Rekordowe morsowanie w Nowej Soli [DUŻO ZDJĘĆ]

„Chodźcie do nas, chodźcie do nas” – krzyczą z wody za każdym razem podczas oficjalnych kąpieli fani kąpania się zimą. Nie można nie odnieść wrażenia, że coraz więcej ludzi z tej zachęty korzysta. W V Ogólnopolskim Zlocie Morsów wzięła udział rekordowa liczba ponad 200 uczestników

Zlot Morsów przed godziną 14.00 przeszedł do historii. Tym razem do Nowej Soli zjechały morsy z Zielonej Góry, Świebodzina, Gubina, Kożuchowa, nowo powstała grupa z Bytomia Odrzańskiego. Słowem – moda na zimne kąpiele ogarnia coraz szerszą grupę ludzi w coraz mniejszych miejscowościach.

Tym razem, chociaż pogoda dla morsów rewelacyjna nie była, w Wodnym Świecie stawiła się rekordowa grupa ok. 200 osób. Zaczęło się jak zawsze od rozgrzewki, którą poprowadziła Agnieszka Ławniczek, instruktorka sportu i mors w jednej osobie.
Później na oczach tłumów wszyscy wbiegli do wody.

Liliana Batory z Zielonej Góry morsuje od siedmiu lat. Do Nowej Soli na zloty przyjeżdża regularnie. – Robię to z dużą przyjemnością. Dlaczego? I dla zdrowia psychicznego, i fizycznego. To fantastyczna odskocznia, powoduje chemicznie wydzielanie endorfin, oprócz tego spotyka się fajnych ludzi. To naprawdę fantastyczny sposób na spędzenie wolnego czasu, który daje dużo energii – uśmiechnęła się pani Liliana po wyjściu z wody.

Nie jest pani teraz zimno? – zapytałem.

Pan teraz stoi w płaszczu…

– … i jest mi zimno – przerwałem, przeskakując z nogi na nogę.

– Widzi pan, a ja mam mokrą skórę, jestem w mokrym stroju i nie jest mi zimno. Fenomen, prawda? To wszystko dzieje się w mózgu – rzuciła pani Liliana. To, że morsuje, zawdzięcza synowi.

– Syn zrobił mi prezent na – nie powiem, które – urodziny. Kupił mi wyjazd do Mielna na Międzynarodowy Zlot Morsów. Wiedząc, jak nie lubię zimnej wody, powiedział: „Mamo, nie musisz się kąpać, ale musisz poznać tych fantastycznych ludzi”. Pojechałam, ludzi poznałam i okazało się, że byli rzeczywiście rewelacyjni. Ale kąpieli też spróbowałam. Muszę przyznać, że wejście miałam hardcorowe, bo była wtedy temperatura minus 20, a w Bałtyku minus 2. I od tego czasu nie rozstaję się z tą formą aktywności – uśmiechnęła się zielonogórzanka.

Przed rokiem na brzegu przepytywałem Jarosława Sieledczyka, który wtedy morsował po raz pierwszy. Dziś morsuje rzadko, ale jednak co jakiś czas ciągnie go do wody. – Jestem dziś, byłem 30 grudnia w Przysiece. Dziś ściągnąłem znajomych z Głogowa, którzy są tu pierwszy raz, z czego się bardzo cieszę. Jest to fajna forma aktywności, także dla ludzi w wieku średnim. Uodparnia, poprawia krążenie, słowem: to taka naturalna krioterapia – zauważył Sieledczyk.

Wśród debiutujących morsów znaleźli się m.in. Adam Pojnar i Daniel Bebrys, piłkarze lokalnych drużyn, na co dzień sąsiedzi, którzy na wspólną kąpiel umówili się prawdopodobnie w sylwestrowych okolicznościach.

– Z zamiarem morsowania nosiłem się od roku, ale podchodziłem do tego z dystansem, gdyż nie wyobrażałem sobie wejść do zimnej wody zimą. Decyzję w podjęciu udziału w tym wydarzeniu pomógł mi podjąć mój sąsiad i kolega z boiska Adaś Pojnar – uśmiecha się D. Bebrys.

– I jak? – zapytałem go po morsowaniu.

– Pierwsze sekundy nie były przyjemne, ale im dłużej i dalej wchodziłem do wody, to było coraz lepiej. Jak wyszedłem z wody i się ubrałem, to czułem się wyśmienicie. Na pewno nie będzie to mój ostatni raz – podkreśla Bebrys.
Cóż, może i ja kiedyś spróbuję? Żart.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content