Walczył z wiatrakami o odszkodowanie

Sprawa pana Zenona Libnera ciągnie się od blisko 10 miesięcy. Wszystko zaczęło się od wichury, która przewróciła drzewo na ogrodzenie jego domu, doszczętnie je niszcząc. Odszkodowanie niby się należy – tak twierdzi gmina, ale ubezpieczyciel broni się przed jego przyznaniem jak może

Na początku października ubiegłego roku w Siedlisku mocno wiało. Zenon Libner wraz ze swoją małżonką wyjechał wówczas z domu. Stare drzewo, które od dawna budziło obawy mężczyzny, w końcu się przewróciło poważnie uszkadzając płot i bramę wjazdową na posesję Libnerów.

Jakiś czas przed tym zdarzeniem przy domu pana Zenona robiona była nowa nawierzchnia drogi. – Poszedłem wtedy do Wydziału Ochrony Środowiska w Siedlisku. Powiedziałem, że robią teraz obok mnie drogę i zaczęli wybierać starą nawierzchnię i odsłonili spróchniałe korzenie drzewa. Odpowiedziano mi, że decyzję o wycince musi podjąć wójt – opowiada Z. Libner.

Twierdzi też, że w wydziale środowiska był w sumie kilka razy.

Alarmował, że stara lipa nadaje się do wycinki. – Przyjechał w końcu jakiś pan, sprawdził korzenie, które były na wierzchu i rzucił okiem na moje podwórko. Ja dalej swoje mówiłem, że ta lipa jest spróchniała, że za chwilę się przewróci. Co im szkodziło usunąć to drzewo, ale w końcu odcięli same korzenie, co moim zdaniem jeszcze było gorsze – opowiada Z. Libner.

Dalszą cześć artykułu przeczytasz w e-wydaniu „TK”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content