Lekarze rezydenci: Służba zdrowia jest chora

Protest lekarzy rezydentów rozlewa się na cały kraj. Wspierają go także rezydenci z nowosolskiej lecznicy. Kilkoro z nich było nawet na proteście głodowym w Warszawie. – Nie można problemu spłycać do zarobków lekarzy rezydentów, które faktycznie nie są wysokie. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na potrzebę zwiększenia PKB na ochronę zdrowia – mówią rezydenci z nowosolskiego szpitala

W kraju lekarze rezydenci protestują od 2 października. Do protestu głodowego przyłączają się kolejne miasta. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania służby zdrowia do sześciu procent PKB w ciągu trzech lat, skrócenia kolejek do specjalistów i lepszych warunków pracy i płacy. Do protestu kolegów z większych miast dołączyli się także nowosolscy rezydenci.

Twarzą nowosolskiego protestu jest doktor Anna Stępień z oddziału chirurgii ogólnej. Przez sześć dni uczestniczyła w proteście głodowym w Warszawie. Razem z nią w stolicy był także Jakub Ratajczak z oddziału urologii. – Po ponad 120 godzinach, czyli w szóstej dobie, zostałam zdyskwalifikowana, bo dalszy udział zagrażał mojemu zdrowiu i życiu.

Dołączył wtedy Wojtek Bocianiak z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii. Spędziłam tak jedną część swojego urlopu. Drugą wykorzystałam na cele naukowe. Aby lekarz w Polsce mógł uczyć się w trakcie pracy, nie dostaje oddelegowania, ale musi korzystać z urlopu wypoczynkowego.

To właśnie jeden z postulatów, o który walczymy, żeby to się zmieniło, ale najważniejszy jest wzrost nakładów na służbę zdrowia do 6,8 procent PKB w ciągu najbliższych 3-5 lat, co jest minimalnym poziomem zalecanym przez Światową Organizację Zdrowia – opowiada o najważniejszych założeniach protestu rezydentów dr Anna Stępień.

Rezydenci w obronie systemu

W podobnym tonie wypowiadają się inni lekarze ze szpitala w Nowej Soli, w którym przy wejściach na oddziały wiszą plakaty informujące o proteście medyków. Tak jest np. przed oddziałem intensywnej terapii. – Solidaryzujemy się z protestującymi lekarzami w całym kraju. Protest jest zasadny, ale nie można problemu spłycać do zarobków lekarzy rezydentów, które faktycznie nie są wysokie – mówi doktor Antonina Adamek, rezydentka z tego oddziału.

– Niektórzy podnoszą kwestię, że walczycie tylko o swoje. Jak to jest? – dopytujemy.

– Nie walczymy o swoje, walczymy o nasze, czyli o poprawę sytuacji w całej ochronie zdrowia – odpowiada A. Adamek.
Wtóruje jej doktor Agnieszka Tomala, rezydentka z tego samego oddziału. – My walczymy o to, żeby wreszcie ktoś z rządzących zainteresował się służbą zdrowia tak poważnie, bo jej kondycja jest bardzo zła.

Protest nie jest rezultatem tego, co się wydarzyło przez ostatni rok czy dwa lata, tylko wynikiem negatywnych działań podejmowanych w dłuższej perspektywie. Uważamy, że nad protestem warto się pochylić szerzej, a nie tylko skupiać na wysokości pensji rezydentów – mówi dr Tomala.

Zacznijmy jednak od wynagrodzenia rezydenta, które wynosi 3170 zł brutto przez pierwsze dwa lata, a później dostaje podwyżkę do poziomu 3458 brutto. Czyli na rękę jest to 2200-2500 zł.

– Tylko za kursy w zeszłym roku zapłaciłam łącznie 7500 zł (to tylko opłaty za udział, bez uwzględnienia kosztów dojazdu, zakwaterowania, wyżywienia). Dlatego wielu z nas, ja także, myśli o wyjeździe za granicę, ale coś mnie jeszcze trzyma, choć sama się sobie dziwię. Nazywam to syndromem sztokholmskim – uzależnieniem od kata. W tym momencie staję w obronie systemu. Służba zdrowia jest chora. Myślę, że umiera – mówi dr Stępień.

Nasi rozmówcy nie mogą pogodzić się z krzywdzącymi ich zdaniem opiniami na swój temat.

– Nam, rezydentom, zarzuca się, że nic nie robimy. Prawda jest taka, że sama prowadzę pacjentów, oczywiście pod nadzorem specjalistów. Dzisiaj na przykład (rozmawialiśmy w piątkowe przedpołudnie – dop. red.) będę operowała pacjenta jako główny operator.

Teoretycznie, nawet po podpisaniu klauzuli, w której zrzekam się praw pracowniczych i wydłużam moją możliwość pracy powyżej 48 godzin. W tym tygodniu powinnam pracować 78 godzin, ale mam dwa dyżury (48 godzin), plus do tego normalny tydzień pracy (37 godzin i 35 minut). Mam ponad 80 godzin tylko w jednym miejscu pracy – mówi dr Stępień.

Co na to szpital? – Podpisując klauzulę opt-out rezydent nie zrzeka się praw pracowniczych, tylko wyraża zgodę na wydłużoną normę czasu pracy – zgodnie z ustawą o działalności leczniczej. Okres rozliczeniowy w szpitalu wynosi cztery miesiące, a tygodniowy czas pracy rezydenta w warunkach opt-out nie może przekraczać 78 godz., w tym 24 godz.

Bez przerwy razem z dyżurem medycznym. Jest to zgodne z prawem i takie zasady obowiązują w szpitalu. Zatrudnienie w innym miejscu pracy jest natomiast prywatną sprawą rezydenta – mówi dyrektor szpitala Bożena Osińska.

Jak zwraca uwagę dr Stępień, problem jest także z uczestnictwem w szkoleniach. – Kierowałam prośby do dyrekcji szpitala o oddelegowanie na szkolenie. Dostałam odpowiedź, że mogę jechać, ale podczas mojego urlopu wypoczynkowego. Pojechałam na to szkolenie, bo moim celem jest leczyć z najlepszymi i najnowszymi standardami. Za wszystko płaci się oczywiście z własnych pieniędzy – mówi dr Stępień.
Skonfrontowaliśmy te słowa z szefową nowosolskiej lecznicy.

– Szpital wspiera uczestnictwo rezydentów w szkoleniach wymaganych programem specjalizacji poprzez płatne nieobecności. Wysyłanie rezydentów na szkolenia dodatkowe, nieobjęte programem specjalizacji, nie leży w możliwościach finansowych szpitala. Można to robić np. w ramach urlopu – odpowiada B. Osińska.

Jak wygląda praca rezydenta

Rezydenci przekonują, że działania kolejnych rządów w polskiej służbie zdrowia przypominają pudrowanie trupa i że wymaga ona fundamentalnych zmian.

– System po prostu wymaga naprawy – przekonuje dr Stępień i podaje konkretne przykłady ze swojej codziennej pracy. Z jej słów wynika, że obstawa dyżurowa na taki oddział, gdzie są pacjenci pooperacyjni, to cztery pielęgniarki i dwóch lekarzy na 49 łóżek, a pacjentów nierzadko jest ponad 50. W takiej sytuacji chorzy po prostu leżą na korytarzu…

– Oddział cieszy się dobrą renomą, ale jest to moim zdaniem zasługa tylko i wyłącznie tego, że każdy z nas, pracując w tym zawodzie, ma tak wysokie poczucie misji.

Choć coraz mniej jest osób chętnych do pracy w tych warunkach – od kilku lat poszukujemy chirurgów do zespołu, kolejne panie pielęgniarki odchodzą z oddziału – opowiada o realiach pracy rezydentka z oddziału chirurgii ogólnej, która dyżuruje także na urologii, ortopedii (gdzie pod opieką jest ok. 100 pacjentów, w tym duża grupa pooperacyjnych) i „obstawia” SOR oraz izbę przyjęć konsultując te oddziały i jednocześnie prowadzi konsultacje dla całego szpitala.

– To wynik wprowadzenia oszczędności. Zrozumiałe, że szukamy ich wszędzie, ale w szpitalach już bardziej się nie da. To zagraża zdrowiu i życiu pacjentów. Nie zrozumiem takiego uszczelniania systemu. System ma być bezpieczny. Jeśli nie będzie większego finansowania, to pacjenci za chwilę zderzą się z tym, że nie będzie ochrony publicznej, za wszystko będzie trzeba zapłacić – puentuje dr Stępień.

Jutrzejszy dzień, tj. 25 października, ma być w Małopolsce dniem bez lekarza. Tamtejsze szpitale będą pracowały w trybie dyżurowym, lekarze nie zgłoszą się do pracy. W ten sposób kolejni medycy chcą wyrazić swoje poparcie dla głodujących lekarzy rezydentów.

Co na to wszystko Ministerstwo Zdrowia? Podkreśla, że nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną. Komitet Stały Rady Ministrów zarekomendował rządowi przyjęcie projektu nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, który przewiduje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. Zapowiedzi są takie, że w 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB.

W kontekście wynagrodzeń minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że wszyscy rezydenci otrzymają podwyżki od 400 do 500 zł miesięcznie (z wyrównaniem od 1 lipca), a od przyszłego roku dostaną kolejną podwyżkę.

Mariusz Pojnar
Anna Karasiewicz
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content