Gracka kłodzka młócka

Niedzielna gala w Kłodzku była jak do tej pory największym tego typu wydarzeniem w tym mieście. Zapełniona po brzegi hala pokazała, że jest w Kotlinie Kłodzkiej na takie imprezy duży smak. Kibice obejrzeli osiem walk: jedną amatorską, pięć o pasy WKSF oraz dwie o pasy World Kickboxing Network.
Nasz powiat mocno zaznaczył się na kłodzkiej gali. Walczyła tam czwórka reprezentantów Kickboxing Fighter: Szymon Cielek, Kamil Poniedziałek, Barbara Nalepka i Bartek Hassa, piątym naszym poniekąd reprezentantem był Kacper Muszyński z Bytomia Odrzańskiego, na co dzień trenujący w polkowickiej Armii. Szczerze: walki Hassy, Nalepki i Muszyńskiego były najlepszymi walkami tej gali.

Wieczorne starcia w Kłodzku otworzyła walka amatorska, Szymon Cielek bił się z zawodnikiem gospodarzy Krzysztofem Jamką w limicie 73,5kg. Nowosolanin miał za sobą sporą publiczność, która mimo zimy zdecydowała się tłuc 230km, by dopingować młodego walczaka.
Pierwsza runda była bardzo równa, obaj młodzi zawodnicy z determinacją podeszli do starcia. To fighterzy na dorobku, dało się zauważyć, że ciągle się doskonalą, te niektóre braki nadrabiali walecznością,w starcie włożyli wszystko. Ostatecznie jednogłośnie na punkty wygrał Jamka. Choć Szymon w ofensywie pokazywał charakter, zabrakło trochę dobrej pracy defensywnej i strategii, niemniej miał okazję pokazać się na dużych zawodach, posmakować, jak to się je i to na pewno jest duży plus na przyszłość.
Podczas tego pojedynku doszło do bardzo nietypowej sytuacji, otóż pękła jedna z pięciu lin okalających ring, co gorsza – środkowa, tak wyszło, że dwukrotnie sam ratowałem zawodników rękami, by nie wypadli z ringu. Zamieniono liny, pękniętą przesunięto na dół. Wydawało się, że sprawa jest zamknięta.

Walka nr 2 to starcie Kacpra Muszyńskiego z Alexem Głowackim z Częstochowy w limicie 71kg. Kacper na zawodowe ringi miał porządną drogę, zanim tam trafił, przez wiele grup wiekowych lał się na Mistrzostwach Polski PZKB, było nie było wiodącej kickbokserskiej organizacji w Polsce. To zawodnik ukształtowany, świetny technicznie, doskonale czujący ring i to w niedzielę pokazał. Wypracowywał przewagę w każdej rundzie, świetnie ten bój rozegrał taktycznie. Kacpra się bardzo fajnie ogląda, ma fajne spektrum technik, umiejętnie je potrafi dopasować, akcję podejmuje w przemyślany sposób, zawsze są to praktycznie kombinacje. I są zarówno efektowne jak i efektywne. W trzeciej rundzie solidnie okopane wcześniej udo Głowackiego ostatecznie zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Pierwszy nokdaun, za chwilę drugi, ale dzielnie chłop wstawał, chciał się bić dalej. Potem trzeci raz sędzia przerwał walkę. I choć zawodnik nie chciał odpuścić, arbiter orzekł TKO i pas WKSF trafił w ręce bytomianina.

Podczas tego boju pękła druga lina ringowa, sytuacja bardzo niecodzienna. Sytuację udało się jako tako uratować.
W trzeciej walce o pas WKSF w limicie 60kg szansę dostał Kamil Poniedziałek z nowosolskiego Kickboxing Fighter, jego rywalem był Przemysław Matyja. Trudno o walce Kamila coś powiedzieć, trwała niespełna pół minuty. Nasz zawodnik popełnił jeden kluczowy błąd – opuścił ręce. Matyja wyprowadził wtedy zaskakującego backfista, trafił, i zawodnik fightera runął na deski.
Barbara Nalepka walcząca pod szyldem nowosolskiego klubu w limicie do 60kg miała się bić ze Słowaczką, dzień przed galą jednak rywalka podupadła ze zdrowiem i zastąpiono ją Katarzyną Jakubczyk, na co dzień parającą się MMA. Obie kiedyś właśnie w tej formule walczyły, w kwietniu 2014 roku podczas FEN4 wygrała Nalepka. Twarda walka, technicznie na pewno lepsza Nalepka, walczyła w bardziej przemyślany sposób. Rezerwowi  zawodnicy często na ring wchodzą z biegu, tak było z Jakubczyk, która już w drugiej rundzie zdradzała braki tlenowe. Nalepka umiejętnie korzystała z przewagi uważając jednocześnie na jakiś przypadkowy „lucky punch” w wykonaniu zdesperowanej rywalki. Dowiozła przewagę do końca, choć sędziowski wynik 2:1 był niezbyt trafny, bo to Nalepka ewidentnie wygrała każdą z rund.

W walce nr 7 Bartek Hassa stanął przed życiową szansą zdobycia pasa uznanej federacji WKN. W wadze do 65kg zmierzył się Przemysławem Kierpaczem z Nysy. To było dziewięć minut solidnego boju, bez wątpienia to była najbardziej wyrównana i po prostu najlepsza walka tej gali.
Pierwsza runda to dużo wymian, Kierpacz był wyższy od Hassy, miał większy zasięg i tym górował, ale nowosolanin solidnie parł naprzód, próbował unikać i atakować. Chłodnym okiem minimalnie w tej odsłonie lepszy był Kierpacz. Druga runda wyglądała identycznie, podopieczny Adama Rydzaka robił co mógł, szukał czystych trafień, próbował zdominować rywala, ale młody zawodnik z Nysy naprawdę pokazał, że w tej walce nie znalazł się przypadkowo, prezentował się bardzo dobrze.
Przed trzecią rundą Hassa musiał wszystko postawić na jedną kartę, otwarta walka na dystansie sprawdzała się do tej pory połowicznie, powinien przejść do maksymalnego skracania dystansu i ataków z nadzieją, że coś czysto wejdzie. Raz, tego trochę zabrakło, dwa – rywal umiejętnie poruszał się w defensywie, uciekał z narożników, naprawdę solidna praca w tym aspekcie.
Bartek przegrał 1:2, to sprawiedliwy werdykt. Ale pokazał tym starciem, że jest gotów bić się o naprawdę duże rzeczy.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content