Oli z Legionu zmagał się z demonami

– Walczył z bólem nóg i z własnymi demonami, które mówiły mu: odpuść. Ale tę wewnętrzną wojnę wygrał i dał superwidowisko dla wszystkich, którzy oglądali finałowy bój – mówi o srebrnym medalu Oliwera Domińczaka na Otwartych Mistrzostwach Belgii w muaythai Maciej Domińczak, trener Legionu. Prócz niego startowało troje innych bytomian

– Dla wszystkich start w takim turnieju to ogromna dawka doświadczenia, które – mamy nadzieję – zaprocentuje w przyszłości – zaznacza Maciej Domińczak, trener Legionu Głogów, klubu, w którym trenuje dużo zawodników z Bytomia Odrzańskiego. Domińczak mówi o Otwartych Mistrzostwach Belgii dzieci i kadetów w muaythai.

Poziom walk był wysoki. Ważne było to, że dla Belgów te zawody były ostatnią, najważniejszą kwalifikacją na sierpniowe Mistrzostwa Świata Muaythai w Tajlandii.

Najlepiej z naszych poradził sobie Oliwer Domińczak (kategoria dzieci starsze do 36 kg). – Oliwer w pierwszej walce trafił na zawodnika, który – jak się okazało po mojej interwencji i przerwaniu pojedynku po pierwszej rundzie – ważył aż 9 kg więcej, niż dopuszczał limit. Nikt nie potrafił powiedzieć, jak do tego doszło, ale ostatecznie organizatorzy wraz z sędziami wyprostowali tę sytuację, wycofali Belga z tej kategorii wagowej, a Oli przeszedł do kolejnej rundy. W drugiej walce Oliwer dominował przez wszystkie trzy rundy pomimo tego, że rywal cały czas szukał sposobu na wygraną i robił wszystko, co mógł, żeby tego pojedynku nie przegrać. Ostatecznie Oli wygrał i tym samym wszedł do finału. W walce o pas, bo właśnie pasy mistrzowskie były główną nagrodą turnieju, Oli zmagał się z bólem nóg, ale też z własnymi demonami, które mówiły mu: odpuść. Mimo młodego wieku nasz fighter wygrał wewnętrzną wojnę i dał superwidowisko dla wszystkich, którzy oglądali finałowy bój. Zabrakło naprawdę niewiele do zwycięstwa, ale Oliwer może być z siebie bardzo zadowolony – wspomina Maciej Domińczak.

Simone Coscarella (dzieci młodsze do 36 kg) swoją pierwszą walkę wygrał pewnie, w pojedynku o medal musiał jednak uznać tryumf przeciwnika. Domińczak zwraca uwagę, że Simo zrobił duży postęp, jeśli chodzi o pracę z narożnikiem: – Słucha podpowiedzi, zmienia taktykę w zależności od sytuacji w ringu i podobnie było w walce o medal. Do końca wydawało nam się, że Simone wygra ten pojedynek, ale sędziom bardziej przypadł do gustu styl przeciwnika. Szanujemy ten werdykt, bo było bardzo blisko, jeżeli chodzi o punkty, a w takich sytuacjach trzeba z pokorą przyjąć decyzję sędziów.

Karina Domińczak (dzieci starsze do 45 kg) i Weronika Gawlik (młodsze do 36 kg) były debiutantkami na imprezie międzynarodowej, podobnie zresztą jak Coscarella. – Dziewczyny walczyły na najwyższych obrotach przez całe swoje walki. Wykorzystały mnóstwo technik, których nauczyły się na treningach, ale nie udało im się wygrać. Zarówno dla Kariny, jak i dla Weroniki to była dopiero trzecia walka w ich karierze i ogromnie cieszy fakt, że już teraz walczą na takim poziomie. Wygrane przyjdą z czasem, a na razie trzeba łapać cenne doświadczenie – puentuje trener Domińczak.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content