Astra pokonała lidera i jest pierwsza w grupie. Brawo!
Horror w pierwszym secie, a później już tylko fantastyczna gra Koliberków, która doprowadziła do pewnego zwycięstwa nad AZS Zielona Góra 3:1. – Trybuny były nasze. Dziękujemy kibicom za wsparcie – mówi Przemysław Jeton, trener Astry
W minioną sobotę Astra Nowa Sól zmierzyła się z AZS Zielona Góra. Zmobilizowali się nowosolscy kibice, którzy po raz kolejny potwierdzili, że Koliberki mogą na nich liczyć. Zielonogórskie trybuny były żółto-niebieskie. Na boisko w pierwszym składzie wyszli: Alan Goltz, Michał Marszałek, Piotr Trzeciak, Artur Sławnikowski, Paweł Skibicki, Mateusz Nożewski, Bartosz Odwarzny. Na zmiany wchodzili Przemysław Kępski, Dawid Witkiewicz i Maciej Januszewski.
Początek wydawał się pomyślny dla nas. Wygraliśmy dwie pierwsze akcje, po czym stanęliśmy. Przeciwnik mocno zagrywał. Nie mogliśmy przeskoczyć wysoko postawionej poprzeczki. Wkradła się nerwowość. Siatkarze gubili się i nie grali tego, co trzeba. Zielonogórzanie zaczęli zwiększać swoją przewagę: 9:5, potem 18:12. Trener Jeton rotował składem, ale nie przynosiło to żadnego efektu. Niestety, nie wyszliśmy już na prostą i przegraliśmy 25:18.
– Czasami tak jest, że jak się za bardzo chce i czuje się potężną odpowiedzialność, to dochodzi do blokady – przyznaje Aleksander Karimow, drugi trener Astry Nowa Sól.
JEŚLI CHCESZ PRZECZYTAĆ WIĘCEJ, KUP E-WYDANIE „TYGODNIKA KRĄG”
- Wieczorne ściganie w Lubawce. Jak poszło lekkoatletom Astry? - 16 maja 2021
- Kwiaty poprawiają humor! [ZIELONE OGRODY NAD ODRĄ] - 12 maja 2021
- Aleksander Karimow: Obok seniorów mamy doskonałą młodzież [ASTRA] - 8 maja 2021