NadAktywni Nowe Miasteczko. Skąd oni czerpią tyle energii?!

– Każdy ma swoje życie, radości i problemy, ale aktywność połączona z czymś dobrym daje energię – mówi Magdalena Wysoczańska z grupy NadAktywni po imprezie charytatywnej dla chorego Kuby Krysiaka

Grupa z Nowego Miasteczka chciała pomóc Kubusiowi. Chłopiec cierpi na zespół Guillaina-Barrego. NadAktywni zrobili kilkudziesięciokilometrowy charytatywny bieg ultra. Na leczenie i rehabilitację chłopca udało się zebrać 2400 zł!

Najpierw zazdrość

– Nasza grupa zawiązała się na początku stycznia 2020 – mówi Maciej Gryczyński, założyciel NadAktywnych Nowe Miasteczko. – Sam pomysł zrodził się u mnie w miesiąc wcześniej, kiedy zebrałem grupę biegających chłopaków na takim wspólnym wigilijnym truchcie zakończonym słodkim poczęstunkiem. Pomyślałem, że fajnie byłoby zgromadzić wszystkich biegaczy Nowego Miasteczka. Takich osób, które kiedyś biegały, było dużo. Startowały na różnych imprezach pod przeróżnymi nazwami, ale brakowało jednolitej reprezentacji miasta. Pod tym kątem była pustynia, a mamy przecież sporo maratończyków i ultrasów. Tliła się cicha zazdrość, bo nasi sąsiedzi mają przecież duże drużyny.

NadAktywni chcą zarażać – no właśnie – swoją aktywnością mieszkańców gminy. Prowadzą różne akcje: Sernik Runner czy Traper. To luźnie spotkania, które mają nakłonić do biegania początkujących. Ale są również dla tych, którzy z jakichś względów biegać nie mogą, ale lubią się delikatnie poruszać. Dla zdrowia.

– Dla mnie to oczywista oczywistość – odpowiada na pytanie o łączenie biegania z pomaganiem Gryczyński. – Z założenia jesteśmy amatorską grupą propagującą sport, która ma łączyć wszystkich prowadzących zdrowy styl życia. Ale nie wszyscy mogą się z nami cieszyć tą aktywnością sportową. My biegamy, jesteśmy zdrowi, więc dzielimy się tym zdrowiem. Trzeba pomagać i gdy mamy możliwość połączyć naszą pasję z jakąś pomocą – jak najbardziej to robimy.

Formalnie na FB grupy jest 119 osób. 40-50 aktywnie uczestniczy w jej życiu na co dzień.

Obietnica

Maciej Gryczyński opowiada o pomyśle biegu dla Kubusia: – Rok temu z asystą rowerową Grzegorza Suchockiego pobiegłem dla chłopca maraton wokół naszej gminy. Odwołali mi wtedy imprezę w Dębnie, a przygotowywałem się do niej rok… Gdzieś trzeba było to oddać. Na zdjęcie Kubusia trafiłem w prasie i to była szybka decyzja. Obiecałem sobie wtedy, że za rok z grupą zrobimy już dla niego coś większego. I chyba wyszło super [uśmiech].

Lider NadAktywnych podkreśla, że zagrało wszystko – nawet pogoda. W pomoc włączyło się wiele osób, też lokalni biznesmeni.

– Od strony sportowej to był specyficzny trening biegowy – tłumaczy Gryczyński – dedykowany maratończykom i ultrasom. Takie wolne, bardzo długie wybieganie. 50-kilometrowa trasa, w większości polami i lasami. Tak poprowadzona, by goście zobaczyli nasze najfajniejsze miejsca do biegania, często z malowniczymi widokami.

Motywacja

Grzegorz Suchocki z NadAktywnych wyznaczył trasę ultrabiegu: – Pilotowałem też uczestników. Mieliśmy zamiar zrobić 50 km po granicach gminy. Żeby urozmaicić trasę, dodaliśmy troszkę górek – zahaczyliśmy o Wzgórza Dalkowskie. Unikaliśmy asfaltu. Impreza wyszła fantastycznie, to nasz pierwszy raz – i to na dystansie ultra. By dopiąć to logistycznie, trzeba było poświęcić trochę czasu. To zasługa Maćka Gryczyńskiego. Pomaganie przez bieganie? Fajnie robić coś, co się kocha i przy okazji pomagać – to daje motywację do dalszych działań. I przy okazji poznajesz nowych ludzi, którzy mają tę samą pasję.

Wielkie serca

Magdalena Wysoczańska, członkini NadAktywnych: – Po 20 latach pracy w szkole wiem, że każda taka akcja to ogromna praca. Zgranie wszystkiego logistycznie to duże wyzwanie. Podziwiam wszystkich biegaczy i rodziców Kubusia za ich siłę, wytrwałość i wielkie serca. Ja miałam tylko za zadanie upieczenie ciasta. Wspólnie z mężem Tomkiem pomagaliśmy przy organizacji stoisk z poczęstunkiem dla sportowców i przewoziliśmy kontuzjowanych biegaczy. Połączenie sportu i akcji charytatywnej to wspaniały pomysł. To nie było nasze pierwsze takie działanie. Kilka miesięcy wcześniej, też z inicjatywy Maćka, biegliśmy dla Kuby w #matyldachallenge. Zbieraliśmy również na WOŚP morsując, biegając, jeżdżąc na rowerach czy sankach. Często w tych działaniach biorą udział całe nasze rodziny i przyjaciele. Dlaczego dołączyłam do NadAktywnych? Bo to są wspaniali ludzie – prawdziwi sportowcy, ale i amatorzy jak ja. Wielbiciele jednej lub wielu dyscyplin. Ale chyba wszystkich łączy pasja i radość z tego, co robimy. Każdy ma swoje życie, radości i problemy, ale aktywność połączona z czymś dobrym dodaje energii. Medal, który dostaliśmy od cudownej mamy Kubusia – mimo że nie przebiegliśmy 50 km – to nasz najpiękniejszy rodzinny medal.

36 kilometrów

Marika Kaszuba związała się z NadAktywnymi we wrześniu ub. roku: – Miałam obawy, czy zacząć biegać z grupą, bo bałam się, że nie dam rady jej dotrzymać kroku. Obserwowałam ich na FB i coraz bardziej mnie kusiło, żeby jednak spróbować do nich dołączyć. Tym bardziej że bieganie nie było mi obce, ale tylko i wyłącznie dla własnej przyjemności, wytchnienia – nie dla bicia rekordów. Po prostu biegałam dla siebie. Pewnej niedzieli odważyłam się pobiec z grupą i dałam radę. Później to się stało u mnie cotygodniową tradycją. Deszcz, śnieg i wiatr nie są nam straszne – zawsze robimy swoje niedzielne 10 km [uśmiech]. Maciej jest świetnym organizatorem, do tego nas motywuje. Nie ma, że jest zła pogoda – lecimy i nie ma dyskusji. Ten ultratrening to były tak niesamowite emocje… Żeby je zrozumieć, trzeba to przebiec. Gdy pojawił się sam pomysł, dopytywałam Maćka, jak to będzie wyglądało. I zaczęłam się nakręcać wokół tego. Cel bardzo szczytny, dlatego zapisałam się. Chciałam zrobić 18 km i zakończyć bieg na pierwszym punkcie żywieniowym. Organizacja biegu bez żadnych zarzutów, wszystko było wręcz perfekcyjne! Odczuwałam duży stres, bo nigdy nie biegłam więcej niż 12-15 km. Ostatecznie dotrwałam do 36. kilometra! Nie wiem, czy dałabym radę, gdyby nie wsparcie mojego osobistego domowego teamu – syna, córki i męża.

***

Jakie plany na najbliższą przyszłość mają NadAktywni? Maciej Gryczyński: – Na razie żadnych konkretnych, oczywiście przez pandemię. Dużo u nas rodzi się spontanicznie. Na pewno są plany udziału naszych zawodników w imprezach biegowych – o ile będą się odbywały. I dalsze promowanie zdrowej aktywności u mieszkańców. Chciałbym też kontynuować uLTRAmIASTECZKO50, dopracowując różne szczegóły, by zrobić z tego supertradycję. Naszą, autorską. Rzecz jasna jeśli będzie taka wola rodziców Kuby.

E-WYDANIE TYGODNIKA KRĄG

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content