Nadodrzańska magia! Promowali nowe miejskie książki [MNÓSTWO ZDJĘĆ]

Za nami promocja albumu „Nowa Sól. Nieustannie” i „Legend nadodrzańskich”. Odbyła się na cyplu między przystanią kajakową a mariną. To było wydarzenie szczególne. A aura promocji? Magiczna. Podobnie jak „Legendy…” Marka Grzelki. – Pisząc je zachowywałem się trochę jak nadodrzańscy marynarze, którzy wychodzili na brzeg w Nowej Soli i opowiadali historie świata, ale zawsze dodawali coś od siebie – mówił podczas spotkania autorskiego Grzelka

Szczególne miejsce nad Odrą, piękna aura, biwakowy klimat, rewelacyjna muzyka Maxa Faleya i spółki, literacka głębia opowieści Marka Grzelki, artystyczna interpretacja jednej z legend w wykonaniu teatru Termins a Quo, wystawa kajaków Tadeusza Kluka – tak w skrócie wyglądał ubiegły czwartek.
W dużym skrócie, bo działo się wiele więcej. Wielu przyszło też nowosolan.

Filozofia

– Stawanie się i przemijanie jest charakterystyczną częścią bytu pojmowanego filozoficznie, ale i bardzo fizycznie. Muszę filozoficznie zacząć, bo kiedy zaczyna się mówić o naszym wydawnictwie, nie można zacząć inaczej. To wydawnictwo szczególne, nietypowe, nie takie, jakich dużo znajdujemy bywając w różnych miastach. Bo mówi właśnie trochę o bycie i przemijaniu. To miejsce, w którym teraz jesteśmy, jest szczególne dla nas, nowosolan – mówił na wstępie Tadeusz Szechowski z Wydziału Integracji Europejskiej i Promocji urzędu miasta. To urząd właśnie wydał ostatnio w jednym etui dwie książki – album „Nowa Sól. Nieustannie” ze zdjęciami Jerzego Malickiego wraz z esejem i grafikami Marka Grzelki oraz „Legendy nadodrzańskie”. Za nie odpowiadał w całości Grzelka.

– To wydawnictwo jest przede wszystkim adresowane do was – zwracał się do mieszkańców prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. – Nie ukrywam, że bywam w różnych miejscach w kraju, trafiam do urzędów i dostaję cały pakiet różnych materiałów. Niektórzy – przepraszam, że to powiem – za pierwszym rogiem wyrzucają je do śmieci i o nich zapominają. Chcieliśmy zmienić formułę, zrobić to inaczej. Mam nadzieję, że wszystkim państwu się to spodoba i również wszystkim tym, którzy nas odwiedzą.

Językowa szlachetność

Później odbyło się spotkanie autorskie Marka Grzelki. – Na pewno Nowa Sól jest dla mnie wyjątkowym miejscem. Z prostej przyczyny – mieszkam tu od 44 lat, nie wyobrażam sobie życia gdziekolwiek indziej. Z tym miejscem jak każdy mieszkaniec mam ogrom wspomnień, na pewno mnie ukształtowało. Łatwiej się pisze takie rzeczy, bo są z serducha. To nie jest pisanie z zaplanowanym efektem. To jest szczere, osobiste – zaznacza Grzelka.

Czy miał jakieś trudności w pisaniu? – Nie było większych trudności, bo jeśli chodzi o Nową Sól, jej historię – siedzę w tym dość długo. Kiedy zaproponowano mi, żebym napisał wstępny esej do albumu, mniej więcej wiedziałem już, od czego zacznę. Pomysł na całość pojawia mi się zazwyczaj momentalnie, a później siadam i to piszę. Nie zajęło mi to dużo czasu, bo to rzeczywiście płynęło z serca.

Marek Grzelka opowiadał też o grafikach swojego autorstwa:

– Są adekwatne do treści – i na tym to miało polegać. Według mnie nie mają większych walorów artystycznych. Są specyficzne. Moja córka powiedziała: takie obrazki to rysują osoby będące na terapii w pewnych zakładach. Ale słyszałem też opinie, że one nawiązują do rysunków afrykańskich, co mnie cieszy, bo sztuka pierwotna zawsze mnie fascynowała.

Dwupak nowych książek miejskich to też „Legendy nadodrzańskie”. Mówią nie tylko o Nowej Soli, ale i o innych miejscowościach powiatu. – Wszystkie są oparte na istniejących już wcześniej legendach. Nie było jakiegoś jednego źródła, one są bardzo rozproszone. Nie są łatwo dostępne, trzeba poszperać, żeby do nich dotrzeć. Czasami było tak, że legenda w oryginale ma cztery zdania. To krótka, zwarta historia o czymś. Ale trzeba było temu nadać – że tak powiem – językowej szlachetności, rozbudować ją, określić głównego bohatera. Do tego ważne było to, żeby coś wiedzieć o danych czasach historycznych – jakie posiłki jadł bohater, jak się ubierał. To wszystko musiało się łączyć w spójną całość. Te legendy są pokolorowane, rozbudowane. Zachowywałem się trochę jak nadodrzańscy marynarze, którzy wychodzili na brzeg w Nowej Soli i opowiadali historie świata, ale zawsze dodawali coś od siebie. Za jakiś czas może ktoś zrobi swoją wersję tych legend? – mówił Grzelka.

Warto mieć ten album

Wielu zauważyło, że na okładce „Legend…” jest adnotacja „Część pierwsza”. Będzie część druga? – Wykorzystałem do tej pory tak naprawdę może niecałą połowę materiału, który mógłby powstać. Tak, mógłbym usiąść i napisać część drugą, jeśli będzie taka wola – zapowiadał autor.
Został też zapytany przez Tadeusza Szechowskiego, który prowadził spotkanie, o to, czy zmieniłby teraz, na chłodno, coś w swoich tekstach do albumów.

– Całe szczęście mieliśmy terminy, które nas trzymały w ryzach. W danym dniu przynosiłem pewną partię pracy, która była do wykonania. To dobrze, bo znając mnie inaczej skończyłoby się to wielokrotnym, niekończącym się poprawianiem. Z tej wersji, która powstała, jestem bardzo zadowolony. Być może coś bym pozmieniał, ale nie chcę w takiej kategorii myśleć.

Przybyli włodarze gmin nadodrzańskich, ale i burmistrz Kargowej Jerzy Fabiś, który specjalnie na promocję przyjechał do Nowej Soli, dyrektorzy instytucji miejskich, ludzie parający się literackim pisaniem w mieście czy dziennikarze otrzymali egzemplarze nowego wydawnictwa miejskiego. Chętnie kupowali je także mieszkańcy.

Książki można zakupić nadal w urzędzie miasta za niespełna 30 zł. Warto.

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content