Pogotowie odbiera w Gorzowie

Artur Lawrenc: Dlaczego osoba dzwoniąca po pomoc medyczną dodzwania się teraz nie do Nowej Soli, a do Gorzowa Wielkopolskiego?

Ewa Sabat: Doszło do odgórnej, systemowej zmiany. W całej Polsce funkcjonują tzw. Centralne Dyspozytornie. Ta dla województwa lubuskiego mieści się w Gorzowie Wielkopolskim i obsługuje wszystkie szpitale, nie tylko nasz i gorzowski.

Na czym polegają różnice w działaniu starego i nowego systemu?

Różnica polega na tym, że nie ma już lokalnych dyspozytorni. Jeśli pacjent dzwoni na numer 999 lub 112, to automatycznie będzie przekierowany na Gorzów Wlkp. Dzięki kamerom i nawigacjom GPS Centralna Dyspozytornia widzi wszystkie stacje pogotowia, wie ile i gdzie w danym momencie jest gotowych do wyjazdu karetek, jak również, w którym dokładnie miejscu znajdują się pojazdy będące już w terenie.
Czas dotarcia do pacjenta ma dzięki temu być krótszy. Nie ma już w kontekście wyjazdów rejonizacji. Jeśli wydarza się wypadek, to w założeniu dyspozytor wyśle na miejsce zdarzenia tę karetkę, która znajduje się najbliżej.

Czyli jeśli wydarzy się coś np. pomiędzy Zieloną Górą a Nową Solą, to nie jest z góry powiedziane, z którego z tych miasta zależnie od podziału administracyjnego wyjedzie pomoc?

Tak, o tym zdecyduje dyspozytor. Może się zarówno zdarzyć, że pojedzie nasza karetka z dzieckiem z wypadku do Zielonej Góry, gdzie jest centrum urazowe zajmujące się dziećmi, a inna nasza wolna karetka może być w tym samym czasie wysłana w okolice Nowogrodu Bobrzańskiego, co we wcześniejszym systemie nigdy by się nie zdarzyło.
Na pewno nie jest tak, jak niektórzy się obawiają, że fakt uruchomienia Centralnej Dyspozytorni w Gorzowie Wlkp. oznacza, że teraz karetki będą do nas zawsze dojeżdżać ze stolicy województwa.
Hipotetycznie może się to zdarzyć, bo system takim ruchom służy, ale nie oznacza to, że jak jest Centralne Pogotowie, to każda karetka stacjonuje teraz w Gorzowie Wlkp. Miejsca stacjonowania karetek są takie, jak były, ale ludzie dzwoniący są kierowani automatycznie do dyspozytora w centrali.

Centralna Dyspozytornia działa od poprzedniego tygodnia, natomiast bez zmian działa w nowosolskim szpitalu Centralna Izba Przyjęć (tel. 68 388 22 74). Stamtąd sekretarki medyczne przełączą rozmowę do właściwego oddziału.
Tak, jak dotychczas, działa w Wielospecjalistycznym Szpitalu SPZOZ w Nowej Soli Nocna i Świąteczna Ambulatoryjna Opieka Zdrowotna.

I temu dzwoniący nie powinni się dziwić.

Nie, ale właśnie tego się obawiamy, że ktoś zadzwoni, usłyszy, że odbiera Gorzów Wlkp. i się rozłączy. Prosimy o zachowanie spokoju i przekazanie dyspozytorowi niezbędnych danych.

System działa u nas od wczoraj (rozmawiamy w środę 27.06), więc pewnie trudno jeszcze powiedzieć, jak sprawdza się w praktyce?

Jesteśmy chyba ostatnią stacją, która została przyłączona do Systemu Wspomagania Dowodzenia. Wprowadzano go stopniowo, żeby nie było chaosu. Trudno coś więcej powiedzieć, ale znamy historie z innych miejsc. Szczególnie na początku mogą zdarzać się utrudnia.
Miejscowi dyspozytorzy znali pacjentów, bo często są to te same osoby, więc już przez telefon mogli im udzielić porady. Nasi dyspozytorzy znają teren i wiedzą, gdzie dokładnie wysłać karetkę. Np. w Zielonej Górze po połączeniu z okolicznymi miejscowościami jest kilka ulic o takich samych nazwach, powiedzmy ul. Polna w Łężycy, Chynowie, itd. Dyspozytor zielonogórski wiedział, czy jest mowa o Łężycy czy Zielonej Górze, a ten w Gorzowie, może się tak zdarzyć, że wskaże adres tylko jako „ul. Polna w Zielonej Górze”.

Na naszym terenie choćby w Modrzycy, która w adresie ma kod pocztowy Nowej Soli, też są takie same nazwy ulic. Co jeszcze się zmienia wraz z dołączeniem do Centralnej Dyspozytorni?

Jest inny sposób powiadamiania pogotowia. Dyspozytor nie dzwoni, a wysyła wiadomość ze współrzędnymi GPS na specjalny tablet oraz na komórki członków pogotowia. Informuje gdzie i do kogo ma pozostający w gotowości zespół wyjechać.
I tu problem polega na tym, że system testowano w dużych miastach, jak Gdynia czy Warszawa, gdzie telefonia komórkowa ma dobry zasięg. U nas może się zdarzyć, że sygnał zostanie wysłany do karetki znajdującej się gdzieś na obrzeżach, na wsi, w terenach leśnych i wezwanie dotrze z opóźnieniem albo GPS nie wyświetli wskazanego punktu.

Idąc dalej, dyspozytorzy z centrali nie znają ukształtowania terenu. Patrzą na mapę i oceniają, która karetka ma najbliżej do zdarzenia, ale nie wiedzą, że np. gdzieś jest objazd, gdzieś należy się cofnąć do mostu, żeby przejechać przez rzeczkę i tak naprawdę bliżej miała inna jednostka pogotowia.
Tu pracowali mówiąc brzydko „starzy”, doświadczeni dyspozytorzy, którzy wiedzieli, jak zbierać wywiad od dzwoniącego. Wiedzieli o co zapytać pacjenta, żeby nie wysyłać karetki, gdy nie jest to faktycznie konieczne. W centrali zatrudniono osoby nowe, bez takiego doświadczenia i, z tego co słyszymy, zdarzają się różne, niekoniecznie potrzebne wyjazdy.
Podsumowując, dzwoniący muszą wiedzieć, że na początku działania systemu może dojść do pewnych utrudnień.

Na koniec zapytam – co z naszymi dyspozytorami? Stracili pracę?

Nie, są to osoby z wykształceniem pielęgniarskim, a tych w szpitalu cały czas brakuje, dlatego zmieniają oddział i będą pracować dalej.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content