Przepis jest przepis

Kontynuując wraz z policją prewencyjne wyjazdy mające na celu zwracanie uwagi nieprawidłowo poruszającym się rowerzystom, tym razem zatrzymaliśmy się przy ulicy Muzealnej, gdzie bardzo często łamana jest zasada jazdy prawą stroną

Na wspólną akcję pojechaliśmy wraz ze starszym aspirantem Grzegorzem Jędrzejewskim oraz sierżantem Dawidem Kramskim.

– Ludzie rzadko reagują na pouczenia, dlatego najskuteczniejszą formą, która daje szansę na poprawę postępowania, jest mandat. W szczególności mam tu na myśli kierowców samochodów, którzy przekraczają prędkość i stwarzają największe zagrożenie. Na tym się skupiamy najbardziej. Aczkolwiek na pieszych i rowerzystów też zwracamy uwagę, żeby było jak najmniej kolizji i wypadków z ich udziałem – mówił w drodze G. Jędrzejewski nawiązując do tego, że podczas wspólnych akcji z gazetą zatrzymani rowerzyści są tylko pouczani.

Jesteśmy przy ul. Muzealnej. Nie trzeba długo czekać, żeby od strony Parku Odra nadjechał pierwszy rowerzysta poruszający się niewłaściwą, czyli lewą dla jego kierunku jazdy stroną.

– Jedzie pan pod prąd – zwrócił się do rowerzysty D. Kramski.
– No pod prąd to nie, tylko nie po tej stronie… – zaczął nieporadnie nowosolanin, pan Henryk. – Czyli właśnie pod prąd. Trzeba się pilnować, bo utrudnia pan innym poruszanie się – zaznaczył sierżant Kramski.

– Ja nic nie utrudniałem… – bronił się jeszcze cyklista, który ostatecznie przyznał się do winy i pochwalił naszą akcję. – To będzie już ostatni raz. Dobrze, że zwracacie uwagę rowerzystom. Ja to jeszcze wolno jadę, ale te młode łebki to sobie slalomy między ludźmi urządzają i pędzą przed siebie – komentował pan Henryk.

Za moment D. Kramski zatrzymuje kolejnego, tym razem dużo młodszego rowerzystę i pyta go o to, jaki w Polsce obowiązuje ruch. Odpowiedź oczywiście jest prawidłowa, że prawostronny.

– Dopiero co wyjechałem spod przedszkola. Znam zasady, ale zawsze zjeżdżam na prawą stronę tam bliżej Muzeum – mówił rowerzysta Maciej Starewicz, któremu policjant zwrócił uwagę, że jadąc pod prąd utrudnia pieszym korzystanie z chodnika, jak również kierowcom wyjeżdżającym ze swoich posesji. – Jednak wciąż jestem na ścieżce rowerowej, więc nie ma większej różnicy czy jadę tu czy z drugiej strony. To nikomu nie przeszkadza… – twierdził pan Maciej.

– Przepis jest przepis i trzeba go przestrzegać – wyjaśniał mundurowy, ale rowerzysta nie wydawał się przekonany do takiego stanowiska.
– Znam przepisy, ale pytanie, czy one są słuszne. Często to bardzo niewygodne, żeby na krótkich odcinkach zjeżdżać na właściwą stronę, tym bardziej, że rowerzyści sobie nie przeszkadzają. Inna sprawa, że jest pełno niejasności, źle oznakowanych ścieżek i często ludzie zwyczajnie nie wiedzą, jak mają się poruszać aby było dobrze – komentował nowosolanin.

Za jazdę rowerem pod prąd można otrzymać mandat w wysokości od 20 do nawet kilkuset złotych.
Artur Lawrenc

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content