Wakacje żegnali z łomem w ręku

Poniedziałek 4 września, pierwszy dzień szkoły. Uczniowie jednej ze szkół w Nowej Soli wybierają się po rozpoczęciu roku szkolnego na Harcerską Górkę, by ostatecznie pożegnać wakacje. Do tego pożegnania wzięli ze sobą łom

Trzech chłopców, pięć dziewcząt, wszyscy na oko w podobnym wieku, około 13-14 lat. Rano przywitali nowy rok szkolny, ale że pogoda dalej przypominała wakacje, postanowili z tej okazji ostatecznie pożegnać się z nimi na Harcerskiej Górce, na oblanym popołudniowym słońcem placu przy scenie.

Jest 15:30, w liściach szumi wiatr i słońce w nich migoce, Odra pełznie niespiesznie korytem, gdzieś ćwierka ptak, błękitne popołudniowe niebo odbija się w szkiełkach dziecięcych oczu. Sielanka.

I nagle jeden z chłopców z rękawa bluzy wyciąga… łom. Łom jest chyba nowy, ma jeszcze naklejkę.

I chłopiec za pomocą tego łomu zaczyna wydłubywać z ziemi kostkę brukową, jedną, drugą, kolejne. Kostki za chwile posłużą do gry „w golfa”, gdzie kijem będzie też łom, zostaną porozrzucane po placu i będą miotane poza górkę. Młodzieńcy za chwilę ciągają się wzajemnie po ziemi także używając łomu. Jeden z nich za pomocą narzędzia, tak przecież codziennego w rękach dziecka, zacznie gmerać przy stelażu sceny, za chwilę w pobliskich ławkach, na których z kolei drugi z młodzieńców zamaszyście sobie tańczy.

I nie wiedzieć czemu i skąd nagle pojawia się Policja. Zabawowo usposobione towarzystwo lekko truchleje. Ojej. Stało się. Mają nas. Trójka trafia do radiowozu. 13-latek wyjaśnia policjantom, że to był pomysł jednego kolegi, ale go nie ma akurat, bo gdzieś poszedł. A poszedł w okolice kładki na kanale portowym, by schować się pod nią właśnie przed stróżami prawa.

O ile dla rodzica zostać pierwszego dnia nauki wezwanym do szkoły wskutek złego zachowania dziecka to na pewno wielka trauma, tak wezwanie na Policję musi być chyba jakąś katastrofą. I pewnie potwornym przerażeniem, kiedy na początku rozmowy dowiadują się, że Policja dzwoni w sprawie dziecka. Bo co sobie można w takiej sytuacji wyobrazić?

Z czasem przerażenie na szczęście przeszło w zdenerwowanie i złość. Mam nadzieję, że przeszło też potem we wstyd. Ale mogło być inaczej, dla innego rodzica, bo kostki z Harcerskiej Górki przecież fruwały po okolicy i można gdybać tylko: a gdyby ktoś akurat tamtędy szedł.

Szkoła zaczęła się więc dla niektórych niezbyt miło. Ale – na własne życzenie. Rodzice zostali wstępnie pouczeni, do sądu rodzinnego został skierowany stosowny wniosek. Ciąg dalszy nastąpi – rozmowa, pouczenie, jakaś kara.
Koniec tej historii? Nie. Minęło może 15 minut od wizyty Policji na Harcerskiej Górce. Przyjeżdża tu wtedy trzech chłopców na rowerach, młodszych, 11-12 letnich. Co robią? Tłuką dla zabawy znalezione butelki.

Co w tej Harcerskiej Górce jest takiego, że wandale jej nie lubią? Że prócz wspomnianych wyżej sytuacji skaczą po ławkach i łamią je, że z cierpliwością budują konstrukcje z byle czego, by wspiąć się na nie i dosięgnąć plandeki muszli koncertowej, żeby ją pociąć? Że wieszają się na płocie przy placu zabaw notorycznie go wyginając, że psują zabawki wchodząc na nie po czterech?

Jaki jest powód tego, by włożyć sporo czasu i siły, żeby coś zepsuć, złamać, urwać, stłuc, czy pomazać? Gdzie tu jest sens? Tylko w tym, by wyrządzić szkodę?

Justyna Sęczkowska, rzecznik prasowy KPP Nowa Sól apeluje, by w takich sytuacjach świadek takich działań nie pozostawał bierny. – Przyjmujemy każde anonimowe zgłoszenie w sprawie aktów wandalizmu i wysyłamy patrol. Dzięki informacji na temat tego zdarzenia udało się przyjechać w porę i nie dopuścić do dalszych zniszczeń. Jeśli mieszkańcy są świadkami niszczenia mienia, prosimy ich o informację na ten temat – mówi J. Sęczkowska.
Co u naszych bohaterów z Harcerskiej Górki? Pewnie jest im strasznie kwaśno. Pewnie sto razy kołatało się w głowie: po co ja to zrobiłem. Szkoda, że tak późno, że głupota przesłania zdrowy rozsądek i zdolność przewidywania efektów swoich czynów. Szkoda, że w tej grupie ośmiu osób nie znalazła się jedna, która by powiedziała: nie rób tego. Szkoda, że miało być pożegnanie wakacji, a przez głupotę skończyło się wizytą w komendzie.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content