Nasza narodowa duma! Marika Chilicka na Mistrzostwach Świata [FISTBALL]

Żeby pojechać na Mistrzostwa Świata do Austrii, same musiały zbierać kasę. To wstyd dla polskiego sportu, bo reprezentacja Polski kobiet w fistballu jest nieprawdopodobna! Jej członkinią jest Marika Chilicka z Siedliska. Dziewczyny w debiucie spisały się znakomicie. – Na ceremonii zamknięcia mistrzostw zawodniczki z innych krajów zaczęły skandować: Polska! – wspomina Chilicka

Mistrzostwa odbyły się w Linzu w dniach 24-28 lipca. Czy nasza zawodniczka czuła tremę? – Tylko dwa razy. W pierwszym meczu, jak grałyśmy z Włoszkami, jeszcze nie grałam, oglądałam mecz z ławki. Wtedy stresowałam się najbardziej. A drugi raz przed meczem z Czeszkami, bo wiedziałam, że zależy nam szczególnie na wygranej. Tak to czułam bardziej podekscytowanie niż tremę – uśmiecha się Marika.

Mecz z Włochami na inaugurację nasza reprezentacja przegrała 1:2. Nasze zdobyły pierwszego, historycznego seta na Mistrzostwach Świata. – Myślę, że Włoszki nas lekko zlekceważyły, później się obudziły. Drugi mecz przegrałyśmy z Serbią 0:2, nie pamiętam za bardzo tego spotkania, bo to był pierwszy mecz, w którym grałam. Miałam w sobie za dużo emocji. Pamiętam tylko okrzyki radości moich rodziców z trybun. Bardzo im dziękuję za wsparcie – podkreśla Chilicka.

Polska pokazała się z bardzo dobrej strony z Argentyną. Przegrała minimalnie – 1:2. W kolejnych meczach – z Niemkami (0:2 i 0:3) i z Brazylią (0:3) trener reprezentacji dał pograć wszystkim reprezentantkom, żeby zdobywały doświadczenie.

Najważniejszym meczem był jednak pojedynek z Czechami. – Wygrałyśmy 2:0. Pierwszy set zagrałyśmy słabo, myślę, że to z nerwów. W drugim zagrałyśmy swoje i spokojnie wygrałyśmy. To była pierwsza wygrana kobiecej reprezentacji Polski na takim szczeblu!

Później Polki grały z Nową Zelandią o wejście do najlepszej ósemki. – Padał wtedy deszcz. Wtedy gra się innymi piłkami, one odbijają się całkiem inaczej, dla defensywy – dużo trudniej. Wygrałyśmy jednak 3:0.

A co potem? Pojedynek z Włoszkami o wejście do szóstki. Reprezentacja Polski chciała zrewanżować się za mecz w grupie. – Trener mówił, że z dnia na dzień robimy niesamowity progres i on wie, że możemy wygrać, ale nie możemy się stresować, bo już bycie w najlepszej ósemce to dla nas wielki sukces. Włochy są bardziej doświadczone, mecz znowu był w deszczu. Wygrałyśmy 3:1. Spotkanie o piąte miejsce przegrałyśmy po walce z Argentyną 0:3. Ale i tak chyba bardziej cieszyłyśmy się z tego szóstego miejsca niż Argentyna z piątego – wspomina Marika.

ŻEBY PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content