Sprawca dewastacji Orlika nadal nieznany

Mimo apelu burmistrza Kożuchowa Pawła Jagaska o wskazanie sprawcy bądź sprawców dewastacji pomieszczeń przy orliku, do dziś nie udało się ustalić, kto za tym stoi. Nie pomogła nawet obiecana nagroda

Kiedy 22 stycznia pracownicy kożuchowskiego orlika przy stadionie przyszli do pracy, stanęli jak wryci. Pomieszczenia przy boisku, gdzie mieszczą się szatnie, pokój trenera i magazyny, wyglądały jak po przejściu huraganu – pozrywane poszycie ścian, powyciągane kable, coś na kształt, jakby nocą bawiło się tu stado psotnych szympansów, które niechcący zjadły sfermentowane owoce.
Burmistrz Kożuchowa Paweł Jagasek o zdarzeniu poinformował mieszkańców gminy na Facebooku. „Dziękuję młodzieży za tak wspaniałe wykorzystywanie obiektów sportowych. Jestem z Was dumny, róbcie tak dalej a dojedziecie w swoim życiu daleko. Drodzy mieszkańcy daję nagrodę pieniężną osobie, która wskaże mi tych odważnych bohaterów” – napisał burmistrz Jagasek. Za wskazanie „bohaterów” zaoferował 500 zł, do tej puli osoba prywatna dołożyła kolejne 200 zł. O dewastacji powiadomiona została także policja.
W komentarzach pod wpisem burmistrza, prócz tych zawierających żołnierską w słowach krytykę, pojawiły się też takie, które sugerowały, że orlik z racji swojego położenia powinien być pilnowany lub monitorowany. Trudno jednak pilnować wszystkiego i wszędzie.
Ci kożuchowianie, którzy drugi tydzień ferii chcieli spędzić na bieganiu za piłka kopaną, musieli obejść się smakiem – boisko zostało zamknięte. Mimo upływu dwóch tygodni nie udało się ustalić, kto stoi za zniszczeniami. – Mimo nagrody niestety nikt nie zgłosił się z informacją, kto to zrobił. Będziemy naprawiali szkody, aby orlik mógł dalej funkcjonować – powiedział nam burmistrz Jagasek.
Kożuchowski orlik przy stadionie powstał w 2009 roku w ramach rządowego programu „Moje boisko Orlik 2012”. Przez te niemal 10 lat na stałe wrósł w sportowy krajobraz Kożuchowa, odbyły się tutaj dziesiątki, jeśli nie setki rozmaitych imprez sportowych.
(red)

FacebooktwittermailFacebooktwittermail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content