Pożar, próba ucieczki i bunt osadzonych

Tak punkt po punkcie wyglądał scenariusz ćwiczeń w nowosolskim Areszcie Śledczym, które obserwowaliśmy od środka

Szeroko zakrojone ćwiczenia na terenie Aresztu Śledczego, w którym wzięli udział nie tylko funkcjonariusze służby więziennej, ale także strażacy i policjanci, odbyły się w środowe przedpołudnie. – Ich scenariusz jest złożony i zaczyna się pożarem w pomieszczeniu magazynowym. W związku z tym zostanie przeprowadzona ewakuacja osadzonych z oddziałów mieszkalnych na place spacerowe, a jednocześnie zostaną wdrożone procedury usuwania skutków pożaru, najpierw siłami własnymi, a później, przy niepowodzeniu, zostanie wezwana straż pożarna – poinformował na ich starcie kpt. Tomasz Petela, st. insp. działu ochrony nowosolskiego aresztu.

Dalszy scenariusz zakładał, że jeden z osadzonych wykorzysta zamieszanie wywołane wybuchem pożaru i spróbuje uciec przedostając się na pas ochronny AŚ. – Kolejną częścią tego scenariusza będzie zabarykadowanie się w świetlicy oddziału mieszkalnego osadzonych, którzy będą brali udział w zajęciach kulturalno-oświatowych i odmówią wyjścia na korytarz. Jednocześnie będą wysuwali swoje postulaty – uzupełnił kpt. Petela.

Niedługo po jego słowach zawyła syrena alarmowa, która oznajmiła, że na terenie AŚ wybuchł pożar. Dwóch funkcjonariuszy odpowiedzialnych za przepisy przeciwpożarowe podjęło próbę walki z żywiołem, ale zgodnie ze scenariuszem, ta próba zakończyła się fiaskiem. Na teren jednostki wjechał samochód straży pożarnej i ogniowi przystąpili do akcji gaśniczo-ratunkowej. Z pomieszczenia, w którym się paliło, wyniesiono jedną osobę poszkodowaną. Ostatecznie po kilkunastu minutach pożar został opanowany. W tym samym czasie jeden z osadzonych chciał przywitać się z wolnością, ale został obezwładniony i ostatecznie trafił do izolatki na jednym z oddziałów.
Ta sytuacja nie wyczerpała scenariusza, bo pod drzwi świetlicy udał się negocjator i psycholog, żeby rozmawiać z osadzonymi, którzy zabarykadowali się w świetlicy.

– Wyjdźcie z celi spokojnie i wtedy porozmawiamy. Robieniem barykady tylko pogarszacie swoją sytuację – zwrócił się do osadzonych negocjator.

– Wszyscy nas tutaj olewają – usłyszał w odpowiedzi.

– Kto was olewa? – dopytywał negocjator.

– Oddziałowy – rzucił jeden z osadzonych.

– Nikt was nie olewa. Chcecie rozmawiać, wyznaczcie jedną osobę, która będzie was reprezentowała i wtedy porozmawiamy – poinstruował ich negocjator.

– Chcemy dodatkowych porcji żarcia. Wiemy, że inni dostają więcej – próbowali ugrać coś dla siebie zabarykadowani osadzeni.
Ale negocjator był nieugięty: – Ja mówię, żebyście najpierw rozbroili barykadę i wtedy porozmawiamy w cztery oczy.

– Nie, bo jak rozbroimy, to wtedy wejdziecie na grubo.

– To jest twoje zdanie.

– Tak jest zawsze. Ile dajesz szans, że będzie spoko? – dopytywał osadzony.

– To wszystko zależy od was. Jak wyjdziecie na spokojnie, to z naszej strony będzie na spokojnie. Chcę od was usłyszeć decyzję – odpowiedział stojący za drzwiami negocjator.

– Ostatnio prosiłem o długopis i nie dostałem… – odpowiedział jeden z osadzonych, ale to były w zasadzie ostatnie słowa, jakie wypowiedział przed szturmem grupy interwencyjnej zakończonym sukcesem. Osadzeni zostali spacyfikowani i zgodnie ze scenariuszem odizolowani i przetransportowani do innego aresztu.

Efektowny i efektywny szturm oddziałów interwencyjnych był ostatnim elementem ćwiczeń, które podsumowuje por. Karolina Łabarzewska-Misior, rzeczniczka nowosolskiego Aresztu Śledczego:

– Dzisiejsze ćwiczenia po raz kolejny udowodniły, że w sytuacji kryzysowej reagujemy w sposób profesjonalny, gwarantując tym samym bezpieczeństwo funkcjonariuszom i całemu społeczeństwu.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content