Zgniłe mięso i pełzająca plama

Mieszkańcy bloku byłego TBS nr 14 na os. Konstytucji poinformowali o tym, że z jednego z lokali unosi się trudny do opisania fetor. Po komisyjnym otwarciu mieszkania okazało się, że pełne jest ono zgniłego mięsa i pełzającego wszędzie robactwa

– Otrzymaliśmy informację, że policja w okolicach Żar zaopiekowała się panią, która najprawdopodobniej próbowała odebrać sobie życie, ponieważ wychodziła na jezdnię przed pędzące samochody. Kobieta została umieszczona w zakładzie opiekuńczym – mówi Andrzej Żuberek z wydziału nieruchomości w urzędzie miasta w Nowej Soli.

W międzyczasie od mieszkańców bloku nr 14 na os. Konstytucji wpłynęły zgłoszenia, że w okolicy jednego z mieszkań i z balkonu rozchodzi się fetor. Postanowiono komisyjnie otworzyć ten lokal przy udziale policji, przedstawiciela Zakładu Usług Mieszkaniowych i urzędu miasta.

– W mieszkaniu panował generalny nieporządek. Już przed drzwiami wyczuwalny był bardzo nieprzyjemny zapach, jednak nie był aż tak intensywny, jak po otwarciu. Obecny był również na balkonie. Mieszkańcy zgłaszali, że jest to zapach zgniłego mięsa. Po wejściu do środka okazało się, że w reklamówce na balkonie leży mięso z robakami i mocno zgniłe warzywa.

Czymś, co przykuło największą uwagę, to była dziwnie wyglądająca, ruszająca się ciemna plama na podłodze przy lodówce. Był to wyciek z rozmrożonej lodówki, w którym pełzały setki białych robaków – opowiada Tomasz Dzierzgwa, pracownik wydziału nieruchomości przy UM w Nowej Soli.

Następnie otwarto lodówkę. Wyleciały z niej muchy. Na półkach leżało zgniłe mięso, pełne robactwa. – Z zamrażarnika wydobywał się jeszcze bardziej specyficzny zapach. Nie dałem rady już go otworzyć, musiałem szybko ewakuować się z mieszkania – wspomina T. Dzierzgwa.
Mięso musiało się psuć co najmniej od dwóch, trzech tygodni, ale jak informowali mieszkańcy, lokatorka przebywała w środku jeszcze trzy dni wcześniej. – Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, bo tam nie dało się spędzić więcej czasu niż kilka minut – dodaje pracownik wydziału.
Oględziny mieszkania przeprowadzone zostały w błyskawicznym tempie, bo nawet maseczki, które miały założone na twarzach pracownicy, nie wystarczały.

Następnie na miejsce wezwany został specjalista od deratyzacji i dezynfekcji, który opróżnił lodówkę, zamrażalnik, worki z mięsem i warzywami z balkonu. Na prośbę pracowników urzędu zabrał też słoiki z przetworami. Łącznie zebrano trzy 120-litrowe worki z produktami spożywczymi. Następnie mieszkanie zostało opryskane środkiem dezynfekującym. – Ten pan musiał działać szybko. Po tym, jak przebywał w mieszkaniu w specjalnym kombinezonie przez 30 minut, nie dało się koło niego stanąć. Tak przesiąknął tym fetorem – dodaje T. Dzierzgwa.
Mieszkanie zostało komisyjnie zamknięte. Jego lokatorka, która ma 60-70 lat, przebywa w zakładzie psychiatrycznym.

Teraz przeprowadzona zostanie procedura wypowiedzenia jej lokalu. – Dla kobiety musi zostać zabezpieczone inne lokum. Prawdopodobnie będzie to mieszkanie socjalne. Nie mamy jednak żadnej gwarancji, że ta osoba w kolejnym miejscu nie doprowadzi do podobnej sytuacji. Już wcześniej była tam interwencja ze strony mieszkańców, którzy informowali, że ta pani niewłaściwie korzysta z lokalu, że nadużywany jest tam alkohol, pojawiają się osoby trzecie – mówi A. Żuberek.

Jeśli decyzja o wypowiedzeniu mieszkania zostanie już podjęta, lokum będzie należało uprzątnąć, przeprowadzić remont, odświeżyć. Jest to na głowie właściciela, czyli gminy.
Anna Karasiewicz

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content