Wójt „między wódką a zakąską”

Na czwartkowe spotkanie z wójtem Kolska, który akurat tego dnia obchodził imieniny, o czym oznajmił na początku spotkania otrzymując nagrodę w postaci gromkich braw, przybyło kilkudziesięciu mieszkańców, których przyciągnął ich temat budowy indyczarni w Mariankach.
Wójt przypomniał, że w październiku na jego ręce wpłynął wniosek dotyczący budowy indyczarni w Mariankach. – Zwołałem wówczas rozprawę administracyjną na sali w Konotopie. Zebrane podpisy (niespełna 100) nie przełożyły się na liczbę mieszkańców zgromadzonych na sali. Wsłuchiwałem się w głosy płynące z sali. Przekazałem raportem zlecony przez inwestora firmie z Poznania, bo był dla mnie niewiarygodny – przypomniał wójt Matysik.

 
H. Matysik winą za problemy z indyczarnią obarczył parlament, a sam – jak to obrazowo określił – został postawiony między wódką a zakąską. – W ogóle nie byłoby problemów, gdyby parlament tak jak w przypadku wiatraków, wyznaczył w jakiej odległości od domostw może się znajdować taka inwestycja. Nie można pozostawiać takiej decyzji jednemu człowiekowi, czyli w tym przypadku mi, a protest społeczny z punktu widzenia przepisów wcale nie jest dla mnie argumentem. Zrobiłem, co do mnie należy. Proszę się nie ekscytować, niech wszystko idzie swoją drogą. Dzisiaj jesteśmy w miejscu, gdzie inwestor może się odwołać od mojej decyzji. Ale taka informacja musiałaby wpłynąć również na moje biurko, a jeszcze nic takiego nie otrzymałem – uspokajał mieszkańców H. Matysik.

 
Najważniejszą informacją dotyczącą indyczarni była kwestia zmiany miejscowego planu zagospodarowania. Była to sugestia, która padła na październikowym zebraniu, poparta wnioskiem podpisanym przez około 50 osób. Komisja gospodarcza rozpatrywała ten wniosek jeszcze przed przyjęciem budżetu gminy na 2017 rok i zaopiniowała go pozytywnie. – Jestem po słowie z urbanistą, który będzie opracowywał plan zagospodarowania dla miejscowości Marianki i terenów wokół oraz miejscowości Uście. W tej chwili mogę tylko powiedzieć, że na najbliższej sesji rady gminy, która ma się odbyć pod koniec miesiąca, zaproponuję projekt uchwały o rozpoczęciu procedury związanej z uchwaleniem tego planu, co określi jednoznacznie warunki zabudowy proszę o cierpliwość. Opracowanie takiego planu trochę trwa, a samo rozpoczęcie procedury uniemożliwia podjęcie pewnych działań – podkreślił H. Matysik.

 
Jeden z mieszkańców, Mateusz Śmigiel, zapytał, ile dokładnie może to potrwać. – Około ośmiu miesięcy. Wymaga to uzgodnień. Po rozmowie z urbanistą wiem, że to jest realny termin. Komisja gospodarcza już na ten temat rozmawiała, powinno to zostać uchwalone na najbliższej sesji. Stąd mój optymizm – odpowiedział H. Matysik.

 
Mieszkańcy nie dawali za wygraną i zasypywali wójta kolejnymi pytaniami i rewelacjami. –  Inwestor już wyznaczył, za pomocą słupków granicznych, w którym miejscu mają stać kolejne zabudowania – tym zdaniem Mariusz Ratajczak z Marianek wywołał szmer niedowierzania na sali.  – Czy wyobraża pan sobie rozbudowę tej inwestycji? – dopytywał z kolei Jacek Puła. – Ale o czym my mówimy? Procedura budowy indyczarni jest na etapie niezgody wójta. Nie wyraziłem zgody na budowę inwestycji. Dzisiaj inwestor ma prawo się odwołać od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. To będzie teraz trwało. Wiem, że był w urzędzie gminy i dowiadywał się o postępy w temacie, ale każde takie odwołanie wpływa też na biurko wójta, czyli byłbym świadomy, gdyby taka procedura się rozpoczęła. Do tej pory tego dokumentu nie mam, więc domniemywam, że inwestor jeszcze się nie odwołał. Powiedziałem, że jest we mnie duży optymizm. Będzie dobrze, proszę mi wierzyć i na tym zakończmy – uciął dyskusję H. Matysik.

 

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content