz i Błękitnych Wierzbnica: Panowie, jesteście wielcy. Wiem, że to nie było ostatnie słowo, wróć – ostatnie kopnięcie piłki dla Przemka!

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content