Oskalpowany czy pogryziony przez inne zwierzęta?

W okolicy drogi do Nowego Miasteczka znaleziono martwego psa, którego ciało było częściowo pozbawione skóry oraz jednej łapy. – Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, a widziałam naprawdę wiele – mówi Joanna Zubowicz, inspektorka OTOZ Animals. Prokuratura zleciła sekcję

O odkryciu inspektorów organizacji prozwierzęcej OTOZ Animals powiadomiła córka mężczyzny, który spacerował ze swoim psem w lesie w okolicy drogi z Nowej Soli do Nowego Miasteczka.

– Przesłała mi zdjęcia. Jak to zobaczyłam, zamarłam. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam, a różne, naprawdę drastyczne rzeczy oglądałam już na żywo i w internecie – mówi Joanna Zubowicz z OTOZ Animals.

To był wtorek około godziny 16.00, więc niewiele zostało do zmroku. Inspektorka szybko skontaktowała się z ojcem autorki zdjęć i razem z nim pojechała do lasu. – Ciało psa było ułożone w nienaturalnej pozycji, wygięte i oskalpowane tak, że żebra były na wierzchu. Myślałam, że ma gdzieś wsuniętą jedną łapę, ale jak się zaraz okazało, był jej pozbawiony. Została wyrwana lub wycięta – opowiada J. Zubowicz. – Pies młody, miał około roku, a wokół niego żadnych śladów krwi czy walki. Nigdzie nie było też brakującej łapki – dodaje.

Na miejsce przyjechała grupa dochodzeniowa policji. Zrobiono oględziny miejsca, a martwe zwierzę zabrano na komendę policji w Nowej Soli.

– Wydzwaniałam w wiele miejsc, ale nie mogłam znaleźć takiego, gdzie można byłoby w jakiejś chłodziarce zabezpieczyć ciało psa. Dobrze, że był mróz, to na tamtą chwilę mogło zostać na zewnątrz obok komendy – wspomina inspektor OTOZ. – Weterynarz Bartosz Tuz z przychodni nowosolskiej przy ul. Królowej Jadwigi stwierdził, że psa pogryzły inne zwierzęta, więc policja wydała nakaz utylizacji ciała. Jeszcze tylko strażnicy miejscy sprawdzili, czy pies jest zaczipowany, ale nie był, więc na tym miało się to skończyć. Na szczęście w dobrym momencie pojechałam na komendę i udało mi się to powstrzymać. Zabezpieczyłam ciało i pojechałam z nim do Raculi, gdzie jest spalarnia padłych zwierząt i gdzie zgodzili się psa przetrzymać jeszcze miesiąc – opowiada pani Joanna.

Jej zdaniem do śmierci psa w okrutnych męczarniach przyczynił się człowiek. – To nie są obrażenia wywołane przez zwierzę. Nie tylko ja powątpiewam w słuszność uwag weterynarza. Skóra nad żebrami była zbyt równo ucięta, stąd zależy nam bardzo na sekcji zwłok. Tam, jak mówiłam, nie było krwi. Ledwie jeden skrzep zamarznięty w ciele, co też o czymś świadczy. Dwa, ciało psa było ukryte daleko od drogi w krzakach. Spacerujący też by go nie zauważył, gdyby akurat nie był tam ze swoim psem – mówiła w niedzielę 18 lutego J. Zubowicz, która obawiała się, że nie dojdzie do sekcji psa.

– Jeśli teraz procedury zostaną umorzone, to będzie jak zielone światło dla zwyrodnialców, jak sygnał, że mogą się czuć bezkarni. A przecież to może spowodować, że sprawca skrzywdzi kolejne zwierzęta, a może nawet człowieka, bo jeśli ktoś robi takie rzeczy, to jest zdecydowanie niebezpieczny i pozbawiony empatii. Chcemy poznać prawdę, czy faktycznie to wina zwierząt, czy jednak człowieka, ale bez sekcji nigdy nie poznamy odpowiedzi. Liczymy na to, że prokuratura zechce szukać sprawcy i go ukarze – mówiła pani Joanna.

W poniedziałek skontaktowaliśmy się z weterynarzem B. Tuzem i prokuraturą. – Moim zdaniem zrobiły to inne zwierzęta, bo na ciele psa nie ma śladów ingerencji człowieka czy znęcania się. Czy został pogryziony przed śmiercią, czy po niej, faktycznej przyczyny śmierci – moim zdaniem nie da się już ustalić – mówił weterynarz.

Ewa Antonowicz-Fechner, zastępczyni prokuratora rejonowego, mimo takiej opinii weterynarza miała do przekazania dobre wiadomości. – Aktualnie wybierany jest biegły, który przeprowadzi sekcję. Prawdopodobnie zrobi to Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu – powiedziała pani prokurator.

– Na efekty trzeba będzie poczekać przynajmniej miesiąc, bo potrzebne są zezwolenia na transport psa do Wrocławia, potem, zanim nastąpi sekcja i zanim będą wyniki badań, a lekarz napisze opinię, minie dużo czasu – uprzedza E. Antonowicz-Fechner.
Zadowolenia z takiego obrotu sprawy nie kryje J. Zubowicz.

– Cieszę się bardzo. Takie działanie prokuratury przywraca mi wiarę w ludzi – mówi inspektorka OTOZ, która regularnie zajmuje się przypadkami bestialskiego traktowania zwierząt.

– Większość naszych interwencji dotyczy zaniedbań, ale spotykamy się też ze skrajną przemocą. W ostatnim czasie to np. martwa ciężarna suczka labradora została porzucona pod Świebodzinem z pyskiem obwiązanym taśmą; w Trzebiechowie pies zabity łopatą i schowany na polu; a w Nowej Soli był pies powieszony na łańcuchu – wylicza J. Zubowicz.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

One thought on “Oskalpowany czy pogryziony przez inne zwierzęta?

  • 23 lutego 2018 at 15:30
    Permalink

    Kompletne bzdury pani której najwyraźniej czegoś brakuje. Nikogo nie powstrzymał i nic więcej nie zrobiła. Weterynarz podał przyczynę ale chyba za mało tajemnicza była. Żeby zaistnieć trzeba zdobyć poklask i rozgłos nawet, jeżeli propaguje się nieprawdę.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content