„Żywy język amerykański” w szkole? Dla mnie bomba!
Publiczna Szkoła Podstawowa nr 6 w Nowej Soli w środę 10 października gościła amerykańskich żołnierzy na co dzień stacjonujących w Trzebieniu w ramach wzmocnienia wschodniej flanki NATO
Magdalena Król, nauczycielka języka angielskiego w Szkole Podstawowej nr 6 już po raz trzeci zorganizowała spotkanie z żołnierzami z USA dla nowosolskich uczniów. – Wcześniej w nowosolskim Gimnazjum nr 2 spodobała mi się tego typu integracja i prawdziwe spotkanie z żywym językiem. Znaczenie ma także to, kto przyjeżdża i jaką ma osobowość. Czterech żołnierzy w amerykańskich mundurach polowych szybko wtopiło się w grupę – wyjaśnia anglistka, która pracuje teraz w „szóstce” i kontynuuje sprawdzony już pomysł.
A wyglądało to tak: w klasie pod tablicą siedzą trzy nauczycielki angielskiego: M. Król, Agata Wilczyńska, Elżbieta Inglot i tłumacz wojskowy. Na ścianie wyświetlone flagi – polska i amerykańska i ramowy temat spotkania: 100 lat razem – ludzie, historia, przyszłość. Przy czterech ławkach siedzą grupy podzielone na zasadzie: jeden żołnierz plus kilku uczniów. Na imiennikach polowych czytam nazwiska amerykanów: Burger, Medina… Wśród poruszanych tematów programy telewizyjne, rodzina, zainteresowania, muzyka.
M. Król podkreśla, że taka forma zajęć popularyzuje język angielski w atmosferze swobody i naturalności. – Uczniowie mają wiedzę, lecz często boją się ją przekazać. Nie wszyscy mają możliwość wyjechać za granicę, aby mieć możliwość spotkania się z żywym językiem. Ciężko tutaj na ulicy spotkać obcokrajowców, w dużych miastach z pewnością jest inaczej. Tutaj to jest atrakcja. Kiedy żołnierze weszli do szkoły, od razu zrobiło się zamieszanie, bo coś się dzieje. Od tygodnia o tym się mówiło. W spotkaniu uczestniczą uczniowie klas ósmych, siódmych i kilku uczniów z szóstej. Wybieraliśmy uczniów ze znajomością języka, którzy jednocześnie są otwarci w kontaktach – zdradza nauczycielka.
O wrażenia z lekcji w międzynarodowym towarzystwie pytam jednego z uczniów. – Fajnie jest. Kontakt z żywym językiem jest zupełnie inny. Normalnie rozmawiamy, klei się gadka i dowiadujemy się różnych rzeczy o życiu żołnierza. Chociaż sam raczej nie chciałbym służyć w wojsku, to nie mój świat – zastrzega Damian.
Agata Wilczyńska to także zwolenniczka bezpośrednich kontaktów podczas nauki języka. – Jestem jak najbardziej za, to świetny pomysł. Starsze dzieciaki mogą sobie przetestować w praktyce „żywy język amerykański” – śmieje się pani Agata. – To jest prawdziwy język, a nie żadna ściema – dodaje.
St. szeregowy Bartłomiej Mańka z 34. Brygady Kawalerii Pancernej w Żaganiu znalazł się na spotkaniu na zasadzie współpracy. Pomaga w komunikacji pomiędzy żołnierzami a młodzieżą.
– Pierwszy raz jestem na takiej nietypowej lekcji angielskiego, jednak zajęcia są bardzo dobrze zorganizowane. Uczniowie mają szansę porozmawiać z Amerykanami. To jest coś niespotykanego na co dzień. Jeżeli jest taka możliwość, to trzeba z niej korzystać. U młodzieży widać fascynację Ameryką – dodaje żołnierz pełniący dodatkowo rolę tłumacza.
Józef Piasecki
- [REKLAMA] Serum nawilżające to kosmetyk do każdego typu cery - 13 marca 2024
- Dajcie rowery do serwisu – w marcu zaczynamy sezon! - 3 marca 2024
- Liga broni, liga radzi, liga nigdy was nie zdradzi [FELIETON] - 2 marca 2024
Doskonaly pomysl i jego realizacja🇺🇸!