Strażak potrafi być także… nianią

Drzewo runęło na samochody. Najpoważniej ucierpiało jedno z aut, którego właścicielka mieszka po sąsiedzku z miejscem zdarzenia. Kiedy wyszła z domu i rozmawiała z policjantami, jej dzieckiem zajął się jeden ze strażaków. – Nasza praca polega nie tylko na gaszeniu pożarów, ale także na takiej pomocy, jakiej matce i jej dziecku udzielił Wojtek Markowski – mówi Sławomir Ozgowicz z nowosolskiej straży pożarnej

W środę ok. 9.30 rano 41-letni kierowca ciężarówki marki Man jechał z materiałem budowlanym do Liceum Ogólnokształcącego na trwający tam remont. Skręcił w ul. Muzealną, potem w ul. Gimnazjalną i zamiast pojechać prosto skręcił w ul. Bankową. Wycofując wjechał w ulicę Zamenhofa i uderzył w drzewo, które przewróciło się na trzy stojące samochody tuż przy budynku LO. – Całe szczęście, że akurat w tamtym momencie wzdłuż szkoły nie przechodził żaden z uczniów, bo mogło się to źle skończyć – komentowali zdarzenie mieszkańcy z pobliskiego bloku przy ul. Zamenhofa.

Na szczęście nie ucierpieli przechodnie, ale straty liczą właściciele samochodów, na które runęło drzewo. – Dwie Toyoty Yaris zostały lekko obite, natomiast doszczętnie zniszczony po tym zdarzeniu jest samochód marki Renault – informuje Justyna Sęczkowska, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli.

41-letni sprawca kolizji został ukarany mandatem w wysokości 200 zł.

Usuwaniem skutków zdarzenia szybko zajęli się strażacy. – Usunięto przewrócone drzewo za pomocą pilarki spalinowej – informuje kpt. Sławomir Ozgowicz, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Nowej Soli.

Podczas zdarzenia można było zaobserwować jeszcze jeden, ciekawy obrazek. Za taśmą, kiedy ogniowi „walczyli” z drzewem, jeden z ich kolegów pochylał się nad wózkiem i bawił dziecko.

– Właścicielka renaulta, która mieszka po sąsiedzku z miejscem zdarzenia, kiedy zobaczyła, co się dzieje, zeszła na dół z małym dzieckiem. Strażacy pomogli jej wyciągnąć z samochodu wózek i fotelik, a kiedy kobieta wraz dokumentami poszła rozmawiać z policjantami, około 3-letni chłopczykiem zajął się nasz strażak Wojciech Markowski – informuje kpt. Ozgowicz.

Dodaje, że takie zachowanie to dla ludzi z jego formacji rutyna. – Przy wypadkach często jest tak, że musimy zająć się dziećmi, które wymagają opieki. Nasza praca polega nie tylko na gaszeniu pożarów i zabezpieczaniu miejsca zdarzenia przy wypadkach, ale także na niesieniu takiej pomocy, jakiej matce i jej dziecku udzielił Wojtek. Niemniej na pewno należą mu się słowa uznania, bo z tego zadania wywiązał się wzorowo – komentuje ktp. Ozgowicz.

Młodszy ogniomistrz Wojciech Markowski to doświadczony strażak. W zawodowe służbie jest od ośmiu lat.
Brawo za postawę.
Mariusz Pojnar

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content