Muszyński zastąpi Szmajdę i to godny zastępca

Tak się czasami zdarza, że założone plany komplikują się wskutek okoliczności, na które nie ma się żadnego wpływu. Z taką sytuacją mamy właśnie do czynienia. Na kilka dni przed galą MFC 13 w Nowej Soli Michał Szmajda trafił do szpitala. Czeka na operację i jego start w najbliższą sobotę 16 grudnia jest wykluczony. Zastąpi go Kacper Muszyński z Armii Polkowice

– Tak, wylądowałem w szpitalu, czekam na operację kręgosłupa, która zaplanowana jest na jutro – mówił w czwartek 7 grudnia ze szpitalnego łóżka Michał Szmajda, zawodnik Maku Gym.
Od jakiegoś czasu Michał zmagał się z problemami z kręgosłupem. – Czułem, że coś jest nie tak, czasami po prostu odcinało mi lewą nogę, nie tak do końca, ale czułem, że coś złego się dzieje. Okazało się, że to są rzeczy związane z dyskopatią czy przepukliną dysku, jego wypadnięciem, sam już nie wiem dokładnie, o co chodzi, za dużo tego naraz. Jest ucisk na nerw i stąd to odcinanie nogi. Ostatecznie skończyło się tak, że znalazłem się w szpitalu, jutro będą mnie naprawiać, zabieg jest zaplanowany chyba na 11.00, przyjeżdża jakiś lekarz, który ma to zrobić – mówił wtedy Michał w rozmowie telefonicznej.

Na walkę o pas zasłużył jak mało kto

Szmajda miał walczyć w walce wieczoru o pas MFC. Jego rywalem w tej walce miał być Fabian Hundt z Lipska. Była to z pewnością jedna z najbardziej wyczekiwanych walk tej edycji Makowski Fighting Championship, bo pojedynki Michała to zawsze rewelacyjne zestawienia. To za jego ringową postawę, za hardość, moc, brak sentymentów, brak kalkulacji uwielbiają go kibice. Za szaloną miłość Szmajdy do ringowej awantury najwyższych lotów. Michał od długiego czasu był w niesamowitym sztosie, na ringach MFC rozbijał rywali w rewelacyjny sposób, choćby we wrześniu z nadwyżką odegrał się na Vladzie Konskym kończąc walkę widowiskowym nokautem na Słowaku. Miał ogromny apetyt na zwycięstwo, na pas organizacji MFC, na który zasłużył jak mało kto.

Wieść o tym, że główna walka gali nie dojdzie do skutku, na kilka raptem dni przed galą, jest zawsze jak walnięcie pioruna w telewizor w czasie transmisji z meczu o Mistrzostwo Świata, kiedy w serii rzutów karnych jest 4:4. Cały dom krzyczy wtedy gromkie „k…a!!!” i nie wiadomo, czy się chlastać, czy kogoś zabić.

Ale Mistrz Makowski, jak na Mistrza przystało, wziął tylko głęboki wdech, a na wydechu już uruchamiał inne ścieżki, by do tej walki w jakiś sposób doszło. I dojdzie.

Z Hundtem zmierzy się inny Polak. Polak rewelacyjny.

Sława jest echem cnoty”

To Kacper Muszyński z Armii Polkowice.

Kacper przygodę ze sportami walki zaczął w 2007 roku w Bytomiu Odrzańskim u Macieja Domińczaka. Jest takie tajne, historyczne zdjęcie 12-letniego Muszyńskiego z treningu w sali gimnastycznej bytomskiej podstawówki, z tych pierwszych kroków młodego Muszyńskiego (Bartek Muszyński to starszy brat Kacpra). Od samego początku przejawiał papiery na solidnego walczaka, Maciej Domińczak, dziś trener głogowskiego Legionu i kadry narodowej, miał zresztą w Bytomiu kuźnię do kucia talentów, jakby ich odlewał od jakiejś formy, co potem z doskonałym skutkiem przeniósł do Legionu, dziś jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego klubu w Polsce.
– Trenuję od 2007 roku, większość czasu rekreacyjnie, a od 2011 jako zawodnik. Udało mi się w tym czasie zdobyć Mistrzostwo Europy, Puchar Świata i kilka Mistrzostw Polski w K-1 – mówi zawodnik Armii Polkowice.
Kacper Muszyński imponuje nie tylko rewelacyjną techniką, ale ma ten specyficzny dar, Pan Bóg Sportów Walki dotknął tego 20-latka palcem i namaścił. Walki Muszyńskiego ogląda się rewelacyjnie.

Pojedynek na MFC Kacper wziął z biegu. Jak się ta okazja pojawiła? Co wpłynęło na jego decyzję, by wziąć tę walkę?
– Poszukiwany był zawodnik za Michała Szmajdę, zgodziłem się praktycznie od razu. Trenuję po to, aby walczyć. Wpływ miał na to również lekki niedosyt po ostatniej walce, gdzie zmienił mi się przeciwnik w dniu pojedynku – odpowiada K. Muszyński. – MFC to gala transmitowana w telewizji na cały świat, do tego Hundt to dobry przeciwnik. Więcej nie potrzebuję.
Co wie o rywalu? – Tylko to, że jest Niemcem z przyzwoitym rekordem. Tyle nam z trenerem wystarczy – odpowiada Kacper.
Plan na walkę? – Zawsze jest taki sam: pokazać się z jak najlepszej strony. Zmieniają się tylko okoliczności – odpowiada zawodnik polkowickiej Armii.
– Dam z siebie wszystko. Mam nadzieję, że to będzie walka, na którą warto czekać – puentuje Muszyński.
„Gloria virtuti resonat” – ten napis ma Kacper wytatuowany na sercu, nie dosłownie, ale na skórze w tym miejscu, gdzie serce się ma. „Sława jest echem cnoty” – tak tłumaczą to internetowe poradniki z łaciny, choć według mnie trzeba to rozumieć, że chwała, w tym wypadku rozumiana jako sportowa jakość, jest tylko i wyłącznie wynikiem poświęcenia się w etosie treningu.

I ten chłopak właśnie takim zawodnikiem jest. Gorąco polecamy tę walkę, to nazwisko da kibicom ogrom emocji. Jego dobry pojedynek może mu pozwolić zagościć w MFC na dłużej.

(MFC/Facebook)

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content