Powrót do przeszłości

Przez dwa dni przez salę konferencyjną Nowosolskiego Domu Kultury przewinęło się kilkaset osób, które z ciekawości, sentymentalnych pobudek lub po prostu dla dobrej zabawy postanowiły wpaść na pierwszy w naszym mieście Festiwal Dawnych Komputerów i Gier

Nazwa wydarzenia nawiązywała do Fundacji z Pabianic, głównego organizatora festiwalu.

– Zrzeszamy ludzi z różnych stron Polski. Zaczęło się ok. 10 lat temu w Krakowie od inicjatywy grupki znajomych, którzy przynieśli na umówione spotkanie sprzęt zalegający w piwnicach, garażach czy szafach. Potem były kolejne spotkania, zaczęliśmy wyjeżdżać poza Kraków i tak powstała Fundacja Dawne Komputery i Gry – opowiadał Przemysław Wrona.

Dziś działalność grupy jest tak duża, że rocznie jej członkowie pojawiają się w kilkudziesięciu miastach. Bywa, że w kilku w ciągu jednego weekendu.

– Mamy spore grono aktywnych wolontariuszy, którzy pomagają w organizacji wydarzeń w miastach bliskich ich miejscu zamieszkania. Wspólnie promujemy dawne gry, edukujemy na temat początków informatyki, ale też naprawiamy komputery i konsole – wyjaśniał Radosław Staszak. – Gry zawierają w sobie element sztuki i są częścią kultury, dlatego nie chcielibyśmy, żeby zostały zapomniane – dodawał.

Festiwale Fundacji są trochę jak mobilne muzeum retroinformatyki. – Z tą natomiast różnicą, że o ile w typowym muzeum eksponatów się nie dotyka, to u nas właśnie chodzi o to, żeby doszło do interakcji zwiedzających z prezentowanym sprzętem – uzupełnił P. Wrona.

Przypomnijmy, że pomysłodawcą stworzenia tego wydarzenia w Nowej Soli i jego współorganizatorem jest Igor Orwat, który udostępnił odwiedzającym imprezę m.in. swoją ulubioną Commodorę 64 oraz opowiedział nam o całej ekspozycji. – Nie brakuje pereł, jak np. Commodore 128, którą produkowano jako w zasadzie trzy komputery w jednym. Miała dwa procesory i dwa układy graficzne. Mogła więcej, niż sugerowałaby jej obudowa – mówił I. Orwat. – Jest Atari, które wgrywało gry z kaset, a czasem trwało to tak długo, że można było w czasie oczekiwania zjeść obiad. Wśród konsol mamy Atari 2600 z nietypową wersją Mario Bros oraz różne modele Nintendo. Do tego Sega, niemiecki klon PONGa czy Nintendo Gamecube – mało znany w Polsce sprzęt do gier muzycznych – dodawał pan Igor przechodząc do stanowiska z grą Super Mario Kart. – Kultowa gra jest rzadko spotykana do tego stopnia, że sam kartridż z grą jest warty więcej niż konsola razem z padami – mówił I. Orwat.

Wśród osób, które odwiedziły Festiwal, ale i przyniosły własny sprzęt, był 14-letni Wojciech Jakubowicz, który kolekcjonuje stare komputery od roku. – Impulsem była dla mnie informacja, że wujek wyrzucił na śmietnik Amigę 500. Wtedy zacząłem kupować taki sprzęt i tworzyć kolekcję, w której są już dwie Amigi, kilka Commodore i Atari. Podoba mi się to, że to są proste gry, że każde dziecko, gdy tylko chwyci za joystick, zaraz wie, o co w tym chodzi – opowiadał W. Jakubowicz.
– Nie przeszkadza mi, że trzeba na grę czekać, aż się wczyta, że ciągle coś w tym sprzęcie się psuje, więc trzeba go naprawiać i czyścić – dodawał.

Agnieszka Klajbert do NDK przyszła z chłopakiem, ale przyznała, że sama od zawsze lubiła gry. – Mam starsze rodzeństwo, które miało tego typu sprzęt. Najpierw tylko ich podpatrywałam, a z czasem sama zaczęłam grać. Ulubionych tytułów mam wiele, a na czele na pewno są np. Mario Bros i Contra. Nigdy wcześniej nie widziałam Nintendo Gamecub z bębnami i muszę powiedzieć, że bardzo mi się to podoba. Impreza jest super, warto sobie przypomnieć czasy dzieciństwa i pozwolić na nutkę nostalgii – przyznawała Agnieszka.

Przy starych grach świetnie bawił się Adam Płonka, który przyszedł na Festiwal z synem i na wydarzeniu czuł się lepiej, niż on. – Mieliśmy w domu po kolei niemal każdy sprzęt, jaki był na naszym rynku. Dobrze pamiętam te gry z kaset, to ciągłe poprawianie głowicy i rozczarowanie, jak po długim czasie oczekiwania i tak potrafiło się to wysypać. Całe osiedle się do nas na granie schodziło – wspominał A. Płonka. – O Festiwalu wiedziałem od jakieś czasu i wyczekiwałem go. Chciałem sobie przypomnieć stare czasy i gry sprzed 20, a nawet 30 lat – dodawał.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content