Nowosolan poruszyło zabójstwo Pawła Adamowicza. Mijają dwa lata od śmierci prezydenta Gdańska

PRZYPOMINAMY TEKST ZE STYCZNIA 2019 ROKU – Śmierć prezydenta Adamowicza to bardzo smutne wydarzenie, trudne do zaakceptowania. Jest we mnie niezgoda na to, co się stało, poczucie niesprawiedliwości – mówi nowosolanka Marta Jaskółka-Balcerzak. Nowosolanie i mieszkańcy całego powiatu w ubiegłym tygodniu łączyli się w bólu z rodziną prezydenta i całym Gdańskiem

Mieszkańcy Nowej Soli spotkali się w poniedziałek, w dniu śmierci prezydenta Pawła Adamowicza, pod urzędem miasta, by zapalić świece pamięci. W ten sposób chcieli oddać hołd prezydentowi i wyrazić solidarność z Gdańskiem. Podobnie było w innych gminach naszego powiatu, m.in. w Otyniu i Kożuchowie. Na pogrzeb Pawła Adamowicza pojechał Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.

W sobotę w kościele św. Michała odbyła się msza w intencji prezydenta Adamowicza. Utwór „The Sound of Silence” na trąbce zagrał Hubert Gajewski. – Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy – te ostatnie słowa ks. Jerzego Popiełuszki wypowiedziane publicznie przed porwaniem i męczeńską śmiercią niech dzisiaj brzmią szczególnie mocno – mówił Mariusz Stokłosa, radny powiatu. Cytował też legendarną „Modlitwę o wschodzie słońca”. Słyszymy w niej: „Chroń mnie, Panie, od pogardy, od nienawiści strzeż mnie, Boże”.

Msza za Pawła Adamowicza odbyła się także w niedzielę w kościele św. Antoniego. – Wspominamy zmarłego prezydenta Gdańska dziękując Bogu za jego życie i służbę dla tego miasta. Służąc swojej małej ojczyźnie, swojemu miastu, służył całej naszej ojczyźnie. Chcemy polecać go Bożemu miłosierdziu, chcemy, żeby doświadczenie tej wspólnej modlitwy budowało jedność i zgodę – mówił na mszy w niedzielę br. Kazimierz Golec, proboszcz parafii św. Antoniego.

Jacy mamy być?

Br. Golec głosił kazanie: – Miniony tydzień był czasem wielkiego szoku dla naszej ojczyzny. Zginął człowiek, który służył, który swoje życie poświęcił dla innych. Zginął w czasie pełnienia swojej służby, można powiedzieć, że podczas spoglądania na niebo i myślenia, jakie to nowe łaski, nowe wyzwania spłyną na ten czas, który przed nim został? I ten czas został przerwany w jednej chwili, w jednym momencie. Można powiedzieć, że wielu spośród nas zabrakło słów, żeby wypowiedzieć to, co w tym momencie działo się w sercu i umyśle.

Wierni zobaczyli krótki film z Orszaku Trzech Króli. Do jednej ze scen wprowadzono postać o. Medarda, który przekonywał wszystkich, że pojednanie w Polsce jest możliwe. Takie było przesłanie. – Szczególnie prośmy o mądrość i prawość ducha dla sprawujących władzę. Wszystkim wam przypominam o modlitwie. Jaka modlitwa, takie nasze życie – mówił o. Medard.

Br. Golec podkreślał na koniec mszy: – Tutaj, w Nowej Soli, pamiętamy, że ten, który pełni służbę, robi to nie tylko dla swojego miasta, ale również dla całego społeczeństwa, dla całej ojczyzny. Wszystkich, którzy wyszli z inicjatywą tej mszy, chciałbym wyróżnić i serdecznie podziękować każdemu, kto poczuł się wezwany do budowania jedności.

Za dużo agresji i nienawiści

Pod kościołem rozmawialiśmy z uczestnikami mszy. Byli zszokowani tym, co wydarzyło się w Gdańsku.

– Brakuje słów po tej tragedii… – mówi wzruszona Ewa Tarasek. – Odszedł wielki człowiek. Za dużo jest tej nienawiści i to się później przekłada na takie straszne wydarzenia. Sama korzystam z Facebooka i po tym, co się stało, zastanawiam się, czy nie zrezygnować. Jest po prostu za dużo przyzwolenia na mowę nienawiści. To się bierze od rodzin – najpierw powinniśmy zacząć zmianę od siebie, bo przemoc słowna istnieje i nie dzieje się dobrze. Zacznijmy od rodzin, a w dalszej kolejności wymagajmy więcej od szkoły czy od Kościoła.

Wtóruje jej mąż Czesław: – Chodzi o to, o czym mówił podczas pogrzebu ojciec Wiśniewski. Nic dodać, nic ująć. To, co się stało w Gdańsku, bardzo nas zabolało.

Słowa o. Ludwika Wiśniewskiego zamieszczamy w ramce.

Marta Jaskółka-Balcerzak przyszła na mszę z przypiętym serduszkiem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. – Noszę je przez cały tydzień. Śmierć prezydenta Adamowicza to bardzo smutne wydarzenie, trudne do zaakceptowania. Jest we mnie niezgoda na to, co się stało, poczucie niesprawiedliwości. Tym bardziej że spotkało to Pawła Adamowicza w takich a nie innych okolicznościach, po takich słowach. Powiedział „Gdańsk dzieli się dobrem”… Poruszyło mnie to jako człowieka, Polkę. Jest problem z tym, jak definiować mowę nienawiści. Ona oznacza też brak szacunku, często ludzie nie szanują się w domu, trudno im przyjąć, że ktoś może mieć inne zdanie. Nie potrafią się pięknie różnić, akceptować siebie nawzajem, kochać.

– Śmierć prezydenta Adamowicza zmieni coś w Polsce?

– (chwila zastanowienia) Ludzie musieliby chcieć zmiany i zacząć od siebie. Na pewno byłby to proces długotrwały. Trzeba zacząć od najbliższego kręgu – domu czy szkoły. Musimy przekroczyć siebie. To trudna praca. Trzeba mówić do siebie: usiądźmy, porozmawiajmy, chociaż wiem, że masz inne zdanie. I wspólnie zróbmy coś dobrego – mówi Jaskółka-Balcerzak.

Iść w kierunku dobra

Pani Katarzyna też była na mszy w kościele Antoniego. Jednoczy się w bólu i cierpieniu z rodziną Pawła Adamowicza: – Bardzo mnie to poruszyło, modlę się za nich. W głowie mi się nie mieści, jak takie coś mogło się wydarzyć. W takim momencie, w obecności wielu tysięcy ludzi. Czy nas to zmieni? Mam taką nadzieję. Zacznijmy od swojego serca i sumienia. Nie patrzmy na nikogo innego. Pracujmy nad sobą, róbmy wszystko, byśmy szli w kierunku dobra, przezwyciężania nienawiści. A ona jest wszędzie obecna.

Pani Stefania: – Ta tragedia wydaje się taka niewyobrażalna, taka niezrozumiała. W dalszym ciągu do mnie nie dociera, że coś takiego mogło się stać. Cały tydzień ubolewałam, oglądałam też sobotni pogrzeb. To był dobry człowiek. Ja jestem z tej starej „Solidarności”, jak to się mówi, i pamiętam Pawła Adamowicza jako działacza studenckiej „S” z Gdańska. Tyle dobrego zrobił, widać, że ludzie go szanowali, bo licznie przyszli go pożegnać. Podczas uroczystości pogrzebowych padło wiele mądrych słów. Słyszało się wcześniej, że np. jedna pani posłanka mówiła publicznie „stul mordę” albo „zamknij mordę”. I nie oszukujmy się, młodzież to później powtarza i przenosi do swojego życia. To mi się nie podoba, tak nie może być. Nie podoba mi się język debaty publicznej, jest zbyt agresywny. W polityce raz jedni wygrywają, raz drudzy. Trzeba się z tym pogodzić, trzeba to akceptować. Czy ta tragedia coś zmieni? Czas pokaże.

Anna Niżałowska: – Nie wolno zabijać, nie wolno opluwać, nie wolno niszczyć drugiego. Jak patrzyłam na ten pogrzeb, to najbardziej było mi szkoda tej małej dziewczynki, którą osierocił pan prezydent Adamowicz. A taka mała dziewczyna przecież potrzebuje tatusia… Najgorsze jest to, że ta tragedia niczego nie zmieni. Wielu osobom przejdzie za chwilę ten moment niby-refleksji i zastanowienia. Już miała nas zmienić śmierć Jana Pawła II i co się stało? Było jeszcze gorzej. U nas ludzie dostają wścieklizny. Żyję już 86 lat i wiele przeszłam, ale tego, co się teraz dzieje, nie umiem zrozumieć. Nienawiść, agresja, samolubstwo. Jak to mówią, diabeł zawojował cały świat.

– Mimo że jestem z Nowej Soli i dzieli nas kilkaset kilometrów od Gdańska, bardzo to przeżyłem – mówi Witold Krupka. – Nie wiem, jak do tego mogło w ogóle dojść. Jest problem z mową nienawiści i z tym trzeba walczyć. Musimy tę nienawiść w sobie zwalczać.

Teresa Zych: – Chyba wszystkich poruszyła ta śmierć. Nienawiść jest wszechobecna, to nie jest chyba tylko nasza polska specyfika. W różnych krajach dzieją się nieprzyjemne rzeczy, ale śmierć prezydenta nas zabolała najbardziej. To dla mnie obca osoba, ale leciały mi łzy.

Mariusz Pojnar

Mateusz Pojnar

***

„Trzeba skończyć z pogardą!”

„W ostatnich dniach wielu ludzi próbowało formułować to przesłanie, które wynika ze śmierci Pawła. I ja tu dzisiaj jestem przekonany, że Paweł, który jest już u Boga, chce, abym wypowiedział następujące słowa: Trzeba skończyć z nienawiścią! Trzeba skończyć z nienawistnym językiem! Trzeba skończyć z pogardą! Trzeba skończyć z bezpodstawnym oskarżaniem innych!

Nie będziemy dłużej obojętni na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, w parlamencie, a także w Kościele. Człowiek posługujący się językiem nienawiści, człowiek budujący swoją karierę na kłamstwie, nie może pełnić wysokich funkcji w naszym kraju. I będziemy odtąd tego przestrzegać”.

o. Ludwik Wiśniewski, fragment sobotniej mowy pogrzebowej

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content