Piłkarska podróż Mirka Liszki [CZĘŚĆ III]

60 lat – tyle w tym roku stuknie Mirosławowi Liszce. Z tej okazji warto przypomnieć boiskową historię tego zawodnika

II liga była dwuletnią jasną smugą w historii nowosolskiego futbolu. Dwa tygodnie temu wspominałem, jak święte były dla kibiców niedzielne przedpołudnia. Ale ta przygoda trwała tylko dwa sezony. Z różnych względów. Warto pamiętać, że II liga była zapleczem dzisiejszej ekstraklasy, Dozamet był w gronie 50 najlepszych zespołów piłkarskich w Polsce. Ale miał tylko jednego solidnego mecenasa – fabrykę. Ani miasto, ani województwo klubowi nie pomagały, wsparcie ograniczyło się do telegramów gratulacyjnych, a jak wspomni po roku od awansu trener Wanat, „telegramami trudno utrzymać się w II lidze”.

Spadek po dwóch sezonach

Po pierwszym sezonie w II lidze Dozamet Nowa Sól utrzymał się na tym poziomie rozgrywek, zajął 12. miejsce, ostatnie dające utrzymanie.

W lipcu 1986 roku, kiedy utrzymanie było pewne, czytelnik Piotr Kozbur wysłał do redakcji „Głosu Dozametu” list, w którym napisał: „Ja wiem, że dreszczyk emocji jest w sporcie potrzebny. Jest on jak pieprz w potrawie. Jednak, Panowie, nie przepieprzajcie zbyt często”. Trener Tadeusz Wanat w wywiadzie dla „Głosu Dozamaetu” w sierpniu 1986 roku powiedział: „Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że spadło kilka zespołów lepszych”. O kadrze na nowy sezon mówił: „Muszę to z przykrością stwierdzić, zmieni się na gorsze”. Narzekał, że odeszło kilku piłkarzy, że klub został bez żadnej pomocy z zewnątrz, że awans, a potem utrzymanie, były dla ówczesnych sportowych władz wojewódzkich kłopotem.

Jednak zespół miał fatalną jesień, po niej Wanata na stanowisku trenera zastąpił Marek Woziński. – To był kat. Zajeżdżał nas strasznie. Po treningu na obozie zimowym szedł sprawdzać trasę biegu, czy nikt nie skracał. Po prostu ślady w śniegu sprawdzał. Wracał smutny, siadał z głową w dłoniach i nic nie mówił, bo zobaczył, że ktoś pobiegł na skróty – mówi o tamtym okresie tegoroczny jubilat Mirosław Liszka.

Ostatecznie po sezonie 1986/1987 Dozamet Nowa Sól spadł z II ligi. W barażowym dwumeczu o utrzymanie przegrał z Gwardią Warszawa. Zespół kadrowo się nieco rozsypał.

Nie da się ukryć, że Liszka był solidnym zawodnikiem. W posezonowym wywiadzie dla jednej ze śląskich gazet trener Szombierek Bytom powiedział: „Do tych, którzy najbardziej mi się podobali, zaliczyłbym Liszkę z Dozametu, Modrackiego z Zawiszy i bramkarza Gwardii Szczęsnego”.

– Od żadnego klubu nie dostałem jednak żadnej konkretnej propozycji – wspomina Liszka. A że zadomowił się w Nowej Soli, został na dłużej.

Pamiętny mecz w Bolesławcu

W kolejnym sezonie 1987/1988 Dozamet gra w III lidze dolnośląskiej. Kampanię kończy na siódmym miejscu w tabeli, identycznie jest rok później. W sezonie 1989/1990 zajmuje miejsce ósme, a rok później – czwarte.

Warto tutaj z boiska zerknąć na chwilę poza trybuny. Te lata to okresy przełomu w Polsce, co także przełożyło się na finansowanie sportu. Nowa Sól z fabrykami Dozamet i Odra znalazła się na wirażu. Galopujący, bandycki czasami kapitalizm nie miał żadnych sentymentów, a bogacenie się nijak miało się do piłki nożnej. Pozmieniały się też realia nowosolskiej piłki.

– Tak jak wcześniej, w II lidze, w ogóle nie chodziliśmy do pracy, choć byliśmy zatrudnieni na etatach, tak teraz po prostu zaczęliśmy chodzić do pracy. Szliśmy na ranną zmianę, na 11.00 byliśmy zwalniani na trening. Ja w pracy ubijałem nadproża nad drzwi, moim majstrem był Wojtek Kakała. Z nas to tacy dziwni pracownicy byli, w końcu powiedzieli nam, że może będzie lepiej, żebyśmy jednak nie przychodzili. To nie przyszedłem potem przez kolejne trzy lata. Jak mnie pytali ci, z którymi pracowałem, czemu przestałem, mówiłem, że jestem na urlopie, bo musiałem go wybrać za te kilka lat bez urlopu – śmieje się Liszka.

Ale przyszedł dający ogrom nadziei na powrót do II ligi sezon 1991/1992. Na kolejkę przed końcem rozgrywek Dozamet był na 1. miejscu w tabeli. Po piętach deptała mu Lechia Dzierżoniów i o wszystkim decydowała ostatnia kolejka spotkań. Zespół z Nowej Soli jechał do Bolesławca do ostatniego zespołu w tabeli.

Niedziela 21 czerwca 1992. Cała kolejka rozpoczyna się o godz. 17.00 na wszystkich stadionach grupy wrocławskiej III ligi. Dozamet jest liderem, ale by mieć pewny awans, musi wygrać.

JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”

*Foto: Sezon 1991/1992, ostatnia kolejka spotkań decydująca o awansie. Dozamet, wydawało się, że pewniak do awansu, remisuje 2:2 w Bolesławcu i awans przechodzi nowosolanom koło nosa. Screen z relacji tv, który można obejrzeć na Youtube – wystarczy wpisać w pasku wyszukiwania „mecz podwyższonego ryzyka”

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content