Półmaraton Solan już po raz 34! (część 2). Zobacz 130 archiwalnych zdjęć

Tydzień temu opublikowaliśmy pierwszą część historii nowosolskiego biegu. od jego pierwszej do 24. edycji. Dzisiaj kolejna część wspomnień. Na końcu artykułu galeria ze 130 zdjęciami z biegu z lat 2008-2016

XXV Półmaraton Solan

Jubileuszowy XXV Półmaraton Solan rozegrano 1 czerwca 2008 roku. Pojawiło się wtedy dwóch Kenijczyków, których niewątpliwie skusiły nagrody finansowe. Wygrał Paul Ngetich, jako macierzysty klub ma wpisane WKS Zawisza Kenia, dystans pokonuje w czasie 1:10:15 o 13 sekund wyprzedzając Iveruka i Rubena Troiticha, kolejnego kenijskiego Zawiszę (1:11:07).

Szósta w open i pierwsza wśród pań jest częstochowianka Dorota Ustianowska (1:19:22), najlepszym nowosolaninem jest Tadeusz Kajder (9m. Open, 1:20:20). Na mecie melduje się 156 zawodniczek i zawodników, którzy zmagali się nie tylko z dystansem, ale też z 30-stopniowym skwarem, od którego rozpuszczał się asfalt.

Bohaterem w tych morderczych warunkach był 73-letni gorzowianin Wiesław Markowiak. W sumie aż 38 biegaczy po 50. roku życia tego dnia dało radę. Start i meta biegu były na Placu Wyzwolenia, trasa biegła przez ul. Wodną na ul. Chrobrego, tam był nawrót. Zawodników próbowała chłodzić spreparowana naprędce „kurtyna wodna”, po prostu ktoś litościwy na ul. Chrobrego odkręcił hydrant. Bieg ukończyły 44 osoby z powiatu nowosolskiego. Z nr 25 biegł oczywiście Roman Terlikowski, który prawie przez całą trasę wspierał w walce z wysiłkiem Żanetę Gąsior.

Słowo o nagrodach

Jak wspomniałem tydzień temu, podczas VII Biegu Ulicznego „Solan” w 1990 roku główną nagrodą był „walkman” KAJTEK Unitra ZRK PS 101, jaki dostali zwycięzca i drugi zawodnik,  w bonusie były jeszcze kryształowy kubek i torba sportowa. A czym był „Kajtek”? Ważyło toto z pół kilo, wymiary 15 na 10 na 3 cm, działał na cztery baterie paluszki i oczywiście był kaseciakiem,  jak się włożyło kasetę „sześdziesiątkę”, czyli 60 minut nagrań, co pół godziny trzeba było się zatrzymać, żeby przełożyć kasetę na druga stronę. Czy pan Zeniu Sznajder, który takie cudo otrzymał w 1990 roku za drugie miejsce, brał „Kajtka”, żeby pobiegać przy muzyce? Nie sądzę, musiałby go sobie solidnie przywiązać jakimiś szerokimi taśmami do klaty i co chwilę stawać, by przełożyć kasetę na drugą stronę. O ile tyle czasu wytrzymałyby baterie, które wtedy nie były tanie, często ładowało się je w taki sposób, że kładło się je na ciepłym grzejniku.

Historia nagród w nowosolskim biegu w ogóle jest dosyć ciekawa. Sięgam do źródła pisanego: „Tygodnik Nowosolski Krąg”, nr 19, 12-18 czerwca 1992 pisał: „Zwycięzcy otrzymali wiele cennych nagród ufundowanych przez firmy i sklepy nie tylko z Nowej Soli. Najbardziej hojnymi były spółka Royal – 5 mln zł w biegu głównym, Stowarzyszenie Kupców „Manhattan” (500 tys. zł i nagrody rzeczowe o wartości 2,7 mln zł), Gazeta Nowa – nagrody rzeczowe o wart. 2 mln zł, Cyrk Warszawa – 1 mln zł)”.
Bieg o budżecie ponad 11 milionów złotych? Ale. Kurs dolara w maju 1992 roku to 13 804 zł, pula wszystkich nagród wyniosła zatem 797 dolarów, czyli na dziś 3020zł.

Od 1994 roku za zdobycie miejsc od I do VI przyznawano nagrody pieniężne, ponadto za miejsca I-III wręczano nagrody rzeczowe. Nagrody rzeczowe dostali najmłodszy i najstarszy uczestnik, pierwsi trzej uczestnicy którzy zjawili się na półmetku w Kożuchowie.

W 2004 roku uczestnicy półmaratonu w Nowej Soli walczyli o astronomiczną wręcz kwotę, zwycięzca biegu zgarnął 3000zł. Od tamtego roku utarło się, że najlepsi w klasyfikacji generalnej dostają pieniądze, a czołówka w kategoriach wiekowych nagrody rzeczowe.

Taka wygrana spowodowała, że w Nowej Soli zaczęli pojawiać się tzw. „łowcy nagród”, czyli zawodnicy z Afryki i zza wschodniej granicy, którzy starty w biegach traktują jako zwykłą pracę dającą im utrzymanie. W 2008 roku pojawiły się nawet plotki, że polska czołówka zbojkotowała bieg właśnie z tego powodu, tymczasem okazało się, że tego dnia wybrali 16. Bieg Fiata w Bielsku-Białej.

Kiedy okazało się, że astronomiczne kwoty za zwycięstwo to nie jest najlepsze rozwiązanie, zaczęto je zmniejszać. Dziś zwycięzca otrzymuje 1000zł, nagrody finansowe są dla pierwszej czwórki.

Z czasem wyrównano też nagrody finansowe w kategorii mężczyzn i kobiet, wcześniej bywało, że panie otrzymywały za zwycięstwo ułamek tego, co panowie. Z tego powodu czasami dochodziło do grubych awantur, bardziej krewkie panie zarzucały organizatorom niesprawiedliwość, bo przecież przebiegły ten sam dystans, co panowie, a dostawały ledwie „na waciki”.

Nagrody zaczęto wręczać w nowej kategorii, tzw. Mistrzostwach Powiatu Nowosolskiego, z identyczną pulą jak w generalce, przyznaje się je dziesięciu najlepszym zawodnikom z powiatu. Wszystko po to, by zachęcić do startu właśnie naszych biegaczy.

Jubileuszowa, XXV edycja w 2008 roku zasłynęła ogromnym bogactwem nagród. Pierwsza piątka zarówno kobiet jak i mężczyzn dostała nagrody finansowe, groszem z okazji jubileuszu sypnęły nowosolskie firmy. Dla zwycięzców kategorii wiekowych były nagrody rzeczowe: zestawy plecak + namiot dla oby płci, plus dla pań żelazko i czajnik, dla panów rakieta tenisowa i wkrętarka. Do tego osobne nagrody pieniężne dla nowosolan, nagrody dla 10 wylosowanych uczestników biegu, dvd dla najmłodszego i najstarszego, słowem: sezam.

Rok Solusia

XXVI Półmaraton Solan w 2009 roku, 166 osób na starcie i na mecie. Nowa Sól żyła stawianiem Solusia w Parku Krasnala, 5,4-metrowy krasnal trafił do Księgi Rekordów Guinnessa. Przez cały tydzień przed biegiem lał deszcz, rano 7 czerwca przed biegiem wyszło słońce. Nasiąknięta ziemia nagle ogrzana słońcem zaczęła tę wodę oddawać i zrobiło się potwornie parno, tropikalnie.

Ta edycja to czwarty tryumf Iveruka, wygrywał tu w 2005, 2006 i 2007 roku. W 2008 ubiegł go o 13 sekund Ngetich. Biegacz z Ukrainy wrócił do Nowej Soli, by wygrać, odpłacić się Ngetichowi i  w pełni mu się to udało. Kiedy czekałem na Chrobrego na pierwszych na nawrocie, okazało się, że uciekło ich czterech: Iveruk, Ngetich oraz Draczyński i Ryabinin. Biegli jak czwórka koni w rydwanie, na koniec pierwszej pętli wpadli z czasem 21:47 z przewagą 75 sekund, drugą pętlę zakończyli we czterech w nawiasie 13 sekund, a przewagę nad resztą zwiększyli do niemal dwóch i pół minuty. Ostatecznie pierwszy był Iveruk, drugi Draczyński, trzeci Ngetich. Pierwsza trójka nowosolan to Draczyński, Moszak i Bajran. Częstochowianka Dorota Ustianowska wygrała kategorię pań, trzecia była Anna Pogorzelska z Kożuchowa. To był ostatni raz, kiedy ścigano się ulicą Wodną z nawrotem na Chrobrego.

„Biegną, by po dwóch godzinach walki z dystansem i z samym sobą unieść ręce, choćby i ze 150. czasem, bo jest to sportowo piękne, kiedy wygrywa się z kilometrami, z upałem i częstokroć z samym sobą. Bo chodzi o to, by w pojedynkę wygrać ze wszystkim, co chce wygrać z nami” – pisałem po tamtym biegu. Przemek Sobczak, na co dzień piłkarz, zdecydował się na bieg z grupą znajomych. Ucieszony i szczęśliwy na pierwszej pętli tryskał humorem, na drugiej rzucił do mnie: chłopie, już nawet nie mam sił się uśmiechać, w co ja się wpakowałem. Ostatecznie był 152.
Roman Terlikowski, dzisiejszy patron Półmaratonu Solan, był wtedy 164., za rok nowa trasa zyska dla niego pewien niepodważalny walor. Ale jaki, o tym za chwilkę.

Prawdziwa „oaza”

6 czerwca 2010 rok. Przed XXVII Półmaratonem Solan Nowa Sól walczyła z wysokim stanem Odry. Z ciekawostek: kiedy w Bobrownikach czekali na worki z piaskiem, które miała przywieźć wojskowa amfibia, okazało się, że wojaków zatrzymała żandarmeria, bo pchali na lewo paliwo z pojazdu.

Na starcie biegu – koło MOSiRu przy ul. św. Barbary, w upalne niedzielne południe stanęło 183 zawodników i zawodniczek, 11 odpadło na trasie. Uczestnicy biegu musieli biec w rozgrzanej paszczy ulicy Przemysłowej, upał był taki, że nawet grzyby wachlowały się kapeluszami. I to głównie obłędny gorąc okazał się największym katem biegnących. Przerażający skwar. Kiedy biegli przez ul, Kościuszki, o uwagę kibiców rywalizowali ze strażakami, którzy przy kamienicy nr 12 próbowali uratować zaplątaną pod rynną kawkę.

Samotny finisz biegu odnotował Labzjuk z Ukrainy, trasę pokonał w 1.08.02. 57 sekund po nim na mecie pojawił się Kenijczyk Kosgei, trzeci był Ykchymchuk. Reprezentujący Grunwald Poznań a mieszkający w Nowej Soli Adam Draczyński, był czwarty. Pierwszą panią na mecie była Tatyana Holovczenko. Uczestnikom biegu podobała się organizacja biegu. Nową trasę określali jako szybką. Jednak pogoda spowodowała, że o dobre wyniki było bardzo trudno. – Przy tej pogodzie najlepiej byłoby biec 17-18 kilometrów, byłoby spokojniej, końcówka była ciężka – mówił  nam po biegu Jarek Oleniak.

O jakim to niepodważalnym walorze trasy dla Pana Romka wspomniałem wcześniej? Co się człowiekowi chce, jak jest taki skwar? Powiecie: wiatru, deszczu, loda zjeść. Ale dwóch pierwszych załatwić się nie dało, a lodziarni po drodze nie było. Ale u zbiegu ulic Kościuszki i Staszica było coś, co dawało kawałek chłodu i nie mówię tu o figurze odlewnika na Odlewniaku. Po drugiej strony ulicy była natomiast „Oaza”, która tego dnia przy tej aurze idealną miała nazwę. Pan Romek znalazł tu ukojenie, mianowicie z trasy na chwilę skręcił, w przybytku pyknął małe chłodne z pianką i poleciał dalej. Przepiękna scena, która potem stała się tradycją.

XXVIII – Iveruk po raz piąty

6 czerwca 2011 roku mieliśmy 1000. wydanie Tygodnika Krąg. W sobotę 4  czerwca odbył się XXVIII Półmaraton Solan, na starcie którego stanęło 250 zawodników i zawodniczek.  Po doświadczeniach z upałem z poprzedniej edycji, start biegu przełożono na godzinę 17:00. Ale i tak było potwornie gorąco, dystansu nie pokonało 16 zawodników, bywały chwile groźne, dwóch biegaczy przypłaciło bieg wizytą w szpitalu, na szczęście nic im się groźnego nie stało.

Po raz piąty wygrał w nowosolskim biegu Iveruk, drugi był Kenijczyk Kiprotich, trzeci Draczyński.

Szósty w open był Marysiak, 10. Roman Kajder, 13. Szymon Moszak, 14. Jarek Oleniak. Po raz pierwszy w Nowej Soli pobiegł wtedy brat Grzegorz Marszałkowski z parafii św. Antoniego,

Roman Terlikowski na spokojnie, z wizytą wiadomo gdzie podczas biegu, zamknął wyścig z czasem 3:05:40.

Bieg przed Euro

XXIX edycję nowosolskiego biegu mieliśmy w sobotę 26 maja 2012 roku. Skąd przesunięcie terminu? Zbliżały się czerwcowe Mistrzostwa Europu w piłce nożnej rozgrywane w Polsce i na Ukrainie.

Pomiędzy rokiem 2010 a 2011 skok w ilości startujących był ogromny, o prawie setkę ludzi, tym razem takiej eksplozji wzrostu liczby uczestników nie było, na mecie sklasyfikowano 308 zawodniczek i zawodników.

Zwyciężył Kenijczyk Sawe Elisha Kiprotich z bardzo dobrym czasem 1:05:16. Rok wcześniej ten sam zawodnik potrzebował dwóch minuty i 11 sekund więcej. Ten wynik był rekordem nowej trasy biegu, nigdy nie został pokonany poniżej godziny i sześciu minut, tym razem dokonało tego aż trzech zawodników: Kiprotich, Sergiej Okseniuk i Jurij Rusjuk obaj z Ukrainy. Wśród pań tryumfowała Aleksandra Duliba z Białorusi przed Walentyną Połtawską z Ukrainy i Natalią Jakimowicz z Ukrainy. W pierwszej dziesiątce biegu mężczyzn mieliśmy też dwóch naszych zawodników, Adam Draczyński był szósty (czas 1:10:52), Adam Marysiak siódmy (czas 1:12:36). Nie zabrakło również nowosolan uczestniczących w biegu, mieliśmy 68 panów i sześć pań reprezentujących nasz powiat. Od kibiców zgęstniało na Kościuszki, tu stały już regularne grupy na całej długości aż do Wojska Polskiego. Stały dwie panie z wielką tekturową tablicą z napisem „Artur Champion” (chodziło jak się później okazało o Artura Skrzypczaka, czwartego w klasyfikacji powiatu), ludzie podpatrywali biegaczy z okien i chodników, ruch zamarł, zrobiło się cicho i słychać było tylko tupanie biegaczy, brawa i słowa zachęty.

Wichura na strefie

XXX, jubileuszowa edycja w 2013 roku, przyciągnęła 489 zawodniczek i zawodniczek. Po raz szósty w historii nowosolskiego biegu zwyciężył Mykhaylo Iveruk z Ukrainy, który do ostatnich metrów stoczył zacięty bój z zawodnikami z Afryki. Wśród pań tryumfowała Christine Chepkemei z Kenii. Co do pogody: spore zachmurzenie, ale ciepło, przeszkadzał jednak mocny wiatr, szczególnie na niezabudowanych fragmentach trasy, na nawrocie zrezygnowano z płotków, które wiatr po prostu przewracał i mogły komuś zrobić krzywdę.

Na pierwszym nawrocie zameldowało się ośmiu zawodników: Iveruk, Pototskiy, Kiprotich, Nyngelo, Kemboi oraz trzech „naszych” zawodników Popławski, Draczyński i Marysiak. Między pierwszą ósemką na nawrocie, a zabezpieczającym całą ekipę nestorem nowosolskiego biegania Romanem Terlikowskim, minęło 12 minut. Iveruk pokonał trasę ze świetnym wynikiem 1:05:06, na ostatnich metrach musiał pójść na kompletny sprint, drugiego na mecie Nyngelo wyprzedził o pięć sekund. Zawodnik z Ukrainy sam po biegu mówił, że najważniejsza była tu strategia, nie dać się zamęczyć czarnoskórym biegaczom, trzymać ich tempo, choć bardzo mocno pracowali, by Ukraińca zajechać. Wytrzymał to szaleńcze tempo a w końcówce dał z siebie wszystko i udało mu się zwyciężyć. Było to jego szóste zwycięstwo w nowosolskim półmaratonie.

Deszcz raz na 30 lat

Rok 2014, 31. edycja biegu. Kto wygrywa? Na 10 moich relacji z biegu aż siedem razy jego zwycięzcą był Ukrainiec Mykhailo Iveruk. Myślałem wtedy, że chyba trzeba będzie w końcu zrobić jakiś gotowy artykuł i zmieniać w nim tylko rok, liczbę uczestników i pogodę, bo tak jak w piłkarskim turnieju mikołajkowym prawie zawsze wygrywają Czarni Rudno, tak w Półmaratonie Solan zazwyczaj wygrywa zawodnik z Ukrainy.

Na bieg zapisała się zawrotna ilość 714 uczestników, część z nich jednak ostatecznie nie zdecydowała się na start w Nowej Soli, bieg ukończyło 548 osób.

Pierwszy na nawrocie nie był ani Iveruk, ani Draczyński, ani Gonchar, późniejsi zwycięzcy biegu. Był nim… Roman Terlikowski. Od jakiegoś czasu nestor nowosolskiego półmaratonu zmagał się z kontuzjami i nie był w ogóle pewien, czy weźmie udział w 31. edycji biegu, czy da radę powiedzieć swojemu ciału, że to głowa przejmuje kontrolę. Wystartował wcześniej niż zaplanowano oficjalny start, powolutku, chodnikiem biegł na strefę, gdzie był nawrót. Tam go spotkałem, był w połowie trasy. Przystanął, porozmawialiśmy, ponarzekał na kolano i popędził dalej, aż musiałem zawołać i zwrócić mu uwagę, że minął nawrót i że powinien właśnie zawrócić.

Tymczasem na starcie organizatorzy coraz mniej pewnie zerkali w niebo. Tuż przed startem niebo dosyć poważnie się zaciągnęło, dało się słyszeć w oddali niejeden grzmot, a że byłem na nawrocie na strefie, nie wiem czyją sprawką to, że strzałem z pistoletu startowego przedziurawił chmurę i polał się deszcz. Zawodnicy ruszyli, zaczęło padać. Potrzeba było 30 lat i 31 edycji, by uczestnicy biegli w deszczu.
Ludzi masa. Swój ostatni nawrót wykonał również Pan Romek Terlikowski. Kawałek szliśmy razem, mówił, że nie wie, czy da radę, ale teraz to już blisko, już z górki. Przy punkcie z napojami w okolicach MZGK  było bardzo wesoło. Grała muzyka, był spiker, jak zwykle polewano do plastikowych kubeczków (nie, nie, to nie to o czym myślicie – tylko woda i isostar, choć panowie na punkcie otuleni w mokre ortaliony mogli wyglądać jak przemytnicy zakazanych substancji).

Kiedy dotarłem na ul. Kościuszki, pilot zawodów już napominał zawodników, by zrobili miejsce bijącym się o zwycięstwo, Iveruk nadal nogę w nogę walczył z Draczyńskim. Zdążyłem w międzyczasie dojść na metę, pierwszym zawodnikiem, który ukończył bieg był Roman Terlikowski, pokonał dystans, pokonał ból i mógł po raz 31. mianować się zawodnikiem, który nowosolski półmaraton ukończył.

Rekord i ostatni start Pana Romka

Ponad 500 zawodniczek i zawodników wzięło udział w XXXII Półmaratonie Solan. Ta edycja biegu z pewnością pozostanie w pamięci na długo, a to głównie za sprawą nowego rekordu nowosolskiej trasy. Zwycięzca biegu, Kenijczyk Kimayo Hillary Kiptum, dystans  pokonał w czasie1:04:33, poprawił rekord Iveruka z 2013 roku o ponad 30 sekund. Drugi na mecie był Rop Abel Kibet (1:05:25), trzeci Yuri Rusyuk (1:05:38). Nasza najlepsza trójka to Marysiak, Draczyński i Bajran.

Ale na nawrocie znów pierwszy był Pan Romek, wybiegł znów wcześniej, znów, po raz 32. ukończył bieg, z którym był od samego początku, od jego pierwszej edycji. Na metę dobiegł z czasem 3:51:23. Nikt nie spodziewał się, że koszulki z numerem 33, na następną edycję Półmaratonu Solan, już nie ubierze…
Po raz ostatni start i meta były na ul. św. Barbary.

Niemal 140 nazwisk w wynikach biegu to nasi zawodnicy, z naszego terenu, a wśród nich i wyjadacze, co półmaraton przebiegliby przez sen, ale też debiutanci, którzy walczyli i z dystansem, ale też z lękiem: czy dam radę.

Rekord frekwencji

Rekordowa ilość niemal 700 zawodników stanęła na starcie XXXIII Półmaratonu Solan im. Romana Terlikowskiego. Piekielne warunki spowodowały, że na mecie pojawiło się 646 zawodniczek i zawodników. – „Duch” Romka unosił się nad trasą, wielu kolegów biegaczy o tym mówiło już od przyjazdu – podsumował bieg Arek Terlikowski, który pokonał trasę z numerem 33, z numerem zarezerwowanym dla jego taty.

Nowa trasa – start z okolic Parku Krasnala, dwie zamiast trzech pętli, nawrót koło Voita, tutaj pierwsza trójka pojawiła się już niespełna kwadrans po starcie w kolejności: Melly Edwin Cheruiyot, Kibire Moses Kipruto i Mykhaylo Iveruk. 40 sekund za nimi na nawrocie pojawili się Adam Draczyński i Adam Marysiak, trzecią grupkę utworzyli Agnes Chebek i Sebastian Gołębiewski, ponad dwie minuty straty do prowadzącej trójki miała siedmioosobowa grupa, w skład której wchodzili nasi zawodnicy, m. in. Michał Fedorczak, Paweł Bajran, Piotr Mikołajczyk i Przemysław Wurst.

Trasa oszołomiła przyjezdnych, nie wiedzieli, że Nowa Sól jest tak pięknym, kolorowym miastem.
Rano było deszczowo, grzmiało, a potem zrobiła się kompletna sauna. Nowa trasa spowodowała, że inaczej rozstawione były punkty z napojami, zawodnicy twierdzili, że były za rzadko przy dwóch pętlach. Wygrał Cheruiyot przed Iverukiem i Kipruto. Kolejni na mecie to nasi zawodnicy: Draczyński (1:14:32) i o dwie sekundy wolniejszy Marysiak. Trzy i pół minuty później na mecie zameldował się Michał Fedorczak, a dalej Paweł Bajran, Tomasz Sommer i Piotr Mikołajczyk. Po „Mikim” na mecie pojawiła się pierwsza pani, prowadząca od początku Agnes Chebet. Finisze trwały do 19:45, bieg ukończyło 646 osób.
Wszystkim im z pewnością z góry kibicował patron biegu, którego charakterystyczna i doskonale znana sylwetka, fryzura, czerwona opaska na włosach, nieodłącznie będzie się kojarzyć z każdym kolejnym biegiem. I trzeba też przyznać, że po nastu latach oglądania biegu, nie dało się podświadomie nie szukać Pana Romka wzrokiem w tym tłumie. Takie przyzwyczajenie po prostu.

Panie, po ile ten bieg?

Ile kosztuje organizacja nowosolskiego półmaratonu? Budżet biegu w 2016 roku zamknął się w kwocie 84 500zł. Po stronie organizatora mamy szereg wydatków: zabezpieczenie trasy przez ochronę, pomiar czasu, opłacenie pracowników za pracę w dzień wolny, koszt sędziów, koszulki i medale, puchary, plakaty, nagrody finansowe i koszt nagród rzeczowych, postawienie sceny z nagłośnieniem, wynajem barierek, koszt opieki medycznej, katering zawodów, zakup napojów, zmiana organizacji ruchu czy gąbki. Część z tych kosztów pokrywana jest oczywiście z wpisowego, część uzyskuje się od sponsorów, lecz lwia część kosztów leży po stronie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Nowej Soli. Im mniej startujących, tym większe koszta organizatora. W 2016 roku, przy rekordowej dotychczas frekwencji, niemal połowę budżetu imprezy sfinansowało wpisowe zawodników.

Garść ciekawostek

1992 – IX Półmaraton Solan. W biegu bierze udział ścisła krajowa czołówka, m.in. Mistrz Polski w maratonie Tadeusz Lewicki,  trener kadry narodowej maratończyków Michał Wójcik. 75 lat miał startujący w biegu Stefan Mielczarek z Jawora – wicemistrz Polski w przełajach z 1950 roku, Mistrz Polski w maratonie z 1954 roku. Biegło dwóch wiceprezydentów Jerzy Szafarczyk (wiceprezydent Sulęcina) i nasz, Józef Suszyński.

1994 – XI Półmaraton Solan. Wygrywa Wiesław Perszke, olimpijczyk z Barcelony, drugi zawodnik maratonów w Otsu i Fukuoce w Japonii. Redaktor jednej z gazet napisał potem, że w tym biegu „zabrakło na starcie znanych i czołowych polskich biegaczy”. Edward Mazurkiewicz odpisał owemu redaktorowi na łamach Tygodnika Krąg, że ów redaktor chyba nie jest w temacie i się nie orientuje w poziomie zawodników, a swoim artykułem obraził zwycięzcę i żeby lepiej nie pisał tego, czego nie wie.

1996 – XIII Półmaraton Solan. Piotr Pobłocki jechał do Nowej Soli samochodem z żoną i dziećmi. Pod Szprotawą mieli wypadek, na szczęście niegroźny. Mimo to do Nowej Soli dotarł i wygrał bieg.

1997 –XIV Półmaraton Solan. Pewna biegaczka z Pabianic przebiegła dystans nowosolskiego półmaratonu, choć przez organizatorów nie została dopuszczona do startu. Powód? Federacja Klubów Biegacza na Walnym Ogólnopolskim Zjeździe w 1996 roku za jej wielokrotne niesportowe i niekulturalne zachowanie na różnych zawodach ukarała ją roczna dyskwalifikacją z zakazem jakichkolwiek startów. Kiedy dowiedziała się po biegu w Nowej Soli, że jej wynik nie zostanie ujęty, w swoim stylu głośno zbluzgała wiele osób.
W tamtym biegu startował zawodnik niewidomy, Leszek Hysota z Wrocławia. Bieg ukończył na 51. miejscu z niezłym czasem 1:49:41.

2003 – XX Półmaraton Solan. Do bardzo nietypowej sytuacji doszło na starcie biegu. Mimo trzech prób nie zadziałał pistolet startowy, bieg jedyny raz w historii odbył się bez wystrzału. A jak się zaczął? Jeden z biegaczy rzucił nagle: „to co, biegniemy?” I pobiegli.

2004 – XXI Półmaraton Solan. Awaria sprzętu komputerowego firmy obsługującej półmaraton spowodowała, że po biegu nie udało się przedstawić wyników poszczególnych kategorii wiekowych, trzeba było na nie czekać kilka dni.

2008 – XXV Półmaraton Solan. O zwycięstwo walczą Iveruk, Troitich i Ngetich. Na ostatnich kilometrach Troitich nadepnął na szkło, rozciął palec i to wyłączyło go z walki o zwycięstwo. „Polać wodą?” – pytał wszystkich chyba biegnących jeden z mieszkańców ul. Chrobrego, a że nie odpowiadali za często, to lał non stop.

Pora na XXXIV Półmaraton Solan

W tej chwili jest ponad 700 zgłoszeń. 27 maja 2017 już lada moment. O 17:00 w Nowej Soli ulicami miasta pobiegną po raz kolejny ci zakochani w bieganiu, jak i debiutanci. Jak będzie z pogodą? Kto wygra? Co z tego biegu zapamiętamy?
Zapraszamy kibiców na trasę, do wspólnej zabawy z okazji naszego, nowosolskiego biegu. Tegoroczna trasa, podobnie jak rok temu, to dwie pętle ulicami: Aleja Wolności, Portowa, Korzeniowskiego, Żwirki i Wigury, Witosa, Głowackiego, św. Barbary, Kościuszki, Przemysłowa (nawrót) Przemysłowa, Kościuszki, Wojska Polskiego, Witosa, Arciszewskiego, Odrzańska, Aleja Wolności.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content