Takiej Paczki w Nowej Soli jeszcze nie było!

Od trzech miesięcy na terenie miasta coraz prężniej działa stowarzyszenie, którego członkowie z założenia chcieli bezinteresownie pomagać innym. „Drodzy Nowosolanie. Od poniedziałku 13.02.2017 r. na terenie Nowej Soli rusza nowa forma pomocy skierowana do lokalnej społeczności. Nasze skromne grono Wolontariuszy podejmuje się wyzwania” – napisali na Facebooku twórcy Nowosolskiej Paczki, którzy 12 lutego oznajmili, że wyjdą naprzeciw tym, którzy potrzebują wsparcia. – Nasza idea jest taka, żeby pomagać mądrze. Nie chodzi o rozdawnictwo, zresztą nasza pomoc nie będzie pomocą w postaci pieniędzy. Chcielibyśmy najbardziej pomagać osobom starszym, które nie mają wsparcia rodzin, instytucji państwowych, ale oczywiście innym potrzebującym również – mówił na naszych łamach niedługo po starcie tego pomocowego projektu Marcin Mańkowski, jeden z pomysłodawców, a od kilku tygodni prezes stowarzyszenia Nowosolska Paczka.

Jak jego członkowie spożytkowali te blisko 90 dni działalności? Komu i w jaki sposób pomogli? Jakie mają plany na przyszłość? I wreszcie, kluczowe pytanie: dlaczego tak zupełnie bezinteresownie chcą pomagać innym?  

Podłogówka u Bogusi

Od wolontariuszy NP

Lubisz pomagać innym?
Masz otwarte serce
dla potrzebujących i trochę wolnego czasu?

Przyłącz się do nas. Pamiętaj,
że wolontariat to więcej
niż tylko pomoc innym.
To także profity
dla samego siebie.
Chcesz się przyłączyć
 zadzwoń 885 044 569.
Zapraszamy serdecznie.

W Nowosolskiej Paczce na dziś jest zrzeszonych 11 osób. Większość poznała się przy okazji udziału w ogólnopolskim projekcie Szlachetnej Paczki, polegającym na obdarowywaniu prezentami ludzi potrzebujących przed świętami Bożego Narodzenia.

– Po zakończeniu zeszłorocznej Szlachetnej Paczki zauważyłem, że w jeden dzień to wszystko staje w miejscu. No może po dwóch dniach, kiedy rozwozi się prezenty i na tym koniec. Pomoc ustaje. Zacząłem rozmawiać z Martą, ale też z Bogusią Brykalską, która była coraz bardziej rozpoznawalną twarzą, choćby z jej wspólnej akcji zbiórki termosów z „Kręgiem”, żeby stworzyć coś, co będzie funkcjonowało przez cały czas, a nie tylko okazjonalnie – mówi M. Mańkowski. Co ciekawe, to człowiek, który osiedlił się w Nowej Soli z rodziną, ale który pochodzi z małej miejscowości na Mazurach.

Wywołana przez niego Marta Brych-Jackiewicz przez blisko pięć lat zajmowała się umierającą mamą. – To była długa śmierć i podczas tego okresu tak naprawdę rozbijałam się o własną niemoc. Po śmierci mamy miałam kompletnie zdezorganizowane życie, stanęłam w próżni. Z jednej strony musiałam się pogodzić z utratą kogoś bliskiego, a z drugiej z tym, że nagle nie mam co ze sobą robić. Zjawiałam się w Szlachetnej Paczce, która stała się moją odpowiedzią na tamtą bezradność. Ale po zakończeniu tego projektu oboje z Marcinem mieliśmy niedosyt, że to się kończy i nie ma kontynuacji – mówi M. Brych-Jackiewicz. Ona z kolei ze wspomnianą już Brykalską znają się „od zawsze”. 

– W tym roku Marta była wolontariuszem, ja darczyńcą Szlachetnej Paczki. Tak samo poznałam Marcina, który przygotowywał paczkę dla tej samej rodziny, co ja – wspomina B. Brykalska. Inicjatywa zawiązania nieformalnej grupy ludzi, która niosłaby pomoc potrzebującym, „wypłynęła” u niej w domu.  

– Siedzieliśmy u mnie na tzw. podłogówce, czyli na ostatnim wieczorze w starym mieszkaniu, kiedy z grupą ludzi związanych ze Szlachetną Paczką świętowaliśmy moją wyprowadzkę do nowego domu. Pod wpływem bąbelków szampana podchwyciłyśmy pomysł Marcina, żeby oddolnie stworzyć grupę sąsiedzką pomagającą innym. I tak to się zaczęło – opowiada B. Brykalska, dzięki której do Nowosolskiej Paczki dołączyła Izabela Kochanowicz.

 – To Bogusia mnie tutaj „przygoniła”. Również znamy się ze Szlachetnej Paczki. Dodatkowo na Facebooku obserwowałam jej aktywność dotyczącą różnych akcji pomocowych, szczególnie skierowanym do dzieci. Sama robiłam ze swoimi znajomymi paczki żywnościowe dla potrzebujących. Któregoś razu na Facebooku pojawił się wpis, że powstaje Nowosolska Paczka. Od razu pomyślałam, że to coś dla mnie – dodaje nowosolanka.
W taki sposób powstała drużyna Nowosolskiej Paczki, w której każdy z jej członków ma w swoje DNA wpisaną wrodzoną potrzebę pomagania i wciągania w to innych.

„Co się nie dobiegnie, to się dowygląda”

Do tej pory dzięki pracy zespołowej, a dodajmy, że w zespole jest łącznie ok. 30 osób, które formalnie nie są członkami stowarzyszenia, ale je wspierają, wspólnie pomogli około 20 rodzinom, głównie z terenu Nowej Soli.   

– Zawsze mówiłam: „Pomagam, bo mogę”. Ja nie robię nic nadzwyczajnego, nie robię nic, na co nie pozwalałby moja sytuacja finansowa. Chyba, że wyciągam coś od innych ludzi (śmiech). Oczywiście nie dla siebie, a dla potrzebujących. To działa na takiej zasadzie: coś mam, to mogę to oddać. To jest idea, żeby nie wyrzucać, a rozdawać. To jest takie zwyczajne. My dysponujemy tym, co mamy. Umówmy się, że mamy wolny czas, który możemy zagospodarować na niesienie takiej małej pomocy innym. Tyle. Nic więcej nie trzeba  – podkreśla Brykalska. Oferowana pomoc miała polegać m.in. na zdobyciu dla potrzebującej rodziny brakujących w domu mebli, sprzętu rtv i agd lub na skrzyknięciu ludzi, którzy pomogliby w przeprowadzeniu remontu.

Przed świętami wielkanocnymi pomoc Paczki trafiła do pani Honoraty Trejnis, która samotnie wychowuje trójkę dzieci. Niedawno zrezygnowała z mieszkania komunalnego, w zamian dostała większe mieszkanie socjalne przy ul. Wróblewskiego. Problem jednak był taki, że brakowało jej mebli, żeby urządzić jak należy swoje nowe gniazdko. Do pani Honoraty dotarli przedstawiciele Paczki i w ciągu jednego dnia umeblowali nowy dom pani Honoraty i jej dzieci.

– Przyjechali panowie, pooglądali, pomierzyli i wciągu jednego dnia wyposażyli moje mieszkanie w meble, szafki kuchenne, łóżko dla chłopaków, biurko, a nawet lustro – cieszy się pani Honorata. Wszystko to działo się tuż przed świętami wielkanocnymi. – Na koniec dostałam jeszcze paczkę żywnościową ze słodyczami dla dzieci, z produktami na święta. Jednym słowem wolontariusze, którym bardzo dziękuję, hojnie obdarowali nas na zajączka – uśmiecha się moja rozmówczyni, która nie spodziewała się, że sprawa urządzania nowego mieszkania potoczy się w taki sposób.  

– Byłam zaskoczona tym, że tak zupełnie znienacka dostałam tak wielką pomoc, za którą chciałabym serdecznie podziękować – dodaje obdarowana nowosolanka.

Członkom Nowosolskiej Paczki w pamięci zostały także inne akcje: – Szczególna była także ta związana z wyprawką dla kobiety, która została sama z noworodkiem. Dzięki ludziom dobrej woli udało się skompletować całkowitą wyprawkę dla tego dziecka, z wózkiem, z łóżeczkiem, z dużą ilością pieluch, kosmetyków, dosłownie wszystkim. To był błyskawiczny odzew. Wpis pojawił się wieczorem. Ja to się nie zdążyłam dobrze obudzić, a już wszystko był skompletowane – uśmiecha się B. Brykalska.

Kobieca część Nowosolskiej Paczki spełnia się także w pomaganiu poprzez bieganie.
 – Założyłyśmy sobie taką małą drużynę i biegamy pod hasłem: „co się nie dobiegnie, to się dowygląda”. Jest nas pięć. Nie chodzi o bicie rekordów, ale o to, żeby pieniądze z wpisowego na dany bieg o wymiarze charytatywnym poszły na leczenie jakiegoś chorego dziecka – mówi I. Kochanowicz.
Brykalska: – Hasło, o którym wspomniała Iza i które przerobiłyśmy na własny użytek, zostało „uknute” przez moją córkę w szkole muzycznej, która kiedy szła na wszelkie koncerty zawsze mówiła: „co się nie dogra, to się dowygląda”. Myśmy to przerobiły na „coś się nie dobiegnie, to się dowygląda”. Co ważne, biegamy dla córki naszej koleżanki, dla Zuzi, która zachorowała na cukrzycę. Za każdym razem przypinamy sobie taką karteczkę – uzupełnia Brykalska, którą m.in. będzie można zobaczyć z napisem „Biegnę dla Zuzi” na tegorocznym Półmaratonie Solan.  
To za niecałe trzy tygodnie, a tydzień przed nowosolską „połówką”, w sobotę 20 maja Nowosolska Paczka wspólnie z Klubem Mam organizują w Nowej Soli bieg, który ma pomóc chorej na glejaka Annie Piwko (więcej o chorej nowosolance, biegu i innych planowanych akcja czytaj na str. 20 – dop. red.).

Warto odnotować, że podobny bieg pod hasłem „złotówka za kilometr dla chorej Oliwki” z inicjatywy  Nowosolskiej Paczki odbył się już w naszym mieście kilka tygodni temu. Wtedy wzięło w nim udział ok. 80 osób.  – Teraz liczymy na jeszcze wyższą frekwencję. Im nas więcej, tym pomoc będzie okazalsza – mówią członkowie Nowosolskiej Paczki (inf. o bieg w ramce obok – red.).

„Paczkowcy” w tym momencie pracują nad realizacją kolejnych dwóch dużych projektów pomocowych. – Chodzi o wsparcie dla samotnego ojca i starszego małżeństwa. W obu przypadkach chodzi o pomoc w remoncie, ale to działanie na za chwilę – mówi M. Brych-Jackiewicz.

Gdzie MOPS nie może, tam Paczkę pośle…

Narzędziem niezbędnym w dotarciu do potrzebujących jest m.in. portal społecznościowy Facebook.
 – Faktycznie on jest naszą siłą, na konto spływają informacje o ludziach potrzebujących, które później sami weryfikujemy. Drugą taką siłą jest nowosolski Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Jeśli opieka już wyczerpała wszystkie swoje możliwości, to dzwoni do Marcina i pyta, czy dałoby się zorganizować dodatkową pomoc. OPS nie da nikomu pralki, konkretnych mebli i z zapytaniem o taką pomoc zwracają się do nas, a my działamy dalej – mówi M. Brych-Jackiewicz.

 – Czyli gdzie MOPS już nie może, tam Nowosolską Paczkę pośle… – zauważam.
 – Żartobliwie można tak powiedzieć, choć z MOPS w pełni współdziałamy, ale są sytuacje, że ich możliwości się kończą. Jednak nasza współpraca dobrze się zazębia – mówi I. Kochanowicz.

Adam Kałuski, wicedyrektor MOPS chwali działalność wolontariuszy z Paczki. – Ich działanie jest bardzo potrzebne, szczególnie w sytuacjach nagłych, kiedy pomoc jest potrzebna od razu, np. kiedy dojdzie do jakiegoś zdarzenia, które ludziom coś w jednej chwili zabiera. Kolejna ważna rzecz, wolontariusze Paczki dysponują własnym transportem, dzięki czemu mogą odbierać, przewozić i dostarczać meble lub sprzęt potrzebującym. To trochę taki „bank sprzętu” dla potrzebujących i dobrze, że coś takiego funkcjonuje. Podsumowując: działalność tych wolontariuszy, z którymi współpracują nasi pracownicy socjalni czy opiekunowie rodzin, odbieramy bardzo pozytywnie. Robią to z serca, bezinteresownie i na pewno warto to zauważyć – mówi wicedyrektor MOPS.

Wolontariuszom z Paczki marzy się zawiązanie szerszego i trwałego frontu nastawionego na pomaganie najbardziej potrzebującym. – My byśmy bardzo chcieli, żeby wszystkie instytucje uzupełniały się, by niesiona pomoc była skuteczna i trafiała do właściwych osób – podkreśla I. Kochanowicz.  
Tym bardziej członkowie Paczki cieszą się, że ostatnio do współpracy włączył się jeden z dużych pracodawców ze strefy ekonomicznej. – Skontaktowała się z nami dyrektor finansowa firmy Nord oferując swoją pomoc. Tym sposobem Nord będzie finansować nam przez rok koszt utrzymania garażu, który posłuży do przetrzymywania różnych sprzętów i mebli. Sami się do nas zgłosili, bo chcą się lokalnie udzielać. Mamy nadzieję, że coraz więcej firm pójdzie w ich ślad i będzie się do nas zgłaszać, bo mają możliwości, żeby wspierać takie działania pomocowe – mówi Mańkowski, który podkreśla, że wszystkie działania, jakie podejmuje Paczka, są prowadzone w sposób transparentny. – Mamy nadzieję, że wszystkim podoba się to, co robimy, chociaż zdajemy sobie sprawę, że mogą się pojawić głosy, które będą dla nasz nieprzychylne. My działamy przejrzyście, w sposób transparentny, na wszytko mamy protokoły zdawczo-odbiorcze, żeby nigdy nie pojawiły się głosy, że gdzieś, ktoś, coś wziął dla siebie – dodaje prezes NP.

Działalność Paczki, która dopiero się rozkręca, docenia prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz:
– Cieszę się z powstania w naszym mieście „Nowosolskiej Paczki” i że miałem w tym przedsięwzięciu swój malutki udział. To bardzo ważne, aby wspierać ludzi mądrze, pomagać świadomie, ustalać priorytety, poznawać i diagnozować problemy poszukując optymalnego sposobu wsparcia ludzi rzeczywiście zasługujących na pomoc. Wierzę, że inicjatywa naszych mieszkańców, ich zaangażowanie i wielkie serce, pomogą tym, którzy są na życiowych zakrętach, ale bardzo chcą z nich wyjść. Popieram odpowiedzialny sposób pomagania. Żyjemy w społeczeństwie, wśród ludzi potrzebnych sobie nawzajem – podkreśla prezydent Tyszkiewicz.  

Wolontariusze Paczki przez pierwsze trzy miesiące swojej działalności pokazali, że to zwykłe, a jednocześnie niezwykłe słowo „pomagam”, nabiera takiego przyziemnego znaczenia. Że wcale nie trzeba wiele z siebie dać, żeby kogoś wesprzeć i dać mu poczucie, że w dzisiejszych czasach istnieje jeszcze bezinteresowna pomoc. – Ludzie z natury są dobrzy, tylko trzeba im o tym przypominać, a każde czynione dobro powraca ze zdwojoną siłą. Pamiętajmy o tym – podkreśla  Brykalska.  

– Dlaczego to pomaganie tak was kręci? – pytam wolontariuszy z Paczki.
– Mi to daje poczucia spełnienia. Pani, która przychodzi do mnie do pracy, fajne nazwała nasza działalność. Kiedy jej opowiedziałam, czym jest Nowosolska Paczka, ona stwierdziła, że my jesteśmy trochę jak Robin Hood, z tym, że my nikomu niczego nie zabieramy. Ludzie sami nam to oddają, a my to przekazujemy innym. I to jest bardzo miłe, być takim nowosolskim Robin Hoodem – uśmiecha się I. Kochanowicz.
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content