Planszówki? Jak to wciąga!

Jest wiele sposobów na spędzenie popołudnia: jazda na rowerze, pielęgnowanie ogródka, czytanie książek czy obieranie ziemniaków. Mnie jednak skusiła opcja odwiedzenia Klubu Gier Planszowych Graczyn

Przyznam się bez bicia, że miałam tam przyjść zrobić tylko kilka zdjęć… a zostałam na trzy godziny świetnej zabawy! Przywitała mnie ekipa uśmiechniętych nowosolan (i nie tylko, bo jak się później dowiedziałam, specjalnie na planszówki przyjeżdża kilka osób z okolic; niektórzy aż ze Sławy!) i tak zaczęła się moja przygoda. A od czego zaczął się klub?

– Inicjatywa wzięła się z prośby pani pedagog i pani dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. K. K. Baczyńskiego. Powstał taki pomysł, żeby w szkole wystartowało kółko gier planszowych. Ja się zapaliłem do takiej inicjatywy, powiedziałem, że chętnie pomogę i tak zaczęliśmy się spotykać. Napisałem do kilku wydawnictw, które szybko odpowiedziały na moją prośbę o wsparcie. Z klubu szkolnego przeobraziło się to już na początku w spotkania środowiskowe, bo chętnie zaczęli tu przychodzić również rodzice, społeczność miejska i wielu innych – opowiada Marcin Szrama, główny prowadzący klubu.

Jak się później okazało pan Marcin nie bez powodu zgłosił się na ochotnika do prowadzenia Graczyna, jak nazwano klub. Jest prawdziwym pasjonatem planszówek. Od 2007 roku recenzuje gry bez prądu na kilku blogach, obecnie na Zagramy.net.

– Chodziłam na planszówki do NDK, gdzie poznałam Marcina, który następnie zachęcił mnie do przyjścia również do Graczyna. I zostałam. Panuje tu fajna atmosfera, można poznać nowych ludzi, nauczyć się zasad nowej gry, które tu zawsze ktoś wytłumaczy. Cenię w tych spotkaniach to, że taka forma gry to duża integracja. To nie siedzenie przed ekranem, ale kontakt z drugim człowiekiem face to face – mówiła Joanna Ogonowska, uczestniczka spotkań w „Baczynie”.

– Przychodzimy tu z rodziną od listopada zeszłego roku, rzadko mi się zdarza powtórzyć grę, ciągle poznaję coś nowego. Mimo że wszystkich gier dopiero tutaj się uczymy, to nigdy nikt nie dał mi odczuć, że jestem jakaś gorsza, bo „nic nie wiem, nic nie znam i jeszcze nie umiem”. I ta atmosfera jest świetna – wszyscy są równi, każdy jest ważny – przyznała Marta Hałabata. Jej syn, Krzyś, który, jak zdradziła mama, uwielbia przychodzić do klubu, prosto z treningów piłkarskich

wraca do domu i  szybko odrabia lekcje, bo ma motywację, żeby zdążyć przyjść i pograć.

– Lubię grać w gry planszowe, a tu można znaleźć prawie wszystkie! – dodał z przekonaniem Krzysiu.

A to z kolei potwierdza szafa, która pękała w szwach. Ponad sto gier, z których mi udało się poznać pięć. Już rzuciłam sobie wyzwanie, żeby poznać resztę, do czego zachęcam wszystkich Czytelników i nie tylko.

– Nie ma się czego bać; mamy tu do czynienia z grami planszowymi, a nie z bronią czy z innymi niebezpiecznymi rzeczami. Zawsze można przyjść i zobaczyć, czy wam się spodoba, a jeśli tak, to warto zostać na stałe – zachęcał Piotr Eros, uczestnik spotkania i mój niedościgniony rywal w „Ubongo”.

A więc, drogi Czytelniku, przyjdź, zagraj, zaproś znajomych. W każdy wtorek o godzinie 17.00 będzie na Ciebie czekać radosna ekipa do pogrania. Budynek LO im. K.K. Baczyńskiego, sala numer 7. Zapewniam, że to ta słynna szczęśliwa siódemka.

Paulina Muszyńska

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content