Lokomotywa bez maszynisty jechała w stronę Nowej Soli!

W czwartkowy wieczór ok. godz. 18.00 przejazdy kolejowe w mieście zostały zamknięte i zabezpieczone przez policję, ponieważ w stronę Nowej Soli nadjeżdżała… lokomotywa, w której nie znajdował się maszynista. Pojazd, gdy niemal sam się już zatrzymał, koło Zakęcia wyhamowali policjanci i pracownicy kolei

Wszystko zaczęło się około godziny 15.00, gdy pociąg relacji Szczecin – Katowice w okolicach Starego Kisielina pod Zieloną Górą uderzył w koparkę, która używana była podczas trwających tam prac remontowych torowiska.

Kolizja była niegroźna, nikt nie ucierpiał (ok. 140 pasażerów przesiadło się do komunikacji zastępczej), ale spowodowała wykolejenie się lokomotywy. Lokomotywę ok. 18.00 ustawiono ponownie na tory i w tym momencie samoistnie ruszyła ona w stronę Nowej Soli. Nieoświetlony pojazd przejechał ok. 15 kilometrów, aż zatrzymał się pomiędzy Zakęciem a starym wiaduktem kolejowym na terenie gminy Otyń przed Nową Solą. W tym czasie w mieście wszystkie przejazdy kolejowe były zamknięte. Policja pilnowała bezpieczeństwa przepuszczając ewentualnie pieszych, a samochody kierując w stronę wiaduktów. Szczególnie ulice Kościuszki i Wojska Polskiego były mocno zakorkowane.

Pierwsze doniesienia medialne niosły sprzeczne informacje dotyczące przyczyny tego nietypowego zdarzenia. Początkowo informowano, że pociąg odjechał, bo ustawienie go na torach przywróciło napięcie. Później, że pojazd po prostu się stoczył, ponieważ w miejscu wykolejenia teren jest pochyły i obniża się w stronę Nowej Soli, a lokomotywy nie zatrzymały hamulce.

Przede wszystkim sam moment zatrzymania wyjaśnia rzecznik zielonogórskiej miejskiej komendy policji podinsp. Małgorzata Stanisławska. – Gdy pociąg ruszył, drogą pojechało za nim dwóch naszych policjantów oraz dwóch członków komisji do badań wypadków kolejowych. Wyprzedzili lokomotywę i w Nowej Soli na wysokości przejazdu w ulicy Okrężnej weszli na tory, by ruszyć w kierunku nadjeżdżającej lokomotywy – opowiada rzecznik policji.

– Gdy do niego dotarli (między 2 a 3 kilometry za Nową Solą, na terenie gminy Otyń, dop. red.) pociąg ledwo się toczył i pewnie niebawem sam by się zatrzymał. Mimo uszkodzonej drabinki policjantom i pracownikom komisji udało się wejść do środka i w dwóch kabinach zaciągnęli hamulce – dodaje M. Stanisławska.
– Jak to się stało, że pociąg ruszył, na tym etapie możemy tylko przypuszczać. Ktoś co prawda mówił, że mogło dojść do zwarcia i uruchomienia się silników, gdy lokomotywę ustawiono na torach, ale bardziej prawdopodobna jest wersja, że stoczyła się ona w skutek ukształtowania terenu – mówi rzecznik policji.

Na początku w akcję zaangażowani byli tylko policjanci z Zielonej Góry, ponieważ zderzenie pociągu z koparką zdarzyło się na ich terenie. Dopiero później dołączyli mundurowi z Nowej Soli, którzy zabezpieczali przejazdy kolejowe w naszym mieście. Na dworcu wspomagała ich straż miejska.
Jak w pewnym momencie podało radio RMF FM, „w lokomotywie był przez moment jeden z pracowników kolei. Mężczyzna widząc, że nie może zatrzymać maszyny, wyskoczył z niej przy prędkości 15 km/h”.

Kolej zarówno tych doniesień, jak i przyczyn zdarzenia na dziś w zasadzie nie komentuje. – Przynajmniej miesiąc mogą potrwać prace komisji, która wszytko wyjaśni. Do tego momentu wszystko jest tylko spekulacjami i niczego nie mogę ani potwierdzić, ani zaprzeczyć – mówi rzecznik PKP PLK Zbigniew Wolny.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content