Mam tak samo jak ty…

Muzyczne tradycje Nowej Soli czy Kożuchowa mają różnorodne oblicza. Miasta stały się nawet tematem utworów i pretekstem do artystycznych przemyśleń na wielu płaszczyznach

Wydana w połowie XVIII w. Analecta Freystadiensia, czyli kronika Kożuchowa autorstwa Gottfrieda Förstera, zawiera wzmianki wskazujące na obecność muzyki w życiu codziennym mieszkańców. 13 września 1601 roku ukończono wieniec i nałożono kulę na wieżę ratusza, zniszczoną na skutek pożaru w 1488 roku. Zaraz potem przy grających trąbach i bębnach odśpiewano „Ciebie Boga wysławiamy”. Po kolejnej naprawie wieży naruszonej z powodu burz osadzono kopułę. Wydarzeniu towarzyszył dźwięk trąb i bicie w bębny. 7 sierpnia 1650 roku celebrowano festyn dziękczynny, czemu oprócz salw z muszkietów towarzyszyły trąby i bębny.

We wspólnym cechu artystów, fachowców i rzemieślników w XVIII w. – obok tabakarza, odlewnika cyny i malarza obrazów – jest wymieniany także muzykant.

W Kożuchowie w latach 1715-1731 mieszkał niemiecki kompozytor barokowy Johann Theodor Roemhildt. Był kantorem w miejscowym kościele i nauczał w liceum. Jego kompozycje, w swoim czasie popularne i cenione, są napisane w stylu Bacha. Zachowało się ponad 200 jego kantat.

Zresztą herb Kożuchowa, wzorowany m.in. na XIV-wiecznej pieczęci, która przedstawia dwóch trębaczy na basztach, do czegoś zobowiązuje.
Idźmy dalej. Najdalej. Dekadę temu odkryto ślady orki z czasów kultury łużyckiej świadczące o tym, że już 2,5 tys. lat temu w tym rejonie przebywali ludzie – jestem przekonany, że podczas orania zarośnięty mężczyzna musiał coś gwizdać pod nosem. Ta ziemia ma głębokie muzyczne korzenie.

Miasteczko prosto z mleka

Jako licealista zapamiętałem z lat 80., że podczas apeli śpiewaliśmy piosenkę o Kożuchowie. Nie do końca potrafiłem odtworzyć tekst, ale intrygowało mnie, że później nikt o niej nie wspominał i nie chciał się przyznać do autorstwa utworu. Jednak po nitce do kłębka. Pomocna okazała się kożuchowska nauczycielka Małgorzata Korfanty, od której kilka lat temu otrzymałem cały tekst piosenki, w której pobrzmiewają echa socjalistycznej rzeczywistości i minionej epoki.

„Kożuchów – miasto Ziemi Lubuskiej”:
I
Otworzysz atlas i na mapie znajdziesz
Miasteczko małe, lecz jakże znane
O ciepłej nazwie jakby prosto z mleka
A z radiowęzła płynie piosenka
Ref.
Kożuchów miasto Ziemi Lubuskiej
Zawsze jest drogie i sercu bliskie
Wróciło do nas po latach znoju
Zawsze niech będzie miastem pokoju
II
Więc pakuj rzeczy w nesesery
i walizy
Przyjeżdżaj do nas, do mieściny
Zobaczysz ludzi uśmiechniętych
i szczęśliwych
Z radością w sercu spędzisz tu dni.

Na 3/4 o Nowej Soli

Poszukiwania autora utworu rozpoczynam od Edwarda Jabłońskiego, współtwórcy nieistniejącej już „Gazety Nowosolskiej”, gdzie kilkanaście lat temu ukazały się wspomnienia Jerzego Hamerskiego. Po chwili w słuchawce telefonu słyszę, jak pan Edward zaczyna nucić walczyka…

Jerzy Hamerski w czasie służby wojskowej w kożuchowskiej jednostce wojskowej tworzy zespół Szweje, grywający w tamtejszym kasynie. To był sposób, żeby nie mieszkać i nie jeść w koszarach i grać lekki bigbit. W Nowej Soli występował później w Niewolnikach Gitar. To absolwent nowosolskiego liceum pedagogicznego mieszkający w Poznaniu, twórca teatru Łojery, laureat Orderu Uśmiechu i autor programów emitowanych przez TVP. W 1995 jego teledysk „Jak to jest” był nominowany do amerykańskiej Nagrody Emmy.

Pan Jerzy, w Nowej Soli od 1947 roku, nazywa stworzony walczyk świadectwem swojego młodzieńczego patriotyzmu lokalnego. Wykonał go jako 18-latek na festiwalu piosenki w Gorzowie w 1962 roku. Akompaniowała mu wówczas pianistka z ul. Wyspiańskiego – Iza Dręczewska.

Kiedy rozmawiałem przez telefon z autorem walczyka, powiedział, że się go trochę wstydzi. – On powstawał w czasach głębokiej komuny. Mam do niego jednak stosunek sentymentalny, gdyż wiem, że był śpiewany np. na koloniach, a piętno socrealizmu było świadectwem tej epoki.

„Nowosolski walczyk”:
I
Miasteczko małe nad Odrą,
Zielenią zachwyca swą.
Kwietniki ulicą wiodą
Gdzie spojrzysz tam nowy dom.
Ref.
Nad Odrą, nad Odrą,
Miasteczko przyszłości leży,
Tam młodzież wesoła w swej pracy,
W mozołach,
Do celu wspólnego mknie.
Wesołe są twarze,
Dziewcząt i chłopców dokoła,
Lubuska dziewczyna z pięknymi
oczyma
Do chłopca uśmiecha się.
II
Warszawa i Międzyzdroje
z nich każde ma urok swój.
Lecz trzeba pochwalić swoje
Nie masz to jak Nowa Sól.
Ref.
Nad Odrą, nad Odrą…

W 2015 roku podczas jednego z występów uczniów z nowosolskiej SP nr 8 okazało się, że powstały dwie kolejne zwrotki nowosolskiego walczyka. W nowej odsłonie jest mowa m. in. o Parku Krasnala, gdzie można spędzić czas ze swoją rodziną oraz o strefie przemysłowej, gdzie każdy chętny dostanie pracę. Jerzy Hamerski był zdziwiony, kiedy usłyszał o drugim życiu swojego utworu po przeszło pół wieku.

Rapowanie jak wyzwanie

Aktualnie to, co tworzą niezależni muzycznie artyści, jest dostępne w serwisie internetowym Youtube. Nowosolskie Podziemie, prezentujące się jako największy regionalny portal rapowy w tym mieście, opublikowało np. 6 września 2010 „Skowyt Miasta”, mający 904 wyświetlenia (stan na 4 stycznia 2019). Słyszymy w nim: „Nowa Sól, tak jak moja ulica, kochana przeze mnie waleczna lwica”.

Inna wrzuta NP z 27 sierpnia 2015 roku zawiera utwór „Ja żyję tu, Ty żyjesz tu”, mający 1506 wyświetleń. Z tekstu utworu dowiadujemy się m.in., że Nowa Sól „to jest nasze piękne miasto”.

Kożuchowscy twórcy chyba częściej opisywali rzeczywistość, w której przyszło im żyć w szarej tonacji. SKR w utworze „Moje Miasto 67-120” (opublikowanym 28 września 2012 roku, ma nabite na liczniku 1326 wyświetleń) wspomina, że: „Moje miasto pamięta ten czas, kiedy było dobrze. Jak patrzę na ulice, to tylko żyjemy w syfie. Choć jednocześnie miasto wciąga nas jak kokaina”.

Bobik (SPZS) w utworze „Powiedz” (opublikowany 30 grudnia 2012 roku, ma 16,692 wyświetleń) śpiewa o ćpunach, brudnych korytarzach i zaniedbanych dzieciach, a w tle widzimy kożuchowskie ulice. Jednak lejtmotyw utworu to raczej opowieść o ludzkim egoizmie. Przy okazji pozdrowienia dla Bobika. NWStyle, czyli Dzidzię i Ramzesa, poznałem lata temu. Stoczyli oni nawet kiedyś z innym raperem nieformalną bitwę na utwory o Kożuchowie. Tak w skrócie: miasto kwitnące kontra upadek miasteczka.

W sierpniu 2018 roku w sieci pojawił się „Sen o Nowej Soli”. Wielki hit Marka Gaszyńskiego i Czesława Niemena wziął na warsztat perkusista reaktywowanego nowosolskiego zespołu Wesoły Początek Radości – Waldemar Wojno. Powstała luźna aranżacja kultowej piosenki śpiewanej przez Niemena. Mariusz Nowaczyk zrobił do tego teledysk (1275 wyświetleń do 7 stycznia 2019 roku) i zapytał: „Może to będzie nieoficjalny hymn Nowej Soli?”.

Trębacz i kogut

Pod wpływem jednego z muzycznych teksów o lokalnych twórcach zadzwonił do mnie Władysław Chmielewski, który grał na alcie w orkiestrze ZS Kożuchów. Muzyki uczył go w siedzibie OSP Kożuchów Mikołaj Fita. Muzyk wspominał, że był młodym trębaczem, który grał hejnał Kożuchowa z wieży ratuszowej.

– Hejnał skomponował muzyk orkiestry, który mieszkał w tym samym budynku co trębacz Zdzisław Tarnowski. Miał ładną żonę blondynkę i grał na puzonie. Hejnał po raz pierwszy był zagrany już w latach 70. z ratuszowej wieży. Inicjatorem jego powstania był Bogumił Kapuśniak, ówczesny dyrektor KOK – mówi pan Władysław. Podczas pierwszego wykonania młody trębacz, uczeń przyzakładowej szkoły zawodowej Polmo, wszedł na wieżę – tam, gdzie są okienka – w dżinsowej kurtce. Pamiątkowe zdjęcia zrobił mu wówczas nieżyjący już kożuchowski fotograf Kazimierz Jopek. Zdjęcie było później eksponowane podczas wystawy w zamkowym holu.

Hejnał został później nagrany na magnetofon szpulowy przez Marka Jachimowicza, pracującego wówczas w KOK. To nagranie było przez kolejne lata wykorzystywane podczas obchodów święta miasta, odtwarzane przez głośnik na ratuszowej wieży lub na dachu.

Pan Władek pamięta ogólnopolską spartakiadę młodzieży, która odbyła się na stadionie w Zielonej Górze. – Reprezentacja Kożuchowa zaprezentowała tam średniowieczny wystrój – zamek, mury, wieżę (ze sklejki i kartonu). Ja grałem hejnał z wieży. Podczas spotkań nad Odrą grywałem hejnał co godzinę. Miałem nawet specjalny ubiór, chyba kamizelkę skórzaną z herbem Kożuchowa.

Kilkakrotnie grałem hejnał na dwie trąbki (ze Stefanem Kozą) przed ratuszem, podczas obchodów Dni Ziemi Kożuchowskiej. Nasze miasto to „kuźnia talentów”. Ludzie stąd uczyli się muzyki i wyjeżdżali w świat. Podczas wycieczki uciekł do Szwajcarii trębacz Jurek Baranowski, który nieraz nas odwiedza – wspomina pan Władysław.

Czy jest szansa na powrót hejnału? Pytaliśmy o to burmistrza Pawła Jagaska już dwa lata temu, kiedy mieszkańcy dopraszali się zegara na ratuszowej wieży. – Wieża to naturalne miejsce dla zegara, jednak teraz nie ma gdzie go ustawić – mówił burmistrz. Mechanizm zegara zajmuje sporo miejsca, a nikt nie będzie wdrapywał się na górę, żeby go nakręcać. – W grę wchodzi więc raczej zegar elektroniczny. To wszystko jest do zrobienia, ale oczywiście wiąże się z kosztami. A hejnał? Temat jest otwarty – podkreślał włodarz Kożuchowa.
Jest w tej historii także miejsce dla nowosolskiego koguta, który niemal dekadę temu, jak obowiązkowy hejnalista, budził pianiem mieszkańców centrum Nowej Soli w okolicy ul. Kościuszki i 1 Maja. „Waleczne Serce” z czerwonym grzebieniem na głowie został uwieczniony w pamiętnym tekście Mariusza Pojnara w „Tygodniku Krąg”.

Józef Piasecki

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content