Droga do olimpijskiego złota

Nowosolskie „Nitki” 8 listopada odwiedził złoty paraolimpijczyk z Rio Jakub Tokarz. Opowiadał o nieprzewidywalności życia i dążeniu do spełnienia w sporcie

Zaczął trenować judo w wieku 11-12 lat w Śląsku Wrocław. – To było moje życie. Zostałem członkiem narodowej kadry seniorów. Rozpocząłem studia na wrocławskiej AWF. Niestety, podczas awantury, zostałem kilkakrotnie raniony nożem w kręgosłup. Straciłem władzę w nogach. Momentalnie całe moje życie runęło – wspominał tragiczne chwile sportowiec. Stracił sprawność, zdrowie i możliwość robienia tego co zajmowało sporo miejsca w dotychczasowym życiu. To był rok 2004. – Byłem człowiekiem niewiele od was starszym. Na szczęście miałem wokół siebie grono ludzi życzliwych: rodzinę i znajomych. Przetrwałem psychicznie ten okres, który trwał kilka lat. Zajmowałem się w tym czasie uporczywą rehabilitacją. To było jak trening wyczynowca pomnożony razy dziesięć – mówił wrocławianin.
Wrocław jest silnym ośrodkiem sportów paraolimpijskich. Gość „Nitek” wcześniej nie miał o tym pojęcia, pewnie jak większość ludzi. Na skutek swojej nowej sytuacji w 2008 roku skontaktował się z nim Mariusz Oliwa. Było to po powrocie z Igrzysk Paraolimpijskich w Pekinie. – Mariusz zajmował się podnoszeniem ciężarów osób niepełnosprawnych. Chodzi głównie o wyciskanie sztangi leżąc na ławeczce. Przyjechałem na ich trening. Kiedy zobaczyłem, jak faceci ważący 48 kg wyciskają 180 kg, zrobiło mi się głupio. To prawie czterokrotność podniesienia ciężaru własnego ciała. W każdej innej kategorii ciężary zaczynały się od 210 kg w górę. Pomyślałem, że czas wziąć się do roboty. Przez trzy lata zajmowałem się podnoszeniem ciężarów, raz zostałem Mistrzem Polski, a dwa razy wicemistrzem kraju. Czułem, że nie jest to jednak to, czym chciałbym się zajmować – wspomina pan Jakub.
W 2011 roku pojawiła się dla niego możliwość uprawiania nowej dyscypliny: kajakarstwa osób niepełnosprawnych. Pojechał na konsultacje do Poznania, gdzie okazało się, że nadaje się do uprawiania tej dyscypliny sportu. – Obecną moją trenerkę Renatę poznałem podczas Mistrzostw Świata w Poznaniu. Pracujemy razem od 2013 roku. Cel postanowiliśmy sobie jasny: na igrzyskach w Rio w 2016 chcieliśmy zdobyć medal w debiutujących kajakach. Judo jest trudniejsze technicznie, ale kajakarstwo cięższe do trenowania – zauważył złoty paraolimpijczyk.
Podczas spotkania sportowiec mówił jeszcze o szczegółach startu w Rio de Janeiro. Zebranych interesowały także okoliczności zdobycia olimpijskiego złota. Złoty medal zresztą został puszczony w obieg między uczestników spotkania. Każdy mógł go dotknąć by przekonać się, że rzeczywiście wewnątrz znajdują się małe kuleczki. Jest ich zróżnicowana ilość – zależnie od koloru medalu. To taka pomoc dla niewidomych sportowców.

Józef Piasecki

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content