Mieszko Konotop naszym przyjacielem jest (zdjęcia)

– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy dzisiaj świętować. Dla naszej miejscowości to wielki dzień – już od wejścia na stadion zwracali uwagę mieszkańcy Konotopu. Imprezy rozpoczęły się od rana. Główną okazją i powodem sportowego szaleństwa było wejście Mieszka Konotop do ligi okręgowej oraz 60-lecie tego piłkarskiego klubu sportowego. Miniona sobota była więc w Konotopie wielkim sportowym świętem dla każdego. Piłkarze byli bohaterami, którzy zasłużyli na największe laury. Historyczny awans zbiegł się dodatkowo z urodzinami klubu.

Zanim pojawiły się miejscowe gwiazdy, od rana swoje umiejętności pokazywali judocy z klubu Ju Jitsu Konotop. – Zosia Grycaj zaimponowała nam tutaj wspaniałymi akrobacjami. Dzieci dały wspaniałe pokazy judo. Jesteśmy sportową miejscowością i to dzisiaj widać – zwróciła uwagę Anna Mączka-Smagur.

Magda Mulka z kolei podkreślała, że dla miejscowych Mieszko Konotop jest jak element rodziny. Zawsze ktoś z rodziny udzielał się w klubie, grał albo co najmniej biegał na mecze.

– Znalazłam w domu taki sędziowski proporczyk Mieszka. Ma chyba ponad 20 lat. Wciąż pamiętam, że jako dziecko go nosiłam. Jest wyjątkowy. Jak go wyjęłam z szafy, to patrzyłam i się uśmiechałam – opowiada Iwona Łukaszewska.
Podczas gdy wszyscy czekali na główne gwiazdy dnia, czyli zawodników Mieszka Konotop, na podeście pod sceną popisy umiejętności dawała sekcja bokserska Rafała Kaczora i jego ojca.

Na boisku rozegrały się pojedynki piłkarskie młodych sportowców. Najlepsi okazali się piłkarze: UKS Sokół Ciosaniec, następnie Mieszka Konotop, Pogoni Przyborów, Piasta-Parkovii Trzebiechów. – Dzisiaj jest święto Mieszka, ale kiedyś będzie nasze – zapewniali przedstawiciele drużyn młodzieżówki. Puchar młodzieży wręczył Sebastian Duras, wiceprezes Mieszka Konotop.

Pracę z Mieszkiem niezwykle ceni sobie jego trener Krystian Głowania. –  Drużyna jest zgrana, panuje w niej dobra atmosfera. Chłopcy są młodzi, chcą pracować, rozwijać się. Angażują się mocno w życie klubu. Dużym wsparciem jest dla nas urząd gminy. Dodam, że jeździmy na obozy, co myślę jest dużym ewenementem w tej klasie rozgrywkowej. Region, mieszkańcy również mocno żyją piłką w Konotopie i Kolsku. Trybuny zawsze gromadzą dużą liczbę kibiców, co nas bardzo cieszy – mówi trener.
Także inni podkreślają, że  Mieszko to ich wielka pasja. – Nie wyobrażam sobie tygodnia bez treningu – zdradza Sebastian Młynkowiak, który na sobotnim festynie był z siostrą i małymi siostrzeńcami. – Mam nadzieję, że nasze małe chłopaki też będą kopać piłkę – dodaje Sebastian.

Angielski autobus

Piłkarze podjechali pod boisko angielskim autobusem

Gdy mieszkańcy bawili się na konotopskim stadionie, nadjechał piętrowy, angielski autobus z odkrytym dachem i wsiedli do niego piłkarze Mieszka. Zaczęło się szaleństwo. Na całą okolicę śpiewane były piłkarskie przyśpiewki. Piłkarze podskakiwali, krzyczeli, tańczyli bujając czerwonym autobusem. Radości i euforii nie było końca. Nie zabrakło oczywiście wykrzyczanej na okolicę piosenki disco polo „Przez twe oczy zielone, zielone”. W takim nastroju przejechali Kolsko i Lipkę po czym wrócili do Konotopu. – Jestem kibicem Mieszka od zawsze i nie pamiętam takiej imprezy – zwrócił uwagę Jerzy Hamrol.

Marcin Marciniak, kierownik klubu przyznaje, że dla kibiców Mieszka to wielkie święto. Po trzech latach ciągłego pukania do drzwi okręgówki, drużyna wreszcie dopięła swego i zrobiła zasłużony awans. – Zawsze się bardzo staraliśmy, ale się nie udawało. Dopadały nas kontuzje, kryzysy. Choć problemy nadal nas nie omijają, to się sprężyliśmy i wygraliśmy – cieszy się M. Marciniak. Dodaje, że ważne jest serce i chęć do grania. – Jesteśmy dzisiaj zjednoczeni wokół naszej drużyny – podkreśla M. Marciniak.
Wzdłuż głównej drogi w Konotopie ustawili się ludzie, którzy czekali aż ich bohaterowie wrócą z objazdu po gminie. Zostali przywitani oklaskami i wiwatami. – Autobus jest piękny, też chcę kiedyś takim pojechać. Zostanę piłkarzem w Mieszku i będę sławny – zapewniał czekający na sportowców Dionizy Liśkiewicz. Chłopiec siedział na betonowej piłce, przy wjeździe na stadion i z szeroko otwartymi oczami obserwował szaleństwo, jakie ogarnęło Konotop.

Drużynie z Konotopu kibicują również najmłodsi mieszkańcy, którzy w przyszłości chcieliby grać w Mieszku

– Dla nas Mieszko to od zawsze bardzo poważna sprawa. Tata chodził na mecze, brat kapitan drużyny, każdy, kto żyw, kibicował. Słyszy się Mieszko i człowiek się od razu uśmiecha – opowiada Monika Wróż.

Beata Szymczak przyznaje, że choć krótko mieszka w Konotopie, to już wie, że z Mieszkiem nie ma żartów. – Kiedy drużyna weszła do okręgówki wszyscy o tym mówili: w sklepie, na ulicy, u lekarza – opowiada  B. Szymczak.

W domu Ewy Palecznej kibicują drużynie wszyscy. Jeżdżą na mecze wyjazdowe. Przeżywają każde spotkanie. – Powiem pani tak, u nas najpierw jest Mieszko, a dopiero później wszystko inne – mówi ze śmiechem pani Ewa. Dodaje, że od lat w drużynie są bardzo fajne chłopaki. Trzeba ich wspierać, gdy im się nie wiedzie i cieszyć kiedy wygrywają.

– Mieszko to nasza ukochana drużyna. Przed awansem do okręgówki było „grubo” we wsi. Mieliśmy nadzieję i jednocześnie baliśmy się marzyć – wspominają Emil Woś i Kacper Kaminiarz.

Marcin Pietrzak zaznacza, że jeżdżą z drużyną na mecze nawet odległe. – Wierność wymaga poświęceń. Zresztą w okolicy to jedyny taki fantastyczny klub. Serce roście – stwierdza E. Woś.
W piłkarskich i klubowych uroczystościach wzięli udział przedstawiciele Lubuskiego Związku Piłki Nożnej, dawni działacze Mieszka Konotop: piłkarze, prezesi, trenerzy, kierownicy drużyny. Wiele ciepłych słów padło pod adresem sponsorów.
– Jestem miejscowym przedsiębiorcą i staram się jak mogę wspierać nasz klub. Nie ma nas tutaj wielu, ale Ci co mogą pomagają. Czuję satysfakcję widząc dzisiaj radość chłopaków z drużyny – przyznaje Mateusz Śmigiel.

Henryk Matysik
naszym wójtem jest”

Srebrnymi Odznakami Polskiego Związku Piłki Nożnej zostali uhonorowani: Jan Harasimowicz, Janusz Duras, Henryk Matysik, Ulrich Eckhard. Brązowymi: Augustyn Lechman, Stanisław Szymański, Zdzisław Kaszewski.

Złotymi Odznakami Lubuskiego Związku Piłki Nożnej zostali uhonorowani: Zbigniew Korylczuk, Leszek Śliwiński, Sławomir Bajon, Elżbieta Szymczak, Andrzej Dekert, Zbigniew Matysik, Sebastian Duras, Klaudiusz Kaminiarz, Henryk Sochacki. Srebrnymi: Marcin Marciniak, Marcin Kwiatkowski, Zbigniew Jarosz, Iwona Brzozowska, Krystian Głowania. Brązowymi: Andrzej Konieczek, Bronisław Konieczek, Śmigiel Mariusz

Specjalne odznaczenia przyznał też wójt gminy Kolsko zawodnikom, zarządowi klubu i działaczom w gronie tym znaleźli się: Piotr Swaczuk, Adam Bajon, Filip Kurzyński, Łukasz Matysiak, Tobiasz Lange, Mariusz Kwiatkowski, Bartosz Rybicki, Mateusz Zieliński, Brajan Drzewiecki, Paweł Gołąb, Kacper Stój, Mateusz Błoszyk, Bartosz Makaryk, Bartosz Drążek, Bartosz Tomaszewski, Krystian Jarosz, Krzysztof Wojtyś, Patryk Hamrol, Michał Bajon, Tomasz Skrzypczak, prezes Sebastian Duras, prezes Zdzisław Kaszewski, kierownik Marcin Marciniak, trener Krystian Głowania, oraz Andrzej Konieczek, Bronisław Konieczek, Sławomir Bajon i Elżbieta Szymczyk

Sebastian Duras był tego dnia jednym z najbardziej zapracowanych ludzi i starał się, żeby każdy szczegół był dopięty na ostatni guzik. – Kiedy obejmowałem funkcję kierownika obiecywałem chłopakom, że pojedziemy kiedyś na obóz sportowy, że będzie wielka walka o okręgówkę. Rundę jesienną skończyliśmy na drugim miejscu od końca. Pojechaliśmy na obóz do Mrzeżyna. Trenowaliśmy przez cztery dni od świtu do godziny 22.00. Wróciliśmy bardzo zmęczeni. Tydzień później zaczęliśmy wygrywać i dziewięć meczów z rzędu było naszych – oznajmił S. Duras.
Dodał, że takie obozy jednoczą i ma nadzieję, że uda się je jeszcze powtórzyć. – Ojcem sukcesu jest drużyna, bardzo ważni są sponsorzy, ale zaraz obok drużyny jest wójt Henryk Matysik, bez którego wsparcia nie poradzilibyśmy sobie. Jest zawsze przy nas i pomaga, jak może – podkreślił S. Duras i przekazał wójtowi koszulkę Mieszka Konotop z napisem Matysik. W tym momencie z placu dobiegł głośny śpiew na kibicowską nutę: „Henryk Matysik naszym wójtem jest, naszym wójtem jest”.

– Po takim wstępie łamie się głos – zwierzył się H. Matysik – 60 lat klubu to szmat czasu. Wielu ludzi w nim działało. Dzisiaj mamy prestiż i czujemy wielką radość, bo weszliśmy do okręgówki. Bardzo wam wszystkim za to dziękuję – zwrócił uwagę H. Matysik. Przypomniał mecz w Słońsku, gdzie emocje sięgały zenitu. – Wystarczy was zobaczyć na boisku, żeby się zachwycić. Dziękuję wam chłopaki za ten element integrujący naszą gminę. Dziś wszyscy jesteśmy kibicami Mieszka – zaznaczył wójt Matysik. Jak to określił, na ławce rezerwowych każdy tupie nogami, bo obecny skład drużyny jest bardzo mocny i nie wiadomo, kto jest w rezerwie. – Trener Głowania to świetny facet. Słyszałem, jak rozmawia z piłkarzami, jak potrafi do nich dotrzeć – chwalił trenera H. Matysik. Zwrócił się również do radnych, którym dziękował za zrozumienie, wsparcie i kibicowanie gminnej drużynie piłkarskiej.
– Nie po to awansowaliśmy, żeby teraz się bać i zastanawiać, czy damy sobie radę. Piłkarze nie mają się martwić, mają się skupić na grze  – oświadczył H. Matysik.

Trener i krawiec

Po oficjalnych uroczystościach przyszedł czas na wielką piłkarską ucztę. By uświetnić jubileusz 60-lecia Mieszka, do Konotopu zawitali oldboye Lecha Poznań, prowadzeni przez trenera Krzysztofa Pawlaka. Na boisko w barwach starego Kolejorza wybiegli m. in. Jarosław Araszkiewicz, 52-letni były reprezentant Polski, który z Lechem pięciokrotnie sięgał po mistrzostwo kraju. Nie zabrakło także kolejnego byłego reprezentanta Polski Mirosława Okońskiego, a także Waldemara Krygera, który rozegrał blisko 130 spotkań w Bundeslidze. A więc do Konotopu zawitali tacy zawodnicy, którzy przez sześć dekad istnienia klubu do Konotopu nigdy nie przyjechali i niewykluczone, że nie zjadą przez następne 60 lat.

Naprzeciwko Lechowi w wersji retro, pod szyldem Mieszka Konotop wystąpił zespół skrzyknięty naprędce przez trenera Krystiana Głowanię. W spotkaniu nie mogli zagrać prowadzeni przez niego seniorzy Mieszka, którzy wywalczyli awans do okręgówki, bo warunek postawiony przez oldboyów z Poznania była jasny: naprzeciwko mają zagrać także piłkarze po 35. roku życia. A takich w gminie Kolsko jak na lekarstwo, stąd „krawiec” Głowania „uszył” drużynę w myśl zasady „krawiec kraje, jak mu materii staje”.

Ostatecznie w tej drużynie można było zobaczyć m.in. Marka Szafera, Janusza Bandosza, Piotra Serafina, Tomasza Bernasa, czyli zawodników znanych z naszych lokalnych boisk, a także m.in. naszego redakcyjnego kolegą Mariusza Pojnara. Na boisko w barwach starego Mieszka wybiegli również zawodnicy, którzy już dawno zawiesili buty na kołku, ale do powrotu na boisko skusiła ich możliwość zagrania z byłymi gwiazdami Lecha.
Początek spotkania był obiecujący, bo zmobilizowani piłkarze zespołu gospodarzy zdobyli trzy bramki. Dwa gole zdobył J. Bandosz, a kiedy trzecie trafienie dołożył Pojnar wydawało się, że Lech wróci do Poznania z niczym. Później jednak uśpiony Kolejorz się przebudził i ostatecznie pokonał Mieszka 4:3. Po stronie piłkarzy Głowani pozostał duży niedosyt, bo przy większej konsekwencji w drugiej połowie, można było przynajmniej zremisować. – Dla mnie wszyscy i tak jesteście zwycięzcami – komentował z uśmiechem po meczu wójt Matysik, pomysłodawca ściągnięcia oldboyów Lecha do Konotopu.

– Mecz z Lechem był najatrakcyjniejszą częścią naszego festynu. Tym wydarzeniem chcieliśmy podziękować kibicom za wsparcie, jakie nam okazują podczas sezonu. A naprawdę czuć to zaangażowanie kibiców, także podczas meczów wyjazdowych.  Dlatego wizyta Lecha na pewno naszym kibicom się należała. Samo spotkanie myślę, że pomimo złej pogody, było ciekawe, a na trybunach zasiadło bardzo dużo kibiców z naszej gminy jak i z regionu – mówi K. Głowania.
Monika Owczarek

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content