Medycy lepsi niż profesjonalni piłkarze…

Reprezentacja Polski medyków zaprezentowała się na Mistrzostwach Świata Lekarzy i Zawodów Medycznych dużo lepiej niż nasi kopacze w Rosji. Po raz kolejny kraj reprezentował Michał Perszke z Bytomia Odrzańskiego. – Rozegraliśmy naprawdę fantastyczne zawody i jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego wyniku – mówi Perszke

Turniej odbył się na Malcie. Nie po raz pierwszy kraj w kadrze lekarzy i zawodów medycznych reprezentował Michał Perszke z Bytomia Odrzańskiego, o czym pisaliśmy już w przeszłości.

Dla nas to jest najważniejsza impreza, jest dla nas turniejem docelowym, do którego przygotowujemy się przez cały rok. Jeśli chodzi o rozmiary i rangę tych zmagań, to są największe igrzyska sportowe, obejmują całą branżę medyczną i co roku bierze w nich udział ponad 4 tys. uczestników z około 40 krajów – mówi Perszke.

Tzw. Medigames to też różnorodność dyscyplin, coś jak letnie Igrzyska Olimpijskie. Reprezentacja Polski w piłce nożnej bierze udział w siedmioosobowej rywalizacji. System gry? Zmiany hokejowe, czas 2×30 minut. W turnieju stanęło w szranki 12 drużyn, wszystkie były podzielone na cztery grupy. Z każdej wychodziły dwie najlepsze ekipy plus dodatkowo dwie kapele z trzecich miejsc z najkorzystniejszym bilansem. Nasi trafili do grupy z Tunezją, Norwegią i Chile.

Jak poszło Polakom z bytomianinem w składzie? – Nigdy wcześniej nie mierzyliśmy się z tymi drużynami, więc trudno było przewidzieć, co nas czeka. Pierwsze spotkanie gładko i pewnie wygraliśmy aż 9:0 z Tunezją, co spowodowało lekkie rozluźnienie i w kolejnym meczu ulegliśmy grającym naprawdę fajną piłkę Norwegom 1:2. Ta porażka postawiła nas w nieco trudniejszej sytuacji, bo wszystko zależało od ostatniego meczu z Chilijczykami (remis dawał nam awans z drugiego miejsca dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu). To spotkanie zaczęło się dla nas nie najlepiej, brakowało dokładności i po prostu nie szło. Zespół z Chile, który grał żmudny i bardzo fizyczny futbol, do przerwy prowadził 1:0. W szatni nie trzeba było nikogo motywować, wszyscy wiedzieliśmy, o co gramy i tuż po przerwie doprowadziliśmy do wyrównania. Do końca meczu kontrolowaliśmy przebieg gry, ale żadna z przeprowadzonych przez nas akcji nie zakończyła się już bramką. Faza grupowa okazała się bardzo ciężka i już było widać, że poziom jest dużo wyższy niż rok temu. Potem czekał nas mecz ćwierćfinałowy, który zakończył się wynikiem 0:0. Wygraliśmy po serii rzutów karnych 5:4. W półfinale ponownie trafiliśmy na Chile. Wiedzieliśmy już mniej więcej, czego się po nich spodziewać i jak rozegrać to spotkanie, dlatego przez większość czasu kontrolowaliśmy jego przebieg. Do przerwy prowadziliśmy 2:0, w końcówce po stałym fragmencie straciliśmy bramkę na 2:1, ale prowadzenie udało nam się dowieźć do końca. W finale czekała już na nas reprezentacja Francji, ubiegłoroczni mistrzowie. To bardzo silny i dobrze zorganizowany zespół, chociaż z opowieści starszych kolegów, którzy mierzyli się z nimi już wcześniej, nasza reprezentacja nigdy z nimi nie przegrała. Finał rozpoczął się dla nas bardzo dobrze – już po pięciu minutach prowadziliśmy 1:0. Niestety, na chwilę przed przerwą straciliśmy bramkę na 1:1. W drugiej połowie Francuzi prezentowali się lepiej, co udokumentowali golem na 2:1 po rzucie rożnym. Musieliśmy gonić wynik, więc rzuciliśmy się do ataku, co poskutkowało kontrą Francuzów, po której strzelili na 3:1. Nie udało nam się już zmniejszyć tej różnicy i mecz zakończył się tym wynikiem – opowiada o przebiegu turnieju Michał Perszke.

Jednocześnie podkreśla, że na Maltę Polacy jechali z dużymi nadziejami. – Rozegraliśmy naprawdę fantastyczne zawody i jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku. Złośliwi powiedzą, że drugiego miejsca się nie wygrywa, że to porażka, ale ja bardzo cieszę się z tego srebrnego medalu, bo kosztował nas sporo zdrowia i dodał nam tylko kolejnej porcji motywacji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a gra z orzełkiem na piersi zawsze napawa dumą – zaznacza Perszke.

Lekki niedosyt jednak odczuwa: – Wiadomo, że po tym, jak zajmuje się drugie miejsce, jest poczucie, że mogliśmy zrobić więcej. W całym turnieju grało mi się dobrze, chociaż tegoroczne zawody wymagały bardziej fizycznej gry, której nie jestem wielkim fanem (śmiech). Udało mi się zdobyć cztery bramki, cieszy jednak przede wszystkim to, że wszyscy stanowiliśmy zgrany zespół. Rozegraliśmy naprawdę solidne zawody i mam nadzieję, że zapewniliśmy kibicom odpowiednią rozrywkę.

Zawodnik z Bytomia Odrzańskiego dostrzega to, że rośnie zainteresowanie „medycznym futbolem”. Perszke docenia też, że organizacja zawodów jest coraz bardziej profesjonalna.

Co w przyszłości? – Mamy kilka planów turniejów towarzyskich, takich jak w ubiegłym roku we Lwowie. Pojawił się pomysł częstszych zgrupowań, no i oczywiście w przyszłym roku kolejne mistrzostwa w Czarnogórze. Nie pozostaje nic innego, jak dalej ciężko pracować i sięgnąć w końcu po wymarzony złoty medal – puentuje Michał Perszke.

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content