Psy się gryzły, a interweniował człowiek Co się stało w Bobrownikach?

Do zdarzenia doszło w piątek 16. grudnia na terenie posesji sołtysa Bobrownik. Policja została wezwana do awantury sąsiedzkiej, która jak się okazało, miała głębsze podłoże. – Zaczęło się od pracownika spisującego liczniki, który po wyjściu z jednego z podwórek nie zamknął za sobą furtki. Pies uciekł na drogę. Chwilę później z innymi psami był już na podwórku sąsiada – informuje o okolicznościach zdarzenia Justyna Sęczkowska, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli.

 
Psy zaczęły się ze sobą gryźć. Mężczyzna, na którego posesji to się działo, chciał je rozdzielić.

 
– Zaczął uderzać obcego psa. Według naszych ustaleń został przy tym pogryziony – dodaje sierżant Sęczkowska.
Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o znęcaniu się mężczyzny nad zwierzęciem. – Sprawa jest złożona, w tym przypadku mogło dojść do obrony człowieka przed agresywnie zachowującym się zwierzęciem albo do przekroczenia tej obrony. Są przesłuchiwani świadkowie, zabezpieczone zostało narzędzie, którym pies był uderzany oraz monitoring – podkreśla rzeczniczka nowosolskiej policji.

 

 

Zgłoszenie dotyczące znęcania się nad psem o imieniu Barry złożyło zielonogórskie Biuro Ochrony Zwierząt. – Zgłosił się do nas właściciel tego pieska i poprosił nas o pomoc prawną w tej sprawie, stąd obecnie jesteśmy stroną w tym postępowaniu – mówi Iza Kwiatkowska z BOZ. Z jej informacji wynika, że faktycznie doszło do starcia się dwóch psów poza terenem posesji sołtysa. W trakcie tego dynamicznego zdarzenia oba psy wpadły na jego podwórko. – Sołtys, który próbował je rozdzielić, użył do tego rury i płaskownika. W mojej ocenie to była masakra, o czym świadczą rozległe rany bitego psa – mówi I. Kwiatkowska, która była w Bobrownikach na wizji lokalnej.

 
– Rozmawiałam z panem sołtysem, który zachowuje się, jakby się nic nie stało. Pokazywał mi nawet nagranie, które sam zawiózł na policję. Ale widziałem je tylko do połowy, bo sołtys przerwał jego projekcję twierdząc, że w drugiej części jest zbyt drastyczny. A ja właśnie finał tego zdarzenia najbardziej chciałbym zobaczyć – mówi Kwiatkowska. Podkreśla, że Barry ledwie uszedł z życiem.

 
– O tym, czy przeżyje, decydowały 72 godziny. Miał m.in. ogromnego krwiaka o wielkości 15 centymetrów w okolicach potylicy. Na szczęście żyje – mówi Kwiatkowska. Jej słowa potwierdza lek. weterynarii Adam Michalski, który zajął się pobity psem. – Trafił do nas zarówno ze śladami pogryzienia, jak również pobicia. Jeden z krwiaków sięgał od potylicy aż do wysokości łopatek. Na pewno stało się z nim coś, co stać się nie powinno i nie było to widok przyjemny – mówi A. Michalski z przychodni dla zwierząt Alfa.

 
Kwiatkowska: – Mamy obdukcję weterynaryjną i na pewno za to, co się stało, będziemy żądali dla sołtysa surowej kary. Bez względu na to, co działo się na samym początku tej historii, ten człowiek posunął się za daleko. Nie można zwierzęcia lać bezrefleksyjnie rurą czy płaskownikiem – mówi funkcjonariuszka BOZ z Zielonej Góry.

 
Co na to druga strona? – Powiem tak, to nie powinno się wydarzyć. Nie zawinił pies, który skoczył do mojego psa, tylko jego właściciel. Ja stanąłem w obronie swojego czworonoga, na terenie mojej posesji. Stanąłem w obronie słabszego, którego zaatakował silniejszy. Przykro mi, ale wybrałem mniejsze zło. To było osiem minut walki, klatka po klatce widać na monitoringu, że byłem stroną broniącą swojego zwierzaka. Nagranie przekazałem policji, niech ona zajmie się sprawą. Ale to, co zrobiono ze mną w internecie, to podłość w najgorszej postaci. Ludzie grożą mi i mojej rodzinie, piszą, że nas spalą, zaj.. i tak dalej. Córkę atakują na ulicy krzycząc, że ma ojca oprawcę zwierząt, itd. A ja broniłem tylko swojego psa…

 

Przepraszam, nie jestem w stanie nie więcej powiedzieć…. – kończy płacząc sołtys.

Wyrok już wydali.
Czy słusznie?

Jedna z internautek zaangażowana w tę sprawę na swoje facebookowe konto wrzuciła zdjęcia pobitego Barrego, które uzupełniła podpisem: „Bestialstwo sięga zenitu (…) Tego nie można tak zostawić”. Oczywiście, że nie można. Są odpowiednie służby, które się sprawą zajmują.
Wpis ten ma blisko 700 polubień oraz 4,5 tys. udostępnień. W sieci wrze. Internauci komentując całe zdarzenie posuwają się do formułowania gróźb karalnych wobec mężczyzny, który bił Barrego. Oceny są jednoznaczne. Wyrok już został wydany. Winny. Koniec. Kropka. Czy aby na pewno?
To, czy mężczyzna przekroczył obronę konieczną w swoim działaniu, oceni sąd, bo tam najpewniej trafi ostatecznie cała sprawa. Jeśli tak było, niech spotka go surowa i sprawiedliwa kara.
Nie chodzi o to, że zamierzam bronić sołtysa, natomiast wiem, że internetowy lincz pod jego adresem przekroczył granice przyzwoitości i prawa i jakoś nie mogę go tak zostawić bez słowa komentarza.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content