Pucharem Arka już martwić się nie musi

Promień Żary – Arka Nowa Sól 1:0 (0:0)
Bramka: Piechowiak 61’ (z karnego)
Arka: Stankiewicz – Reus, Kubiak, Smolin, Ciebień (ż) – Romański (70’ Rojek (ż)), Rytwiński, Ajryś, Dębiczak, Romaszko (46’ Andrzejewski) – Kołodziej (77’ Dybizbański)

– Nie rozpaczamy. Oczywiście zawsze szkoda porażki, dla morale zawsze lepiej wygrywać. Co do meczu: z pozytywów dobrze zagrał blok obronny łącznie z bramkarzem, ale w ofensywie zrobiliśmy zbyt mało. Mieliśmy swoje sytuacje, nie wykorzystaliśmy, szkoda. Zostaje cel nadrzędny – liga i na tym teraz trzeba się maksymalnie skupić – podsumował mecz trener Andrzej Sawicki.

Gospodarze oddali pierwszy strzał na bramkę Stankiewicza w 8. minucie, niecelny i jedyny w tej połowie. Promień raz, że grał nastawiony mocno defensywnie, dwa, bardzo dobrze Arka grała w defensywie.
Od początku, po ustawieniu Arki dało się zauważyć, że chce głównie zdominować środek pola i szukać frontalnych ataków albo namierzać na szpicy Kołodzieja. Dobrze to wyglądało, działo się, ale w tym gąszczu często brakowało miejsca.

Nasze sytuacje? W 13. minucie Kołodziej strącił głową prostopadłą piłkę, ta minęła słupek. Minutę później nad bramką strzelił Romański. W 17. gospodarze uratowali się cudem. Po rzucie rożnym głową uderzył Smolin, świetna interwencja bramkarza, wybita piłka trafia do Ajrysia, podanie do Kołodzieja, strzał, z bramki wybija obrońca. W 31. znów próba Kołodzieja, prawa nóżka z 15 metrów z boku pola karnego, piłka w rękach bramkarza.

Przewaga Arki była wyraźna, brakowało kropki nad i. Kiedy w sobotę wspominałem te mecze rozgrywane w Żarach na przestrzeni ostatnich 12 lat, nie wierzyłem wręcz, że Promień prezentuje się tak słabo.

Kluczowa sytuacja

Po kwadransie drugiej połowy miała miejsce sytuacja kluczowa dla tego meczu. Z boku pola karnego, pod linią, w sytuacji, która nie miała szans na żadne powodzenie, nieco sztywno na nogach interweniował Szymon Ajryś, zahaczył się o niego rywal, a sędzia gwizdnął karnego, Mógł, nie musiał. Piechowiak strzelił po ziemi, dobrze wyczuł go Stankiewicz, ale piłka po rękach bramkarza Arki wpadła do siatki.

Arka goniła do końca. Ba, nawet trafiła do siatki, po rzucie rożnym zapakował piłkę do siatki Ajryś, ale czyjeś „ała” wymusiło na arbitrze odgwizdanie faulu i gol nie został uznany. W 88. minucie bramkarza lobował Rojek, obrońca wybił piłkę z linii bramkowej. W 90. próbował Reus. Ale nie wpadło i Arka pucharowymi meczami nie musi się już martwić, a skupić się tylko na lidze.

W nadchodzącą sobotę wznowi rozgrywki IV liga. Arka zagra w Lubsku, Odra w Rzepinie, a Korona w Mostkach.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content