Zuchwała kradzież w „Żabce”

Żona ajenta „Żabki” z ul. Moniuszki w piątek ok. 14.30 przyjechała do sklepu odebrać utarg z poprzedniego dnia. Otworzyła sejf, w którym miał być woreczek z raportem kasowym oraz z pieniędzmi zarobionymi w czwartek. Konkretnie z kwotą ok. 3,5 tys. zł. Sejf okazał się pusty.

Przepytała jedną z pracownic, czy rano widziała gotówkę w kasie. – Kiedy sprzedawczyni to potwierdziła, żona zadzwoniła do mnie. Przyjechałem na miejsce i zacząłem przeglądać monitoring z piątkowego poranka i w pewnym momencie na nagraniu zobaczyłem delikwenta, który wchodzi na zaplecze, klęka przed sejfem, wyciąga pieniądze, chowa za pazuchę i ucieka – opowiada ajent Żabki z ul. Moniuszki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Razem z mężczyzną jeszcze raz oglądamy nagranie.  
On sam przeglądał je wielokrotnie. Jego zdaniem złodziej miał pomocnika. Swoje podejrzenia przekazał policji.

Faktycznie na nagraniach widać, jak przed kradzieżą po sklepie kręci się mężczyzna, który twarz ma schowaną pod daszkiem czapki.
– Przed kradzieżą wszedł do środka, zrobił rekonesans, porozglądał się po sklepie, wyciągnął telefon i zadzwonił. Dosłownie po chwili w sklepie pojawia się drugi mężczyzna. Na nagraniach widać, jak komunikują się ze sobą wzrokowo. W którymś momencie ten pierwszy zagaduje ekspedientkę. Potem dowiedziałem się od pracownicy, że pytał o jakieś przyprawy do makaronu, pytał też o różne rodzaje wina. Jak dla mnie to był typowy „zagadywacz”, który miał odwrócić uwagę, żeby jego kompan mógł wejść na zaplecze. Nagrania z kilku kamer mogą to potwierdzić. W tym czasie ten drugi wszedł na tyły Żabki, dostał się do sejfu i ukradł gotówkę – mówi nasz rozmówca.

Po zgłoszeniu sprawy ruszyło dochodzenie. W piątek na miejscu przeprowadzono oględziny, rozpytano świadków zdarzenia.  W poniedziałek sierżant Justyna Sęczkowska, rzeczniczka nowosolskich mundurowych powiedziała, że kryminalni pracujący nad sprawą są na etapie szczegółowego przeglądania nagrań. – Na obecną chwilę jest za wcześnie, żeby potwierdzić, czy sprawców faktycznie było dwóch, czy człowiek, na którego wskazuje ajent sklepu, współdziała ze złodziejem, czy był tylko przypadkowym klientem. Na chwilę obecną trwają czynności mające ustalić okoliczności zdarzenia oraz dane sprawcy bądź sprawców kradzieży  – mówi sierżant Sęczkowska.

Ajenci Żabki, którzy prowadzą jeszcze dwa inne sklepy tej sieci, całym zdarzeniem są wzburzeni. – Wcześniej nigdy nie mieliśmy u siebie żadnej kradzieży. Nie ukrywam, że jesteśmy z żoną bardzo zaskoczeni takim obrotem sprawy. Staraliśmy się przewidywać różne możliwe scenariusze, choćby po ostatnim włamaniu do Żabki przy ul. Kościuszki. Wtedy poczyniłem pewne kroki, żeby prewencyjnie zabezpieczyć się przed złodziejami. Jak widać, uderzyli w biały dzień, w nieoczekiwanym momencie i co gorsza, w bardzo bezczelny sposób, nie maskując nawet specjalnie swoich twarzy – denerwuje się okradziony mężczyzna.

Wszystko na to wskazuje, że piątkowe zdarzenie zostanie zakwalifikowane jako kradzież z włamaniem, za co grozi do dziesięciu lat więzienia.
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content