Wyrok skazujący za postrzelenie Kuby

– Szłam przez swoje podwórko, usłyszałam huk, potem pies zapiszczał, stanął na dwóch łapach, a później mocno trysnęła mu krew – mówiła w ubiegłym roku na naszych łamach Beata Mamzer z Bytomia Odrzańskiego. Sprawca opisywanego zdarzenia usłyszał wyrok

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w niedzielę 10 czerwca 2018 roku na ul. Sienkiewicza w Bytomiu Odrzańskim. – Szłam przez swoje podwórko, usłyszałam huk, potem pies zapiszczał, stanął na dwóch łapach, a później mocno trysnęła mu krew. Strzał z wiatrówki w jego stronę oddał mój sąsiad z domu, który jest naprzeciwko naszego – opowiadała na naszych łamach właścicielka Kuby Beata Mamzer. Kobieta sama nie widziała zdarzenia, ale jego świadkiem był 11-letni chłopiec, dla którego wskazywany jako sprawca jest wujkiem.

Postrzelonego psa uratowali weterynarze z Głogowa. Lekarze wykonali zabieg uszczelnienia uszkodzonej w kilku miejscach tchawicy. Ze względu na ryzyko związane z długością znieczulenia odstąpiono od torakotomii (otwarcia klatki piersiowej) i usunięcia ciała obcego.

Pisząc zeszłoroczny tekst rozmawialiśmy z oskarżanym o strzelenie do psa. Ten do niczego się nie przyznawał. Mówił, że nie posiada nawet wiatrówki, a Kubę raniły dwa inne psy. – Owszem, puknąłem w bańkę i zrobił się huk. Ale skoro rzekomo był strzał, to gdzie jest śrut? – pytał. Jego zdaniem za oskarżeniami stał ciągnący się od dawna konflikt sąsiedzki.

Podobnym wyjaśnieniom nie dał wiary Jacek Kanclerz, sędzia Sądu Rejonowego w Nowej Soli, gdzie odbyło się już w tym roku posiedzenie niejawne w sprawie oskarżonego 72-latka z Bytomia Odrzańskiego. Oskarżony o znęcanie się nad psem poprzez umyślne zranienie zwierzęcia przy użyciu wiatrówki śrutowej i spowodowanie uszkodzenia odcinka szyjnego tchawicy został uznany winnym.

Wymierzona kara to 1 tys. zł grzywny i drugi tysiąc tytułem nawiązki na rzecz Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Zielonej Górze. Na rzecz pokrzywdzonej jako naprawienie szkody zasądzono kwotę 2255 zł. Ostatni punkt wyroku dotyczy pokrycia kosztów sądowych, a te wyniosły 170 zł.

– Wydaje mi się, że kara mogła być wyższa, żeby nauczka była większa, natomiast może jednak czegoś go to nauczy i jednocześnie będzie przestrogą dla innych osób, które sięgają po wiatrówkę po to, żeby strzelać do zwierząt. Nie wiem jak z pozostałymi elementami wyroku, w każdym razie kwota zasądzona dla mnie została mi przekazana. Właśnie o to mi chodziło, żeby wyrok nie był np. ograniczeniem wolności w zawieszeniu, a uderzył w sprawcę po kieszeni, bo to najbardziej boli – komentuje B. Mamzer.

Dziś, po wielu miesiącach od zdarzenia, Kuba jest generalnie zdrowym zwierzęciem, ale jak mówi jego właścicielka, trochę się od tego czasu zmienił. – Sprawia wrażenie bardziej strachliwego i nieufnego. Przez uszkodzenie tchawicy czasem głośniej oddycha i szybciej się męczy – mówi pani Beata.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content