Dali radę jak Herkules w stajni Augiasza

Jeszcze dwa tygodnie temu mieszkanie pani Anny i pana Stefana, około 90-letnich nowosolan mieszkających przy ulicy Zjednoczenia, trudno było nazwać miejscem, gdzie da się żyć. Ogromne ilości śmieci wypełniały wszystkie meble, półki, zakamarki, podłogę. Starość, choroby, ale przede wszystkim życiowa nieporadność i postępująca latami psychiczna blokada przed tym, aby zrobić coś wokół siebie, jak również odmawianie przyjęcia pomocy od Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej spowodowały, że ich mieszkanie zmieniło się dosłownie w śmietnisko.

W codziennym funkcjonowaniu pomagali im tylko sąsiedzi – Kamila i Andrzej Rybakowie, bo od innych staruszkowie pomocy kategorycznie przyjąć nie chcieli. W końcu miarka się przebrała. Sąsiedzi zagrozili, że jeśli pan Stefan nie zgodzi się na interwencję odpowiednich instytucji, to oni również przestaną ich odwiedzać. W ten sposób do akcji wkroczyli: Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, Zakład Usług Mieszkaniowych oraz Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. W 7. numerze TK opisywaliśmy, jak 6 lutego zaczęło się wielkie sprzątanie mieszkania znajdującego się na najwyższym piętrze jednej z kamienic, malowanie ścian, tymczasowe przeniesienie małżeństwa do noclegowi i szukanie nowszych sprzętów.

W piątek 17 lutego pani Ania i pan Stefan wrócili do siebie. Podczas ich nieobecności lokal zmienił się nie do poznania. Zniknął odór, a powietrze pachnie. Pozostawione meble są czyste, śmieci zniknęły, ściany zostały na nowo pomalowane, umyto podłogi, wstawiono zrobione przez podopiecznych Brata Alberta łóżka. W czasie sprzątania oczywiście nikt nie wyrzucił ważnych przedmiotów, np. rodzinnych portretów, które znów wiszą na jednej ze ścian.

– Wspólnymi siłami z ZUM, MOPS i Nowosolską Paczką, która przekazała m.in. szafki i stół do kuchni, zmieniliśmy to miejsce. Łóżka zbudowali moi podopieczni – uśmiecha się Aleksander Tomaszewski, szef Towarzystwa. – Pokazaliśmy, że nasze współpraca może przynosić owoce. Poza odnowieniem mieszkania, dzięki Pomocy Społecznej każdego dnia będzie tu teraz przychodzić na dwie godziny siostra Polskiego Czerwonego Krzyża, która będzie im pomagać w sprzątaniu, przyniesie załatwione również w MOPS obiady. Pan Stefan do tej pory nie dawał się namówić na pobyt w szpitalu i podreperowanie zdrowia, a w tych okolicznościach ma na to już inne zdanie. Teraz myślimy o opale, naprawie pieca i zmianie kuchenki – mówiła pracownik socjalna Mariola Gudz.
– Mieszkanie w poprzednich warunkach musiało mieć na tych ludzi wpływ. Teraz psychicznie odżyją – ocenia Tomaszewski. – Oni się cieszą, ale i my mamy satysfakcję, że udało się pomóc – dodaje pani Mariola.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content