Czerny idzie na wojnę

Kolejnym zawodnikiem, którego zobaczymy we wrześniu w ringu gali MFC 12, jest zielonogórzanin Grzegorz Czerny. Co ciekawe, tak naprawdę ta wrześniowa walka będzie oficjalnym debiutem ringowym Czernego. Jego rywalem w formule K1 będzie Niemiec Razvan Ivorciuc, walka odbędzie się w limicie 81kg.

Początki przygody Czernego ze sztukami walki są bardzo odległe, niewiele osób wie, że zielonogórzanin zaczynał od judo. Jeździł na turnieje, między innymi także do Nowej Soli, zdobywał medale i dyplomy. Przygodę ze sportami uderzanymi, jak sam mówi, rozpoczął około 10 lat temu.

Trenuje głównie w zielonogórskim Fight Clubie, ale jest także stałym gościem na sali treningowej w Nowym Miasteczku, gdzie trenuje pod okiem Tomka Makowskiego. Zaznacza, że treningi wybiera tak, żeby móc im poświęcić odpowiednią ilość czasu, stąd jego treningowe podróże. Pamiętam choćby, jak kilka lat temu brał udział w seminarium z Krzysztofem Kułakiem organizowanym w Nowej Soli. Facet, który naprawdę ma co dźwigać, zaskakiwał szybkością i dynamiką, a także ogromnym sercem do walki.

Osoby, które znają Czernego od strony treningowo-ringowej, zawodnika charakteryzują krótko: ma niewyobrażalną moc ciosu. On sam też ma świadomość tego swojego atutu. W walkach sparingowych potrafi soczyście trafić, tak, że nawet ciężsi rywale wagę tych ciosów mocno czują.
Nie kryje, że pod wrześniową walkę, gdzie jego rywalem będzie reprezentant Niemiec, mocno się przygotowuje, korzysta z doświadczeń trenerów z którymi pracuje, sparingpartnerów.

– Grzesiu jest silnym i ambitnym zawodnikiem, trenuje ze mną i innym zawodnikami. Nie patrzy, kto stanie naprzeciwko niego, po prostu robi swoje, aż nie padnie. Zaangażowany jest bardzo w swoje przygotowania, widać, że chce wypaść jak najlepiej – mówi o zawodniku z Zielonej Góry Tomek Makowski.

Widzieliście może walki Czernego? Nie widzieliście. – Tak naprawdę miałem jedno doświadczenie z oficjalną walką, bardziej nawet pokazową, kiedyś, w Niemczech. Ale tak naprawdę wrześniowa walka będzie dla mnie debiutem. Bardzo się cieszę, że Tomek dał mi tę możliwość, by powalczyć na wielkiej gali, przed swoją publicznością – mówi zawodnik.

Ma świadomość, że brakuje mu ringowego obycia, że nie ma takiego doświadczenia, jak jego koledzy: Tomek Makowski, Michał Szmajda, czy Marcin Bodnar. Ale jest pewien swoich umiejętności, deklaruje, że kibice mogą spodziewać się dobrej, mocnej walki.

– Mój rywal jest młodszy, bardzo dobry tlenowo. Ja z kolei znam swoje mocne strony. Rozmawiałem z Tomkiem o swoim rywalu, wiem, co trzeba robić. W walce jestem czasem porywczy. Nie mogę podpalać się za mocno, chcę dać po prostu dobrą walkę i kibice na pewno nie będą zawiedzeni – mówi zielonogórzanin.

Można teoretyzować: jak to możliwe, że 37-latek stanie w ringu MFC12, mając w drugim narożniku rywala prawie dwa razy młodszego, że będzie to de facto jego ringowy debiut.

Czernemu jednak gwarancje podbija sam Tomek Makowski. „Maku” doskonale wie, że na swoim koledze się nie zawiedzie, że Czerny na tę walkę zasłużył ciężką pracą, sercem i determinacją. U Tomka ktoś, kto nie trzyma pewnego poziomu, nie ma po prostu szans na udział w gali, a Czerny na ten swój start mocno pracował i zapracował. W oczach Tomka zielonogórzanin ma po prostu to coś, co gwarantuje adekwatny do gali MFC poziom. Czerny dostał na galę MFC 12 najlepszy bilet, w samym środku ringu.

Razvan Ivorciuc reprezentujący niemiecki Frankers Fight Team, choć młodszy, choć być może z większym ringowym doświadczeniem, musi być czujny jak ważka, żeby nie przeoczyć chwili, po której może go zasnuć miękki, ciemny całun zapomnienia. Zielonogórzanin ma po swojej stronie wiele atutów: żelazne pięści, więcej lat spędził na sali treningowej niż Niemiec umie chodzić, charakter do bitki i fakt, że dostał tę wielką szansę, którą wykorzystać musi.

Czerny w ringu nie będzie brał jeńców, to pewne. On we wrześniowy wieczór wyjdzie, by spełnić swoje sportowe marzenie, do tego wieczoru dążył przez te lata pracy i nie ma absolutnie żadnych szans, żeby do ringu wyszedł z cieniem choćby wątpliwości. Czerny idzie na wojnę.
Na pewno czuje ciężar odpowiedzialności. W swoich ścianach, wśród swoich ludzi, na oczach przyjaciół, bliskich, z ogromnym zaufaniem Tomka Makowskiego – po prostu wie, że musi. Że nie ma innej opcji.

Żeby zobaczyć obu panów w akcji, wystarczy zakupić bilet na galę MFC12 na portalu Abilet.pl.
Marek Grzelka

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content