Krzyśko: Duchem mamy ponad dwa metry [ROZMOWA]

– My opieramy się tylko na swoich, miejscowych zawodnikach. Uważam, że to nasz największy atut i skarb. Mamy młodzież utożsamiającą się z klubem i z miastem – mówi nam trener Andrzej Krzyśko

Kadeci Astry Nowa Sól zagrają na początku marca w Olsztynie w turnieju ćwierćfinałowym Mistrzostw Polski. Przed tą imprezą rozmawiamy z trenerem zespołu.

Monika Owczarek: Znacie już drużyny, z którymi będziecie w grupie. Kogo najbardziej się trener obawia?

Andrzej Krzyśko: Wiemy już, że rozgrywki odbędą się w Olsztynie, więc czeka nas kawałek drogi. Dogrywamy wyjazd logistycznie.

Mamy mocną grupę, ale na tym poziomie nie ma słabych. Każdy chce wygrać, przygotowuje się i chce pokazać z jak najlepszej strony. Z pewnością Metro Warszawa i Chemik Olsztyn to duże i silne zespoły. Można chyba powiedzieć, że to rozkręcone firmy. Mają na swoim koncie medale Mistrzostw Polski. Do takich drużyn werbowani są najlepsi zawodnicy z całego kraju.

Dla nas ten wyjazd to przede wszystkim wielka przygoda. Mamy trochę niedosyt po ubiegłorocznych ćwierćfinałach młodzików, w Gdańsku zabrakło nam dwóch setów, żeby awansować dalej. Teraz w kadetach będzie trudno, bo jesteśmy rok młodsi od przeciwników. Nasze chłopaki są głównie z rocznika 2002. W grupie będziemy z rocznikiem 2001. Dlatego zdajemy sobie sprawę, że nie będzie łatwo. Chcemy jednak dobrze zagrać.

Ale za to za rok będziecie o wiele mocniejsi i bardziej doświadczeni.

Dokładnie. Tak jak dzisiaj nasi rywale – będziemy rocznikiem 2001. Wydaje się, że to tylko rok różnicy, ale w przypadku gimnazjalistów to dużo.

Jestem dumny z chłopaków, że awansowali. Jedziemy po naukę, również po to, żeby zobaczyć, co gra duży świat. Trzeba pamiętać, że w warszawskiej drużynie będzie wyselekcjonowana młodzież z całej Polski. My opieramy się tylko na swoich, miejscowych zawodnikach. Uważam, że to nasz największy atut i skarb. Mamy młodzież utożsamiającą się z klubem, z miastem. Jak na nasze warunki reprezentujemy świetny poziom i mamy wspaniałych chłopaków. Choć nie ma co ukrywać, ich najniższy libero jest jak nasz najwyższy zawodnik (śmiech). Nie mamy dwumetrowych siatkarzy. Ale to nic, bo duchem mamy wyraźnie ponad dwa metry.

Trenuje pan tych chłopaków od dawna.

Od pierwszej klasy gimnazjum. Kiedy zaczynali, niektórzy nie mieli nic wspólnego z piłką siatkową. Większość próbowała kopać. Przez trzy lata powstała fajna drużyna. Jestem pewien, że coś dobrego z tego będzie.

Za dwa lata, kiedy przejdą do kategorii juniora, będą na doskonałym poziomie. Za kolejne dwa będą mogli zasilić już szeregi naszej II ligi. To, co się dzieje wokół seniorskiej Astry, napawa wielkim optymizmem. Słyszę, że dajemy sobie trzy-cztery lata na dojście do celu, może do I ligi?

Wtedy obecni kadeci będą w wieku 19 lat. Dla nich to wielkie marzenie. Dzieci i młodzież w różnych grupach wiekowych są wielkim atutem Astry. Nie zostawiamy ich w połowie drogi, są z nami od małego do seniora. Tylko trudno zatrzymać najlepszych. Może za chwilę będzie w drugą stronę, że to do nas będą się garnąć, bo perspektywa dobrego zespołu będzie właśnie w Nowej Soli.

Jak pan ocenia formę zespołu przed ćwierćfinałem, czego się pan obawia?

Codziennie intensywnie trenujemy. Potrzebujemy nabrać pewności siebie i odwagi. Nie ma co ukrywać, przed nami wielkie wyzwanie.

Mamy w swoich szeregach indywidualności. Boję się, że jak niektórych z naszych zobaczą w Olsztynie, to będzie trzeba mocno naciskać, żeby tutaj zostali. Na takich zawodach odbywa się wyławianie perełek. Zabiera nam ich później np. Jastrzębski Węgiel. Mam nadzieję, że chłopaki – widząc możliwości w swoim mieście – nie będą odchodzić. Zespół ma bardzo dobry trzon, ale słabo u nas z rezerwami. Nie zawsze można zastąpić tego lepszego zawodnika. Chciałbym, żebyśmy wrócili bez uczucia niedosytu, żebyśmy pokazali, na co nas stać. Zobaczymy, co grają inni. To też bardzo cenna lekcja.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content