FEN: Porażka Hassy. „Zamknięty na kłódkę arsenał technik”

Bartosz Hassa zadebiutował w organizacji Fight Exclusive Night. Inaczej wyobrażał sobie sobotni wieczór, bo walkę na zasadach K-1 wygrał jego przeciwnik – Mariusz Lach z Głogowa. – Muszę teraz to sobie wszystko przeanalizować i ustalić, co poszło nie tak. Wróciłem już na salę, gdybym tego nie zrobił, dręczyłyby mnie myśli o tej walce – mówi „Hasek”

Na galę do Lubina pojechało ponad 70 kibiców Bartosza Hassy, zawodnika Kick Boxing Fighter Nowa Sól. W lubińskiej hali była też jego rodzina. Wszyscy czekali na występ „Haska”, to był jego debiut w organizacji FEN.

Hassa stoczył rewanżowy pojedynek z Mariuszem Lachem z Legionu Głogów. Pierwsze starcie z Lachem przegrał, teraz chciał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie w Lubinie poniósł porażkę na punkty – sędziowie byli jednogłośni.

– Po obejrzeniu na spokojnie materiałów z walki moje wrażenie na jej temat jest u mnie trochę lepsze, ale zdecydowanie nie byłem sobą w tym pojedynku. Miałem zamknięty na kłódkę arsenał technik – przyznaje Bartosz Hassa.

Pierwsza runda wystartowała od jego dobrej kontry, ale później zaczęły się problemy z koncentracją. – Widziałem błędy przeciwnika, ale nie mogłem się skupić na tym, żeby je wykorzystać. Pierwszą rundę przespałem – jak to ja. Druga była wyrównana, słyszałem też, że mogła być na moją korzyść, ale ja tego tak nie czuję. W trzeciej rundzie w końcu złapałem rytm i mogłem ruszyć. Tlenu miałem dużo, ale wtedy mogłem już wygrać tylko przez nokaut i prawie do tego doszło. Z mojego punktu widzenia dwa razy miałem naruszonego przeciwnika, z czego raz po kopnięciu prawą nogą w głowę Mariusza Lacha. Jestem zły tylko i wyłącznie na siebie. Nie wiem, co się stało z moją koncentracją i od razu zaznaczam, że to nie ogrom gali miał na mnie taki wpływ. Czułem się naprawdę świetnie. Przekonałem się, że lubię widownię – wspomina występ na FEN 23 Hassa.

Jeśli chodzi o kardio, wytrzymałość, „Hasek” jest zadowolony: – Po zakończeniu walki lekarze każdemu mierzyli ciśnienie i usłyszałem żartobliwe pytanie: „Ty jesteś przed walką, czy po walce? Bo masz książkowe 120/60”. To pokazuje tylko tyle, że nie wykonałem swojej roboty i nie wykorzystałem swojego potencjału. Zapas tlenu był jak zwykle wystarczający na dodatkowych kilka rund. Muszę teraz to przeanalizować i ustalić, co poszło nie tak.

Nasz zawodnik jak najszybciej chciał wrócić po tej walce do treningów. – I wróciłem już na salę, gdybym tego nie zrobił, dręczyłyby mnie myśli o tej walce. Im szybciej zacznę mocno trenować, tym szybciej wrócę silniejszy – podkreśla Hassa i dodaje z pewnością w głosie: – A wrócę na pewno. Już niedługo to zrobię i dam wszystkim kibicom „Haska”, na którego zasługują, a nie „Haska”, który nie jest sobą i nie może się odpalić. Oddam im to z nadmiarem. To była moja pierwsza przegrana na zawodowym ringu od początku 2017 r., a czwarta licząc wszystkie gale w moim życiu – łącznie z amatorskimi walkami. A wygranych za mną jest 12.

Bartosz Hassa jednocześnie dziękuje swoim kibicom za wsparcie i za to, że są z nim zarówno po wygranej, jak i po porażce.

Głowa do góry, Bartosz! Tak jak mówisz, wrócisz silniejszy.

Mateusz Pojnar
Latest posts by Mateusz Pojnar (see all)
FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Mateusz Pojnar

Aktualności, sport

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content