Wkręcili się w rowerowe świętowanie

Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Otyńskiej jeszcze trochę i będzie mogło nazywać się Stowarzyszeniem Przyjaciół Rowerów, bo jak pokazuje niedzielna impreza, w integracji mieszkańców i promocji rejonu z wykorzystaniem tego właśnie środka lokomocji czują się doskonale!

Po zeszłorocznych, udanych rajdach rowerowych w Stowarzyszeniu Przyjaciół Ziemi Otyńskiej nikomu przez myśl nie przeszło, żeby ten wątek porzucić i skupić się na czymś innym. Wręcz odwrotnie, idea jest kontynuowana i rozwijana, czego najlepszym dowodem niedzielny rajd połączony z piknikiem rowerowym na boisku w Bobrownikach.

Zaczęło się od zbiórki pod szkołą w Otyniu, skąd około stu rowerzystów ruszyło na krótki rajd rowerowy w kierunku przystani rzecznej na terenie rezerwatu Bukowa Góra. Z uśmiechem na ustach w drogę ruszyły osoby w każdym wieku. Dość powiedzieć, że najmłodszych od najstarszego uczestnika dzieliło około 80 lat!

Przy przystani ekipa miała chwilę na odpoczynek i degustację pysznego bigosu, a po niej wszyscy udali się na rowerowy piknik na boisko w Bobrownikach. Tam przy muzyce bawiono się do późnego wieczora, a pozostając w rowerowym duchu przeprowadzono konkursy na najciekawszy wystrój roweru nawiązujący do barw Unii Europejskiej oraz na najstarszy pojazd na dwóch kółkach.

Wśród uczestników imprezy był m.in. Łukasz Chojnowski, łodzianin, który do Nowej Soli przeprowadził się siedem lat temu. – Jeszcze się z tym stowarzyszeniem nie bawiłem, ale teraz namówił mnie znajomy. Lubię zwiedzać te okolice, także na rowerze, który jest świetnym pretekstem do promocji gminy i najlepszym środkiem na zdrowy wypoczynek – podkreślał pan Łukasz.

Stałym bywalcem otyńskich wycieczek jest już Zenon Siebert, członek Nowosolskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. – Warto brać udział dla zdrowia i okazji do poznania nowych ludzi – mówił podkreślając, że razem z kolegami wsiada na rower kilka razy w tygodniu.

Lesław Tomczyk, także z Nowej Soli, podkreślał: – Najważniejsza jest sama jazda rowerem. Cała reszta to wartość dodana. Regularnie jeżdżę od kilku lat i widzę, że w okolicy nie brakuje pasjonatów tego rodzaju rekreacji i sportu, który jest świetną metodą na upowszechnianie wielu idei, nie tylko promocji gminy, bo w łatwy sposób gromadzi ludzi.

Wyjątkowymi rarytasami na rajdzie były rowery zabytkowe. O niektórych z nich opowiedział nam posiadacz kilku takich pojazdów – nowosolanin Marek Malicki, członek nieformalnej grupy miłośników starych rowerów.

– Mamy tu rower marki Wiktoria, czyli niemiecką damkę z 1927 roku. Firma produkowała też maszyny do szycia i pisania oraz motocykle. Rower wyposażony jest w lampę naftową. Następny to Dürkopp. Ta firma także poza rowerami produkowała motocykle i maszyny do szycia. To model męski z 1932 roku, napędzany nie łańcuchem, a schowanym w ramie wałkiem i wyposażony w dwa biegi, gdzie w piaście są umieszczone koła zębate współcześnie zastąpione łańcuszkami. Jestem pełen podziwu, że przy całym mechanizmie rowerem tym można hamować również pedałami – opisywał M. Malicki.

Kolejnym pojazdem był rower z zachowanym oryginalnym malowaniem marki Wanderer, czyli producenta samochodów, motocykli, który był jedną z czterech firm, które w 1930 roku utworzyły koncern znany dziś jako Audi.

I na koniec główny bohater rajdu – rower z otyńskiej fabryki Edelweis Paula Deckera. – Trudno określić jego wiek, bo są w nim elementy z różnych epok, ale oceniam go na 1935 rok – mówił M. Malicki.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Artur Lawrenc

Aktualności, oświata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content