Zdzisław Rola: Jestem dumny z naszej drużyny [ROZMOWA]

Miniony sezon był pełen wyzwań nie tylko dla siatkarzy Astry, ale i dla szefostwa klubu. Z prezesem Astry Zdzisławem Rolą rozmawiamy o drużynie, sportowych osiągnięciach, wzruszających momentach i stojących przed Koliberkami wyzwaniach

Monika Owczarek: Siatkarze wystartowali z grą we wrześniu i nieprzerwanie, niemal bez tygodnia przerwy walczyli na parkietach do końca marca. Jaki to był sezon?

Zdzisław Rola: Zdecydowanie lepszy niż poprzedni. Jeżeli popatrzymy na miejsca, które zajęliśmy na koniec sezonu, można odnieść wrażenie, że to nie jest wielki skok w górę. Jednak kiedy się zwróci uwagę na to, jak graliśmy, to jest ogromna różnica.

Tym bardziej że w tym sezonie mieliśmy bardzo trudnych przeciwników. W poprzednim zakończyliśmy rundy na piątym miejscu. Wygraliśmy pierwszą rywalizację play-offów z Żaganiem, co dla wielu było sensacją. Przekładając to na obecny sezon: nie wyszły nam do końca dwa mecze w pierwszej rundzie. Trudny występ z Głuchołazami i porażka w Miliczu. Drużyna musiała się zgrać, lepiej poznać. Kolejny mecz z Wałbrzychem był już sensacją, bo pokonaliśmy lidera na własnym boisku. Byliśmy jedynym zespołem w rundzie zasadniczej, który ograł Wałbrzych. Uplasowaliśmy się na trzecim miejscu, a przez pewien czas nawet byliśmy na drugim. Ostatecznie wyprzedził nas Chrobry.

W play-offach pokonaliśmy Oławę zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Następnie zmierzyliśmy się z Głogowem, z którym rozegraliśmy wspaniałe cztery mecze. Te spotkania były na wyjątkowo wysokim poziomie. Wciąż myślę nad drugim meczem, kiedy to dwa razy prowadzenie obejmuje Chrobry, dwa razy doganiamy i ostatni set jest decydujący. W końcówce prowadzimy 11:8 i 12:10. Wydaje się, że powinniśmy to wygrać. Gramy w optymalnym składzie. Niestety, przegraliśmy 16:14.

Pojawia się pytanie, czy przegraliśmy z Głogowem w play-offach właśnie w tamtym momencie? Czy w Nowej Soli, gdzie mieliśmy już drobne kontuzje?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia i po pierwszym zdecydowanie wygranym meczu w Głogowie mieliśmy chęć na więcej.

Zawsze tak jest. Jednak w porównaniu do ubiegłego roku zrobiliśmy wielki postęp. Trzeba zwrócić uwagę, że połowa składu to są młodzi zawodnicy. W tym sezonie wchodzili częściej na boisko niż w poprzednim. Filip Ratajczak zrobił bardzo duży postęp. Swoje możliwości pokazał choćby podczas pierwszego meczu z Głogowem u nas. Wszyscy sądzili, że powtórzy to w niedzielę, ale to chyba za duże oczekiwania od tego młodego zawodnika. Filip jest przykładem młodego siatkarza zbierającego doświadczenie, będącego naszą nadzieją. Trzon drużyny tworzą jednak profesjonalni i czujący doskonale siatkówkę zawodnicy z pierwszej szóstki. Każdy z nich jest wyjątkowy i zasługuje na uznanie, co się potwierdzało w sezonie podczas przyznawania statuetek najlepszego zawodnika spotkania.

W kolejnych starciach okazało się, że Głogów lepiej sobie poradził z Wałbrzychem niż z nami.

To prawda. Chrobry pojechał do Wałbrzycha i w dwóch meczach pokonał przeciwnika na jego parkiecie 3:0. Widać było, że jest lepszy i pewniejszy siebie. Większość fachowców śledzących grę Chrobrego twierdzi, że tej drużynie trudniej było przejść Nową Sól, niż ograć Wałbrzych i awansować do finału. Teraz Chrobry jest w gronie sześciu najlepszych drużyn walczących o prawo awansu do I ligi. Życzymy im jak najlepiej. Jestem jednak najbardziej dumny z naszej drużyny, że pokazaliśmy wielką klasę. Astra osiągnęła to, co zostało założone.

Mamy zupełnie inny skład niż w poprzednim sezonie. Widać, że siatkarze się lubią i wspierają. Myśli pan, że to ma znaczenie i przekłada się na grę?

Powstała prawdziwa drużyna i to jest bardzo ważne. Jestem przekonany, że z każdym kolejnym sezonem będzie tylko lepiej. Pod względem sportowym i mentalnym to zupełnie inny zespół. Mamy bardzo dobrych i przesympatycznych zawodników. Swoją koleżeńską postawą starsi siatkarze wspierają młodszych, dla których ma to wielkie znaczenie. W poprzednich latach inne zespoły podbierały nam naszych najlepszych zawodników. W każdym sezonie ktoś uciekał do Żagania, wymienię choćby kilku: Jasnos, Zimoń, Gajowczyk. Grali tam Goltz, Skibicki, Kępski. Nie było u nas rewelacji pod względem warunków socjalnych i stypendiów. Ta opinia się zmienia. Jesteśmy klubem stabilnym i dającym zawodnikom gwarancję. Brakuje na naszym terenie młodych zawodników, takich 18-, 19-letnich. Stąd wszystkie kluby szukają i szybko wyłapują tych najlepszych. My mamy bardzo rozbudowane szkolenie: od młodzika poprzez kadeta, juniora – aż do seniora. W tym roku nasz zespół doszedł do półfinałów MP młodzików. Dlatego musimy stworzyć III ligę. W takiej drużynie, która też musi walczyć na boiskach i nie ma lekko, nasi młodzi zawodnicy mogliby zdobywać doświadczenie.

Moc drużyny przeniosła się na trybuny. Jak pan ocenia kibicowanie, które w tym sezonie było już bardziej zorganizowane?

Siatkarzy generalnie charakteryzuje duża kultura osobista, co się przenosi na trybuny. Atmosfera na meczach jest wspaniała. Ostatnie mecze cieszyły się taką popularnością, że jak ktoś później przyszedł, to miejsca już nie miał. Bardzo mi się podoba, że w trakcie gry nie ma gwizdów – niezależnie od tego, kto prowadzi. Oczywiście są oklaski, okrzyki, bębny, ale nie ma buczenia, przeszkadzania zawodnikom w wykonywaniu zagrywki. Jeżeli podsumujemy udział kibiców, to trzeba im postawić bardzo dobrą ocenę za doping, zabawę, atmosferę. Momentem, który będę zawsze pamiętał, była sytuacja po spotkaniu z Chrobrym, kiedy Głogów uzyskał upragniony awans. Naprzeciwko siebie stanęły wtedy dwie grupy kibiców z bębnami. Jedni drugim dziękowali za wspaniałe widowisko, jakie zgotowali siatkarze. To się rzadko zdarza, a u nas się zdarzyło. Wspaniale, że po obu stronach zebrali się ludzie na poziomie, którzy zaprzyjaźnili się podczas wspólnego kibicowania. Do dzisiaj jestem wzruszony tym, co się stało. Z każdym kolejnym sezonem uczymy się kibicować. Potrafimy już wspierać naszą drużynę wtedy, gdy wygrywa i wtedy, kiedy jej nie idzie. Wierzę, że w przyszłym roku wzrośnie jeszcze bardziej poziom sportowy.

Rozmawiacie już w klubie o kolejnym sezonie i składzie naszej drużyny?

W zasadzie chcielibyśmy, żeby wszyscy zostali. To fantastyczne chłopaki. Jeżeli jednak myślimy w perspektywie o awansie, to musimy się wzmacniać. Musimy stworzyć taki zespół, który się ze sobą zgra, będzie umiał się czytać na boisku i powalczy w I lidze. To już rola trenera, a Przemek Jeton doskonale wie, czego chce.

W ciągu roku wielokrotnie zdarzały się sytuacje, że bardzo dobrzy zawodnicy byli zainteresowani grą w Astrze. Zachwycała ich nasza publiczność, doping i sympatia kierowana do zawodników. Nadchodzi taki czas, kiedy nie mówi się o transferach. Jak to w biznesie – są tajemnice (śmiech).

Bardzo dziękuję wszystkim chłopakom za grę, za wspólne emocje i radość, jaką nam dostarczyli.

Dla mnie to też wyjątkowy rok. Pierwszy raz nie musiałem się martwić, jak zamknąć sezon. Pozyskani zostali fantastyczni sponsorzy, którzy pokochali nowosolską siatkówkę. Jestem im wdzięczny za wsparcie i zaangażowanie.

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content