Inwigilacja czy rutynowe działania po decyzji sądu w sprawie Wieczorka?

– Na jakiej podstawie prawnej nachodzi się w moim mieszkaniu moich bliskich? – zapytał na piątkowej sesji radny Andrzej Wieczorek z PiS. Wcześniej wypalił, że czuje się inwigilowany po tym, jak do jego domu zapukali strażnicy miejscy. – Takich wywiadów środowiskowych strażnicy przeprowadzają dziesiątki, a nawet setki rocznie. W samorządowej pracy to są standardowe działania, które nigdy u nikogo, kto nie ma nic do ukrycia, nie wywołują żadnych negatywnych skojarzeń – komentuje wiceprezydent Jacek Milewski

– Jak wiecie państwo, byłem i prawomocnym wyrokiem sądu dalej jestem radnym miasta Nowej Soli. Dziwię się bardzo mocno, że zaczyna się jakaś nagonka na radnego Andrzeja Wieczorka. Państwo, jak gdyby, nie uznajecie wyroków sądowych. Dlatego będę miał pytanie w związku z inwigilacją mojej osoby przez straż miejską – wypalił przewodniczący klubu radnych PiS w radzie miasta.

Potem wystosował listę pytań. – Na jakiej podstawie prawnej nachodzi się w moim mieszkaniu moich bliskich? Kto zlecił straży miejskiej bezprawne wejście do mojego mieszkania? Czy straż miejska ma takie uprawienia? – pytał retorycznie Wieczorek, który wniósł „sprzeciw przeciwko takim praktykom”.

Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”

 

Dziecinada radnego Wieczorka

Sytuacja z radnym Andrzejem Wieczorkiem mogłaby być zabawna, gdyby nie była tak żenująca. Dorosły facet, prowadzący od lat działalność gospodarczą, głowa rodziny, a tłumaczy się jak dziecko złapane na bezmyślnym pluciu przez rurkę na szkolnym korytarzu, które koledzy ochoczo dopingowali.

Niestety dla Andrzeja Wieczorka nauczyciel zauważył i złapał za rękę. Pan radny trzymając lufkę w dłoni nie mówi przepraszam i nie zapewnia, że więcej pluć nie będzie. Idzie w zaparte, szuka winnych, pokazuje palcem na stojących dookoła szukając kogoś, komu przypisze winę. Typowe szkolne zachowanie, z którego większość wyrasta.

Większość, bo nie radny Wieczorek. Najpierw dobrowolnie składa oświadczenie o zamieszkiwaniu w gminie Zabór i prosi o wpisanie na listę wyborców. Chwilę później startuje tam w wyborach do rady sołeckiej i zostaje wybrany. Kulka została więc wystrzelona. Konsekwencją nie jest już jednak uwaga w szkole, ale skreślenie z listy wyborców w Nowej Soli, co skutkuje wszczęciem procedury utraty mandatu radnego.

Radny początkowo jest oszołomiony sytuacją i lekko zawstydzony. Wzbudza tym litość pozostałych członków rady. Oficjalnie mówią, że jest im przykro. To trwa krótko, bo radny Wieczorek natychmiast zaczyna rozglądać się za winnymi. Rada zgodnie z obowiązkiem podejmuje uchwałę o utracie mandatu przez Wieczorka, a ten kieruje sprawę do sądu administracyjnego. To sąd ma rozstrzygnąć, co dalej z radnym – czy przynależy do Nowej Soli czy jednak, jak sam oświadczył, do gminy Zabór.

Sąd wprawdzie uchylił z przyczyn formalnych uchwałę wygaszającą mandat Wieczorka, ale w uzasadnieniu wskazał na brak dogłębnego wyjaśnienia przez radę sprawy radnego. Sąd sugerował, że składanymi oświadczeniami powinny zainteresować się odpowiednie organy. Chcąc nie chcąc rada mejska dostała informację, że ma dostarczyć między innymi dokumenty dotyczące życia Andrzeja Wieczorka w naszym mieście.

Sprawa została skierowana do komisji rewizyjnej. Jej członkowie, w tym kolega klubowy Wieczorka – radny Jacek Stronka, jednogłośnie przekazują temat prezydentowi w celu przeprowadzenia przez służby miejskie wywiadu środowiskowego.

Taki wywiad zaczęła sporządzać straż miejska. Od początku o wszystkim wiedział radny Wieczorek. Znał decyzję sądu i wiedział, jakie są jej konsekwencje.

Wiedział o przekazaniu sprawy do komisji rewizyjnej i o tym, że został zlecony wywiad środowiskowy. Wtedy wszystko było jasne, oczywiste i zrozumiałe.

Najwyraźniej jednak po jakiś wewnętrznych, a może zewnętrznych konsultacjach Wieczorek postanowił coś na tym ugrać. Nagle standardowe działania wywołują negatywne skojarzenia, stają się powodem do opowiadania o  rzekomej inwigilacji rodem z komunizmu. Panie Radny, obok rzeczywiście inwigilowanych ludzi walczących o wolność w czasach PRL-u, nawet pan nie stał. Niech pan tego nie robi, bo to nie na miejscu.

Justyna Gurban

Mariusz Pojnar
Latest posts by Mariusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content