Malecki o ciężkim ciosie, który warto było przyjąć

Konotopianin Mateusz Malecki dostał się do prestiżowej szkoły aktorskiej w Los Angeles. Zbierał pieniądze, żeby rozpocząć tam naukę. Nie udało się. – Wszystko jest po coś. Co dalej? Miejmy nadzieję, że kolejne role i kolejne wyzwania – mówi Malecki

Szkołę im. Stelli Adler w Los Angeles kończyli m.in. Marlon Brando, Harvey Keitel, Benicio Del Toro, Salma Hayek czy Robert De Niro. Sama śmietanka Hollywood.

Po trudnych castingach dostał się do niej też Mateusz Malecki, aktor pochodzący z Konotopu. Pisaliśmy o tym w maju. Niestety, proza życia wygrała – Malecki nie pojedzie do Los Angeles, bo nie uzbierał wystarczającej kwoty. Łącznie potrzebował 70 tys. zł. Zebrał około 14 tys., prócz tego miał swoje oszczędności. Udało mu się pokryć pierwszy semestr za 4,6 tys. dolarów. Na szczęście dostał zwrot kasy.

– Nie mam żalu do ludzi o to, że nie zebrałem pieniędzy. Do siebie też nie. Robiłem wszystko, co mogłem zrobić: pisałem projekty, pracowałem, prosiłem o pieniądze, aplikowałem o kredyty, robiłem kursy, pytałem osoby publiczne, czy mnie wesprą, starałem się nagłaśniać sprawę. Kiedy zapadła decyzja, że nie mogę jechać z powodu pieniędzy, to był ciężki cios. Ostatnie parę miesięcy moich starań, ale też wszystkich ludzi, którzy próbowali mi pomóc – odbiło się od ściany. Cała motywacja, siły, energia – wszystko było skierowane na ten cel – komentuje Mateusz Malecki.

Nie myślał, że może się nie udać. – Plan był taki, żebym pojechał z tym, co zebrałem. Ambasada jednak uznała, że to za mało, by żyć i studiować legalnie w Stanach. Trochę nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, co dalej. Z drugiej strony wszystko jest po coś. I co cię nie zabije, to cię wzmocni. Cała ta sytuacja w jakiś sposób wykształciła mój charakter. Pokazała wiele rzeczy, o których bym nie pomyślał. Mimo wszystko uważam, że było warto.

Malecki nie załamuje rąk. Ostatnio był na castingu do filmu o dywizjonie 303. Dostał rolę pilota, oficera. – Zdjęcia zaczynały się dwa tygodnie później. Na planie miałem okazję grać m.in. z Marcinem Dorocińskim i Iwanem Rheonem znanym z „Gry o Tron”. To był piękny czas. Wspaniała ekipa, świetny temat. Film będzie zatytułowany „Hurricane”, reżyseruje to David Blair, premiera przewidziana na 2018-2019 rok. Właśnie kończę zdjęcia do tego projektu. Co dalej? Miejmy nadzieję, że kolejne role, kolejne wyzwania – zaznacza konotopianin.

– Będziesz próbował w przyszłości jeszcze raz startować do szkoły im. Stelli Adler?

– Na pewno będę próbował coś dalej w tym kierunku, ale nie wiem jeszcze, co, gdzie i jak. Ale rozwój jest dla mnie ważny. Wierzę w pracę i swoje umiejętności.
Powoli zaczął oddawać pieniądze, które wpływały na jego konto w ramach zrzutki.pl. Niektórzy chcą, by przelał je na cele charytatywne. Malecki uważa, że to dobry pomysł. – Chciałbym podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w moją akcję. Podziękować też rodzinie, przyjaciołom, kolegom aktorom, mieszkańcom Konotopu, profesorom PWST, dziennikarzom, ludziom dobrej woli.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content