Pogoda nie ma bliskich przyjaciół, bo stale trenuje [ROZMOWA]

Biega od sześciu lat, ale od trzech naprawdę na poważnie. Kamila Pogoda w 2016 roku została Mistrzynią Polski na 3 kilometry. Później przyszedł nieco słabszy rok. Teraz jest w doskonałej formie. W rozmowie z „Tygodnikiem Krąg” mówi o planach na przyszłość, wielkiej determinacji i tegorocznych Mistrzostwach Świata. – Jeżeli chce się do czegoś dojść, trzeba pogodzić się z bólem – mówi Kamila

Monika Owczarek: Mistrzostwo Polski to wielkie osiągnięcie. Należysz do kadry narodowej, obozy sportowe i treningi stały się częścią twojego życia. Przypomnij sobie, jak to się zaczęło?

Kamila Pogoda: Moja przygoda z bieganiem zaczęła się od czwartków lekkoatletycznych, wtedy chodziłam do „ósemki”, zaczęłam biegać w czwartej-piątej klasie. Miałam chwilę zwątpienia, bo wystartowałam w sprincie na 60 metrów i nie szło mi – za każdym razem byłam ostatnia. Uświadomiłam sobie wtedy, że sprint nie jest dla mnie. W szóstej klasie biegałam na 600 metrów i szło mi dużo lepiej. To wtedy wypatrzył mnie trener Biesiada.

Pochodzę z rodziny, która lubi sport – tata ma czasami więcej zapału ode mnie (śmiech), mama dużo jeździ na rowerze, młodsza siostra też trenowała biegi, ale stwierdziła, że to nie dla niej.

Bywają trudniejsze dni, ale nie odpuszczam i trenuję dalej. Jestem taką zawodniczką, u której wszystko zależy od nastawienia. Gdybym nie miała takiej determinacji, to nie miałabym też takich efektów. Biegam od sześciu lat, ale poważne treningi to ostatnie trzy lata. Startuję jako juniorka, bo w tym roku kończę dopiero 19 lat. Seniorką jest się od 23 lat.

Mówisz, że wszystko zależy u ciebie od nastawienia – co masz na myśli?

Konsekwencję, nastawienie się na walkę i na to, że będzie bardzo bolało.

A boli wszystko. Na początku nogi. Później ból nóg mija i jest gorąco w płucach, w gardle pojawia się krew. To wyżyłowanie organizmu do ostatniego tchu, do granic możliwości. Potężna eksploatacja. Po startach takich jak Mistrzostwa Polski regeneracja trwa nawet dwa tygodnie. Trzeba dojść do siebie, odpocząć.

Czy pamiętasz przełomowy moment, kiedy poczułaś, że możesz odnieść sukces?

To były moje pierwsze Mistrzostwa Polski na dystansie dłuższym niż kilometr, bieg na 3 km, w którym zajęłam drugie miejsce. To był dla mnie szok, bo zwykle byłam w drugiej dziesiątce!

Dystans był dłuższy i okazało się, że to właśnie coś dla mnie. Rok później przyszedł wspomniany sukces.

W głowie mi się też poustawiało. Jak się chce biegać na wysokim poziomie, to trzeba coś poświęcić. Nie można mieć wszystkiego: znajomych, zabawy, treningów, przyjaciół. Nie mam bliskich przyjaciół, nie możemy się zgrać, bo ja mam treningi. Mam koleżanki, które bardzo starają się mnie zrozumieć, ale trudna jest ze mną relacja, jeśli wiecznie nie mogę się spotykać, bo sport jest ważniejszy. Mam przyjaciół z kadry, ale jesteśmy porozrzucani po całej Polsce.

Miniony rok był dla ciebie trudny.

Po sukcesach w 2017 przyszedł rok porażki: byłam trzecia na przełaju, później miałam kontuzję, co chwilę byłam chora, stale antybiotyki, anginy. Z trenerem byłam na obozie tylko dwa tygodnie, żeby się przygotować do Mistrzostw Polski. Byłam druga i prawie zrobiłam minimum na Mistrzostwa Europy, zabrakło mi 98 setnych sekundy.

To bolało. Gdybym nie chorowała, to byłabym była pierwsza, wiem to. Mam nadzieję, że w tym roku będzie dobrze. Teraz jestem w świetnej formie, nigdy nie biegałam tak szybko jak obecnie. Na luźnym tempie to 4:30 min na 1 km. Mogę tak biec 20 km. Przygotowuję się do marcowych Przełajowych Mistrzostw Polski i później Mistrzostw Polski w czerwcu. Chciałabym bardzo wziąć udział w Mistrzostwach Świata, które w sierpniu odbywają się w Finlandii.

Jak wygląda twój tydzień? Ile razy trenujesz?

Codziennie. Na obozie do trzech treningów dziennie. A obozy to katorga. Staram się jeść rzeczy wartościowe, trzeba uważać przed treningiem i jeść coś takiego, co przyspieszy regenerację. Ale cokolwiek zjem – i tak spalam. Placków ziemniaczanych przed treningiem nie da rady (śmiech).

W szkole radzę sobie dobrze, nawet bardzo dobrze, dostałam stypendium premiera za wyniki w nauce. Nie narzekam, ale jest naprawdę ciężko. Teraz matura i chciałabym to wszystko pogodzić. Byłam niedawno na kadrowych obozach w Spale, Wałczu i Jakuszycach. Klub mi bardzo pomaga. Bycie w kadrze to więcej obozów, a to już utrudnia naukę.

Chciałabym iść na studia prawnicze albo na psychologię, jeszcze nie jestem pewna. Póki co chcę kontynuować treningi z trenerem Biesiadą i nie chciałabym zmieniać szkoleniowca. Zna mnie i wie, jak mnie przyspieszyć. Trener jest bardzo wymagający, nawet po studniówce w niedzielę rano miałam trening, nie było taryfy ulgowej. Stale powtarza, że jak chcesz się liczyć w czołówce, to musisz dużo pracować. Ufam trenerowi i wierzę, że wie, co robi. Nie wyobrażam sobie, żebym miała trenować z kimś innym.

Marzysz o olimpiadzie?

Każdy sportowiec tego chce. I to bardzo. Ja też o tym marzę.

 

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content