Moc jest w dokumentach

W niedzielę do historii przeszedł 9. Solanin Film Festiwal. Znów przez kilka dni mogliśmy oglądać najróżniejsze gatunkowo filmy niezależne, offowe, ale i kino profesjonalne. Znów do miasta zjechali ciekawi twórcy i aktorzy, a w konkursach doceniono przede wszystkim produkcje dokumentalne

Z kolejną edycją Solanina, festiwalu, którego hasłami przewodnimi są „Off to moc” oraz „Koniec pieprzenia w kinie, czas dosolić!”, wystartowaliśmy w środę. Podczas ceremonii otwarcia dotychczasową pracę Solanizatorów, czyli wszystkich kinomaniaków przyczyniających się do organizacji imprezy, docenił prezydent miasta Wadim Tyszkiewicz.
– Cieszę się, że Nowa Sól ma festiwal o randze krajowej, który gości ludzi z Polski i zagranicy. Rozwijamy się jako miasto nie tylko gospodarczo, ale i kulturalnie – mówił włodarz.

– Za rok podczas jubileuszowego 10. Solanina przejmiemy klucze do miasta – odpowiedział z uśmiechem Grzegorz Potęga, dyrektor festiwalu. – Robimy to po to, żeby cieszyć się kinem, gośćmi, aby dni wypełnione kulturą upłynęły w miłej atmosferze i z pozytywną energią – dodał, a drugi z dyrektorów festiwalu, Konrad Paszkowski, zaznaczył: – Robimy wszystko, aby mocno dosolić, żebyście wrócili do nas za rok.

Tego samego wieczoru gość specjalny Solanina, Jerzy Stuhr, odebrał z rąk prezydenta upominek oraz gratulacje z okazji 70. urodzin, a następnie na sali widowiskowej Nowosolskiego Domu Kultury, który kolejny raz zmienił się na kilka dni w solaninowe centrum, wyświetlono film otwarcia – „Pokot” w reżyserii Agnieszki Holland.

Kolejne dni upłynęły w znanym fanom festiwalu rytmie. W ciągu dnia można było wraz z składem jury oglądać filmy zgłoszone do konkursów na najlepsze kino offowe i niezależne. Wracaliśmy do najciekawszych produkcji z udziałem J. Stuhra, oglądaliśmy filmy z partnerskich festiwali (np. 3KINO Praha), uczyliśmy się krytyki filmowej z znanym recenzentem Arturem Zaborskim, nadrabialiśmy najlepsze profesjonalne produkcje polskiego kina (np. film „Ostatnia rodzina”) i rozmawialiśmy z jurorami podczas spotkań z publicznością, a wieczorami bawiliśmy się wspólnie z filmowcami w pubie Kaflowy (np. podczas koncertu kapeli Jam Band). W sumie liczba projekcji filmowych 9. Solanina zamknęła się w imponującej liczbie 140.

Ważnym elementem imprezy była piąta już edycja Galerii Bezdomnej – wyjątkowej wystawy, na której każdy chętny mógł zaprezentować efekty swoje artystyczne przygody, a która ma ambicje stać się czymś więcej. – Liczba artystów ciągle rośnie, dlatego myślimy o autonomicznym wydarzeniu, wręcz osobnym festiwalu – mówił kurator wystawy Jakub Orliński. W tym roku w pofabrycznej przestrzeni na terenie byłego Dozametu zobaczyliśmy m.in. prace fotografów, malarzy, twórców instalacji przestrzennych, ale i aktorów teatru Terminus a Quo.

W sobotę, w przedostatni dzień Solanina, poznaliśmy werdykt jury. Tytuł najlepszej animacji trafił do twórców „Bed Side Story” w reżyserii Michała Łubińskiego. W kategorii „kino niezależne” wygrał film „Droga powrotna” (reż. Mateusz Żegliński). Wśród produkcji kina offowego triumfowały: dokument „Więzi” (reż. Zofia Kowlewska) i fabuła „Ja i mój tata” (reż. Aleksander Pietrzak, z udziałem Łukasza Simlata i Krzysztofa Kowalewskiego). Tytuł Grand Prix festiwalu, a więc za najlepszy film 9. Solanina, otrzymał znów dokument – „Komunia” Anny Zameckiej, nagradzany już m.in. na gdańskim DocFilm Festiwal czy statuetką Orła Polskiej Akademii Filmowej.

Jurorzy podsumowując swoją pracę podkreślali siłę filmów dokumentalnych i talent twórców. – Najbardziej z Solanina zapamiętam dokumenty, które były szczególnie mocne. Zaskoczyły pozytywnie, wzruszały. Oczywiście w głowie zostanie mi też czas spędzony z kolegami z jury – mówiła reżyser Anna Kazejak. – Zobaczyliśmy wiele rzeczy, które zrobiły na nas ogromne wrażenie. Nie zabrakło wzruszeń, ale i grozy. Warto oglądać i robić takie filmy, bo dają do myślenia, dotykają nas w środku. Jestem zadowolony z czasu, który tu spędziłem – nie krył aktor Filip Pławiak. – Będę miał tylko pozytywne wrażenia z nowosolskiego festiwalu i mam nadzieję, że jeszcze tu kiedyś wrócę. Zobaczyliśmy kilka wybitnych filmów, szczególnie dokumentów, które mogą walczyć o Oskary. Osobiście liczyłem, że Grand Prix zdobędzie fabuła, ale żaden film fabularny nie jest w stanie wygrać z udanym dokumentem. Zachwyciła mnie też rola pana Kowalewskiego z filmu „Ja i mój tata” – mówił Dawid Ogrodnik, aktor.

Skład jury uzupełniali Sebastian Stankiewicz, także aktor oraz muzyk Ireneusz Wereński. Ten ostatni był wdzięczny z przygodę, która go podczas Solanina spotkała. – Dowiedziałem się wielu nowych rzeczy, o których nie miałem wcześniej pojęcia. To była dla mnie niezła szkoła. Warto było się pospierać, podyskutować, to poszerzyło nasze horyzonty, a że było nad czym dyskutować niech świadczy fakt, że był taki film, o którym rozmawialiśmy nie wiem czy nie najwięcej, a który ostatecznie nie otrzymał żadnej z nagród – przyznał I. Wereński, basista zespołu Kult.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content