Wybór siatkówki był dość przypadkowy, ale jakże trafiony!

SPORT W WIEKU ŚREDNIM – Kiedy mija czterdziestka, kiedy człowiek wpada w tryb pracy zawodowej, różnych problemów z nią związanych, warto, żeby znaleźć dwie godziny czy godzinę dwa, trzy razy w tygodniu, żeby dać upust negatywnym emocjom, które człowiek w sobie kumuluje – mówi Juliusz Chilicki, który z grupą znajomych postawił w swoim życiu pozazawodowym na amatorskie uprawianie siatkówki

Kolejny odcinek naszego cyklu poświęcamy tym razem sportowcom-amatorom, którzy uprawiają jedną z najpiękniejszych gier zespołowych, czyli siatkówkę. Tak się złożyło, że drużyna Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji Siedlisko w tym roku obchodzi 15-lecie istnienia. Dlatego swoje kroki skierowałem na jej trening, żeby sprawdzić, jak panowie po pięćdziesiątce. (i nie tylko) bawią się pod siatką.

– Staliśmy kiedyś z kolegami patrząc na mecz piłki nożnej w Siedlisku i pomyśleliśmy sobie, co zrobić innego, jaką inną dyscyplinę sportu spróbować tu rozkręcić? Bo wiadomo, nie każdy lubi piłkę kopaną. I kolega, który już z nami nie gra, zaproponował, że godna uwagi jest siatkówka. Zebraliśmy się i zaczęliśmy sobie odbijać.

I nagle się okazało, że to coś fajnego, że daje to dużą satysfakcję, a do tego trochę inaczej, bo na sportowo można spędzić czas w gronie znajomych – opowiada Juliusz Chilicki, jeden z założycieli amatorskiej siatkówki w Siedlisku.

„Wentyl” i namiętność

Z czasem, po długiej serii spotkań pod siatką okazało się, że to odbijanie idzie całkiem nieźle.

– Wręcz całkiem przyzwoicie… – uśmiecha się Chilicki. – Wiadomo, że ze zdobywaniem coraz wyższych umiejętności apetyty rosły i w pewnym momencie pomyśleliśmy sobie, że może by tak spróbować pograć gdzieś na zewnątrz. Staraliśmy się jeździć po turniejach w okolicy, choćby do Bytomia Odrzańskiego, Nowej Soli czy Kożuchowa – wspomina jeden z założycieli drużyny siatkarskiej GOKiS-u.

Szybko na horyzoncie pojawiła się jeszcze jedna sprzyjająca seniorom z Siedliska, jakże ważna okoliczność. W stolicy powiatu powstawała Nowosolska Amatorska Liga Siatkówki i grzechem ciężkim siatkarzy z Siedliska byłoby się wtedy do niej nie zgłosić.

– W pierwszym sezonie, z tego co pamiętam, zajęliśmy siódme miejsce. Nie za wysokie, ale powiedzmy, że to była dobra zachęta. Z czasem było coraz lepiej i mogę te nasze starty w NALS podsumować tak: w ciągu dekady zdobyliśmy chyba sześć albo siedem tytułów mistrzowskich, czyli to był wymierny dowód na to, że coś jednak potrafimy – śmieje się J. Chilicki.

– Co wam, ludziom często 40-, 50-letnim daje aktywność ruchowa? – zapytałem pierwszego mojego rozmówcę.

– Można zapomnieć o innych rzeczach, bo koncentruje się człowiek na boisku, aby podbić piłkę, zdobyć punkt. Przez dwie godziny myśli skupiają się na kilkunastu metrach kwadratowych parkietu i na siatce. Negatywne emocje z dnia, z tygodnia – uchodzą. Jest to bez wątpienia taki „wentyl”, który pozwala się odstresować – odpowiada Chilicki, który w młodości nie miał kontaktu z siatkówką, za to trenował pływanie.

Z siatkówką, w wydaniu czystko amatorskim, w czasach szkoły średniej miał za to do czynienia Piotr Włodarczyk, kolejny zawodnik GOKiS, z którym rozmawiałem.

– Miałem krótką przerwę w okresie studenckim z racji tego, że nie było możliwości, żeby grać. W szkole średniej namiętnie grywałem, ale amatorsko. Pochodzę z  Legnicy, a więc miasta, które w czasach mojej młodości miało druga ligę, z tym że ja nigdy ani nie trenowałem, ani nie grałem w zespole ligowym. Byłem w internacie i żeby zrobić coś z czasem wolnym, spotykaliśmy się w hali i często po lekcjach graliśmy w siatkówkę – wspomina P. Włodarczyk, kolejny ze współzałożycieli drużyny GOKiS.

Spotkania pod siatką, które zaczęły się 15 lat temu i trwają do dziś, traktuje jako ważną dla zdrowia formę aktywności, ale także jako możliwość towarzyskiego spotkania się z kolegami.

– To jest swego rodzaju odskocznią, ale też nie zapominajmy, że sport jednak wyzwala w człowieku chęć pokonywania swoich trudności i udowadniania sobie, że jednak można grać tak, aby była z tego satysfakcja – opowiada P. Włodarczyk. Jego zdaniem fundamentem istnienia drużyny siatkarskiej jest stały dopływ świeżej krwi.

– Cieszymy się, że przychodzą nowi zawodnicy. I może na 30-lecie założenia amatorskiej drużyny siatkówki my już będziemy siedzieć z boku, a młodsi będą grać w jakimś turnieju jubileuszowym. Taka jest kolej rzeczy – uśmiecha się P. Włodarczyk.

Zaciętości nie brakuje

Kilka lat temu do drużyny dołączył Sławomir Dziki, góral, którego na ziemie zachodnie przyciągnęła praca zawodowa. To jednocześnie zawodnik, który z siatkówką miał w młodości sporo wspólnego.

– Pochodzę z Gorlic, gdzie grałem w tamtejszym Gliniku Gorlice. Ciekawostka jest taka, że aż sześć razy walczyliśmy o drugą ligę, za każdym razem bezskutecznie. Siatkarki z Gorlic były wtedy w pierwszej lidze i klub raczej był nimi zainteresowany, a nie siatkówką męską. Można powiedzieć, że faceci byli na drugim planie – śmieje się S. Dziki, który w siatkówkę zaczął grać w wieku 17 lat. Namówili go koledzy ze szkoły średniej.

– Jak widać, wzrostu mi Bozia nie dała, ale nadrabiałem skocznością – mówi lewoskrzydłowy z Gorlic, któremu w wieku 25 lat karierę przerwała groźna kontuzja barku.

Dziś, po latach, sport jest dla niego pewną odskocznią od trudów pracy zawodowej i mentalnym powrotem do przeszłości.

– To, że Julek i inni starsi koledzy założyli drużynę było naprawdę takim fajnym zrywem, który pokazuje, że jak chce się być aktywnym, to nic nie stoi na przeszkodzie. Z jednej strony traktuję to dość zabawowo, ale z drugiej duch rywalizacji też jest ważny. Ja to góral jestem, więc zaciętości mi nie brakuje – uśmiecha się S. Dziki.

Całe nasze spotkanie podsumowuje Chilicki: – Kiedy mija czterdziestka, kiedy człowiek wpada w tryb pracy zawodowej, różnych problemów z nią związanych, warto, żeby znaleźć dwie godziny czy godzinę dwa, trzy razy w tygodniu, żeby dać upust negatywnym emocjom, które człowiek w sobie kumuluje.

Każda aktywność ruchowa daje zmęczenie, a to z kolei samoczynnie wzbudza zadowolenie w postaci endorfin, które się wytwarzają i to nam pozwala również pozytywnie nastrajać się do otoczenia. Dlatego zachęcam wszystkich do amatorskiego uprawiania sportu, bo ruch to zdrowie – uśmiecha się jeden z twórców siatkówki amatorskiej w Siedlisku.

***

18 listopada GOKiS Siedlisko będzie gospodarzem turnieju z okazji 15-lecia klubu. W towarzyskim turnieju wezmą udział zaprzyjaźnione drużyny z Bytomia Odrzańskiego, Sławy i Wschowy. Będzie czas na rywalizację, na integrację i wspominanie tego, co wydarzyło się pod siatką w ostatnich 15 latach.
Już dziś serdecznie zapraszamy do hali w Siedlisku.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mariusz Pojnar

Aktualności, kronika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content